Dziś swoje 51 urodziny obchodzi jeden z najlepszych rozgrywających w historii Isiah Lord Thomas III. Zeke jest prawdziwą legendą Detroit Pistons – rozegrał tam wszystkie 979 spotkań na parkietach NBA (w trakcie 13 sezonów). W rozwinięciu znajdziecie listę jego osiągnięć, tymczasem przypomnijcie sobie jak grał ten Bad Boy!
Isiah Thomas PG #11
- Wzrost: 6’1” (185 cm)
- Waga 180 lbs (82 kg)
- Nr 7 w ilości asyst w historii ligi: 9 061 (jednak mniej spotkań w Top 12 ma jedynie Magic Johnson)
- Draft: 2 wybór pierwszej rundy (przez Detroit Pistons)
- Ilość sezonów na parkietach NBA: 13 (979 meczy)
- 2 x Mistrz NBA (1989-1990)
- MVP Finałów 1990
- 12 x Uczestnik Meczu Gwiazd
- 3 x w All-NBA First Team
- 2 x w All-NBA Second Team
- Członek All-Rookie First Team (1982)
- Mistrz NCAA (1981)
- Tytuł NCAA Final Four Most Outstanding Player (1981)
- Członek NCAA All-American First Team (1981)
- Koszulka z jego numerem #11 jest zastrzeżona przez Detroit Pistons
- Statystyki kariery
- 19.2 ppg
- 9.3 apg
- 3.6 rpg
- 1.9 spg
Świetny gracz, jeden z najlepszych PG w historii, chyba tylko Magic i Stockton(?) byli lepsi, wszystkiego najlepszego Isiah!!! :]
cały czas nie rozumiem skąd przy Thomasie stale wraca temat Stoctona. Mimo podobnych gabarytów to całkiem inni gracze. Stocton to wybitny, niezwykle poukładany play-maker, zawsze współpracujący z liderem. Facet, którego prawie nie widać na parkiecie, a to On właściwie kieruje grą, odwalając kawał znakomitej roboty. Absolutny profesjonalista, tylko tyle daje z siebie na parkiecie ile wymusza sytuacja. Uśmiech i emocję są zbędne.
Thomas to prawdziwy lider zespołu, mentalny i koszykarski. Gość z bezczelnym szelmowskim uśmiechem na twarzy, który bez problemu wda się w bójkę z facetem 50 kg od siebie większym. Facet, który potrafił dostosowywać swój charakter gdy zależnie od potrzeb. Potrafił mieć po 15 asyst w meczu i 15 pkt, a jeśli miał być strzelcem to trzaskał 30+ i 8 asyst. Gdyby nie to, że trafił na okres rozkwitu Jordana, to miałby więcej osiągnięć i tytułów na koncie. Prawdziwy żywioł na boisku, bardzo daleki od poukładanego Stocton’a. Bardziej bym go porównywał do Iversona, choć ten był bardziej skupiony na sobie i zdobywaniu punktów niż całokształcie gry zespołu.
Wszystkiego najlepszego Isiah!
Powraca gdyż obaj to wybitni rozgrywający, nie chodziło mi o ich osobowości, bo to oczywiste że obaj mieli różne temperamenty. Jednak zarówno Thomas jak i Stockton na stale zapisali się w historii NBA, obaj grali na tej samej pozycji, obaj byli liderami i generałami zespołu, więc myślę że można ich porównać mimo różnic w charakterach.
mój koszykarski idol z młodości, chyba lubiłem go jeszcze bardziej niż MJ :) zawsze też grałem z nr 11, happy birthday Isiah !!