Co łączy Dwighta Howarda, Al’a Horforda, Zazę Pachulię, Jeremy’ego Lina, Hedo Turkoglu, Carona Butlera, Chauncey’a Billupsa, Darrela Arthura, Earla Watsona, Ray’a Allena, Derricka Rose’a i Imana Shumperta?
Mianowicie, to samo. Każdy z nich doznał urazu, który wyeliminował go z play offs w większym lub mniejszym stopniu. Spekuluje się ,że wskutek ostrzejszego terminarzu i 7 gier w przeciągu 14 dni (wcześniej i np. przed rokiem mieliśmy 5 gier w 14 dni) liczba kontuzji graczy NBA wzrosła o 20%!
David Stern odpowiada stanowczo: „Jeśli cokolwiek ma się stać to i tak się stanie. Ale przeczytałem raport lekarzy sugerujący, że bardziej napięty terminarz nie miał wpływu na kontuzje graczy. Nie ma dowodu na to..”
Łatwo największemu komisarzowi w sporcie zawodowym mówić te słowa, ale ciężej w to uwierzyć tym, którzy grają w koszykówkę zawodowo. Jeśli częściej grasz, mniej odpoczywasz, masz mniej czasu na regenerację (sen, zabiegi odnowy biologicznej etc.) i w tym samym czasie rośnie Twoja podatność na kontuzje. Dodatkowo, muszą o tym myśleć trenerzy, pamiętając by korzystać częściej z rezerwowych (coś dla Toma Thibodeau) a w każdej możliwej chwili spotkania (wysoka przewaga, rozstrzygnięty mecz w czwartej kwarcie) szukać szans na relaks dla swoich topowych graczy. Często zwiększa się też rotację, zmniejsza obciążenia treningowe, minimalizuje liczbę treningów lub długość ich lub nawet odpuszcza najlepszym (jak Rose i Bryant – teraz i rok temu).
Napięty terminarz i większa liczba spotkań w krótkim okresie czasu – 50 spotkań mieliśmy podczas lockoutu w 1998 roku – to jedno, jednak z drugiej strony gracze zaakceptowali taką formę kalendarza nie protestując z końcem listopada. Ponadto czy część z nich czasem nie zapomniała, iż wakacje spędzili w typowo letniej aurze i duża większość z nich nie miała okazji by grać (były wyjazdy do ligi chińskiej, do Europy czy mecze pokazowe, ale przerwa trwała blisko pół roku!). Aż chciałoby się powiedzieć „mądry Polak Amerykanin po szkodzie”.
Sezon 2012 jest wyjątkowy a play offs będą i są meczami o wszystko, przy mocniejszej defensywie oraz słynnych hasłach „no pain, no game – win or die” co świadczy o wysokiej stawce. Wyjątkowo zdeterminowani są gracze Miami Heat, którzy walczą o honor swoim drugim sezonie jako Big Trio a powiedzieć coś o tym mogą gracze N.Y. Knicks (i Amar’e Stoudemire, który zamiast na przeciwniku wyładował swoją sportową złość na gaśnicy!!). Coś do udowodnienia mają L.A. Lakers, którzy mocno rozpoczęli konfrontację z Denver Nuggets. Wydaje się, iż podczas ostatniego tańca, rywali nie będą oszczędzać bostońscy Celtowie. Równie mocno przeciwnika traktować będą San Antonio Spurs, którzy mają w pamięci poprzednie – wyjątkowo nieudane dogrywki. Podtekstów moglibyśmy wymnożyć na potęgę.
Podsumowując: czekaliśmy na fascynujące i wciągające nas play offs. Wyczekiwaliśmy gier na najwyższym poziomie, pędząc za NBA podczas regular season i pojedynków gwiazd. Podczas sezonu kontuzje eliminowały innych graczy, którzy mieli wpływ na losy swej drużyny jak Grant Hill oraz Ricky Rubio i Nikola Peković a szanse na awans ich teamów malały z każdym dniem. Tymczasem każdego dnia i nieco na własną prośbę NBA i widowisko traci na jakości i będzie traciło. Wypadają kluczowi dla serii gracze i jestem pewien, że liczba ta jeszcze wzrośnie..Niestety taki jest sport zawodowy, w którym rządzą pieniądze – powszechnie znane „coś za coś”. Organizmu nie oszukamy, nawet stosując najnowsze wynalazki medycyny.
prawda jest gdzieś pośrodku – jak komuś nie wystarczają Maybachy i błyskotki, to zaczyna walczyć o to by mieć aligatora w basenie i willę na powierzchni małej wioski w Polsce. Snobizm nie zna granic – jednych (zawodników), drugich (klubów) i trzecich (ligi). „Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem”. Chcesz grać w najlepszej lidze to decydujesz się na prawa nią rządzące. Temat bardzo złożony i trudny ale w tej grze o grubą kasę tracą najwięcej kibice.