1. Która z serii dotychczasowych przyniosła Ci najwięcej emocji, a która przynosi niespodziankę?
BOB: Zdecydowanie Thunder z Mavs. Oczywiście w grze obu zespołów można dopatrzeć się wielu błędów, ale trwa tam prawdziwa wojna przez 48 minut. Po Dallas widać co oznacza „Serce mistrza” – mogą mieć problemy i nie grać rewelacyjnie, ale na Playoff są gotowi i nie oddadzą łatwo skóry.
MAC: Najbardziej emocjonująca para to Oklahoma City Thunder – Dallas Mavericks. Niby jest 2-0 dla „Grzmotów”, ale w każdym dotychczasowym spotkaniu wynik był niepewny aż do ostatniej sekundy. Thunder to ekipa wymieniana w gronie głównych faworytów na Zachodzie, a „Mavs” to przecież obrońca tytułu i może jeszcze ostro zaskoczyć nas wszystkich. Inne ciekawe pary to na pewno Indiana – Orlando, Celtics – Hawks czy Clippers – Grizzlies. Tam nie ma wyraźnego faworyta, więc sporo może się wydarzyć. Ciekawie zrobiło się również w konfrontacji Philadelphia – Chicago. Po kontuzji Rose’a z „Byków” chyba zeszło trochę powietrza, a „Sixers” koniecznie chcą to wykorzystać.
MAREK: Najwięcej emocji OKC – Dallas. Zacięte mecze na pograniczu, w których decyduje ostatnia minuta. Nie było jeszcze dogrywek, ale wszystko przed nami. Niespodzianką dla mnie jest przegrana Celtics, którzy w dodatku stracili jeszcze Rondo na jeden mecz. Status mega sensacji dałbym wygranej Olando w pierwszym meczu, ale dla mnie Indiana i tak jest wciąż faworytem tamtej serii.
QUENTIN: Emocji zdecydowanie najwięcej jest w starciu OKC-Dallas, gdzie z jednej strony grają wskazywani przez wielu na finalistów młodzi gniewni, a z drugiej jeszcze Mistrzowie, którzy są w pewnym sensie zobowiązani do dobrej postawy. Najdramatyczniejszy mecz był jednak w Memphis i myślę, że ta seria może także dostarczyć wielu wrażeń. Niespodzianek jak na razie brak.
WOY: Emocje plus niespodzianka w postaci wyrównanej konfrontacji, mimo stanu 2-0 to Oklahoma City vs. Dallas. Niestety na razie nie jesteśmy świadkami aż tak znaczącej niespodzianki – bo goście nie ukradli przewagi parkietu – ale seria jeszcze trwa i Mavs nie zostali pogrzebani..Mecz numer trzy będzie kluczowym dla losów serii. Dwa mecze grane na styku i znajdujące rozstrzygnięcie w końcowych sekundach zaostrzyły nasze apetyty a graczom Ricka Carlisle dały nadzieję na wyrównaną serię.
2. Czy David Stern „przegiął” z napiętym terminarzem podczas sezonu zasadniczego, a czy efektem tego napiętego terminarza jest rosnąca liczba urazów??
BOB: Nie, moim zdaniem wszystko jest w porządku. Kwestię kontuzji wypatrzył pierwszy dzień Playoff gdy wielomiesięcznych urazów doznali Rose i Shumpert. Sam Stern zapytany o to przez dziennikarkę w czasie meczu Pacers – Magic powiedział, że w normalnym sezonie takich urazów jest przeciętnie sześć. W tym mamy do tej pory tylko dwa, ale wypadły w jeden dzień, w PO i stało się to bardzo ważnym zawodnikom. Ergo – liczba spotkań i obciążenia nie są drastycznie większe, a najlepsze zespoły mogły sobie pozwolić na odpoczynek swoich liderów.
MAC: Strasznie nie podobał mi się ten napięty terminarz. Jako sympatykowi NBA momentami ciężko było mi ogarnąć, co się działo w każdej hali i wszystko po prostu pędziło w jakimś wielkim pośpiechu. Ten napięty terminarz na pewno też negatywnie wpłynął na zawodników. Mieliśmy lockaut i z przygotowaniem było róznie, a później trzeba było grać bardzo często. Koszykarze to nie są cyborgi i na pewno część urazów może wynikać ze zwykłego przeciążenia organizmu.
MAREK: Oczywista oczywistość. Takich obciążeń nie da się wytrzymać i po 30 meczach wszyscy wiedzieli, że kluczem nie jest wygrywanie największej liczby meczy, ale dotrwanie w zdrowiu do końca RS. Tak na prawdę wyszło to tylko na złe NBA. Końcowy tydzień, dwa sezonu regularnego był nudny, a większość gwiazd zasiadała na ławce rezerwowych w szykownym garniturze, zamiast w sportowym stroju. Warto było oglądać jedynie kilka, może 5-7 drużyn (głównie Zachodu), którym jeszcze na czymś zależało. Mnożą się kontuzje i o mistrzostwie zadecyduje czynnik zdrowia liderów w znacznie większym niż dotychczas stopniu.
QUENTIN: Myślę, że urazów jest i tak mniej niż w poprzednich sezonach, ale są widoczniejsze ze względu na fakt, iż dotknęły one np. Howarda i Rose’a. Długi sezon nie zmordował za to nikogo z „dziadków” w Dallas, nie posypał się jeszcze ani Pierce a ni Garnett, czy Duncan.
WOY: Mnie również nie podobał się od początku napięty grafik. Już na początku sezonu, przy urazach Browna i Horforda sugerowałem, iż to za wysokie tempo nawet dla wielkich zawodowców. Organizmu nie oszukasz niestety..Jeszcze nigdy do tej pory zdrowie nie mówiło tak wiele o sile drużyn. Spójrzmy realnie, niemal każdy czołowy team Wschodu stracił jednego kluczowego gracza: Rose, Allen, Lin, Howard, J. Smith i to pewnie nie koniec. Po co narażać tak wyraźnie zdrowie graczy, ryzykując ich przyszłość i kariery (tak , wiem, chodzi o pieniądze..niestety). Uwaga, krótki okres przygotowawczy też zrobił swoje.
3. Czy po kontuzji Derricka Rose’a ktoś ma realną szansę na zatrzymanie Miami Heat na Wschodzie?
BOB: Niestety nie. Bulls wymęczą się teraz w serii z Sixers, a po awansie (wydaje mi się, że wciąż są faworytem) trafią pewnie na Celtics. Z Bostonem znów będzie mordęga i drużyna która trafi do ECF będzie wykończona. Heat tymczasem mogą nawet zaliczyć sweep NYK, a potem ani Pacers ani Magic ich raczej nie zabiega.
MAC: Kontuzja Rose’a to prawdziwy cios dla Bulls. W sezonie regularnym często sobie radzili bez niego i to z pozytywnym skutkiem, ale w Playoffs MVP poprzedniego sezonu jest niezwykle potrzebny. Boję się, że „Byki” po tej stracie mogą stracić spory zapas pozytywnej energii. W związku z tym bardzo możliwe, że Miami Heat czeka teraz dość łatwy marsz na szczyt Konferencji Wschodniej.
MAREK: Nie. Knicks raczej przegrają do 0, może urwą honorową wygraną u siebie. Indiana polegnie również w maks 5 meczach. W finale Chicago bez Rose’a jest w stanie wygrać 2 mecze, ale nie więcej. Jeżeli zamiast Chicago do finału awansuje Celtics, z którymi Heat gra się ciężko, to seria może być wyrównana. Póki co jednak Celtics są w bardzo trudnej sytuacji w pierwszej rundzie. Jeżeli do finału dotarłaby Atlanta to również zobaczymy nie więcej niż 6 spotkań. Na tym etapie miałby już wrócić Horford, a na niego odpowiedzi Miami nie ma. Trudno jednak od niego oczekiwać, żeby wskoczył od razu na najwyższy poziom gry.
QUENTIN: Heat wcale nie są zdecydowanymi faworytami Wschodu. Bardzo silnie wyglądają „Jastrzębie”, a Bulls bez Rose’a to zupełnie inna drużyna, przez co jest mniej przewidywalna. Knicks poza tym powinni jeszcze pomęczyć sowich rywali z Florydy.
WOY: Tylko Celtowie wg mnie na Wschodzie będą w stanie zatrzymać zdrowych i będących w formie Heat (jeśli nie zdarzy się jakiś uraz np. Wade’a ?). Powody takiego myślenia są proste: Celtowie nie mają respektu dla Żaru, wygrywali już z nimi w tym sezonie, a ponadto wiedzą dobrze i mają małą receptę jak zatrzymać gwiazdy największych rywali. Muszą oni jednak wpierw pokonać Atlantę Hawks, co przy urazie Josha Smitha może być o poziom łatwiejsze. Bulls bez Rose’a niestety przepadli i drugi mecz z Sixers to pokazał. Co innego było w sezonie regularnym, kiedy gracze mieli gdzieś w głowie sytuację, iż ich lider w końcu wróci. Co innego teraz kiedy „wyrok” brzmi do końca sezonu lub dłużej! Nawet otwarty list Scottiego Pippena niewiele na razie zdziałał.
4. Czyje zachowanie było głupsze w kontekście osłabienia drużyny i dlaczego: Amar’e Stoudemire’a czy Rajona Rondo??
BOB: Obu było idiotyczne, ale prędzej usprawiedliwyłbym zachowanie Rondo ponieważ wszystko się działo w trakcie spotkania, a jak wiemy wtedy emocje potrafią wziąć górę. STAT tymczasem uszkodził się w szatni po stosunkowo niezłym meczu Knicks. Jeżeli jest tak emocjonalny to po przegranej w G1 powinien walnąć łbem w tą gaśnicę.
MAC: Według mnie głupszy okazał się Stoudemire. Rondo po prostu w trakcie meczu nie wytrzymał delikatnie z emocjami i zachował się nieelegancko. Natomiast gracz New York Knick wybrał jeden z najgorszych możliwych sposobów na wyładowanie frustracji. To było trochę tak na poziomie wściekłego przedszkolaka. Stoudemire przez swoją głupotę uszkodził nie tylko siebie, ale również strasznie osłabił swój zespół w niezwykle ważnym momencie.
MAREK: Stoudemire oczywiście. Sytuacja z Rondo była trudna, końcówka meczu, napięcie i dość dziwny gwizdek sędziego. Każdego mogłoby ponieść, a do końca nie wiadomo czy sam incydent był intencjonalny. W każdym razie są okoliczności łagodzące. W przypadku Amare nic go nie broni. To była po prostu głupota. Z drugiej strony bez Amare Knicks wcale gorsi nie są. Bez Rondo Celtics tracą motor napędowy i tak kulejącego mocno ataku i jego brak jest znacznie cięższy dla drużyny.
QUENTIN: Amar’e. Bez dwóch zdań. W przypadku Rondo było więcej niepotrzebnego szumu i dramaturgi ze strony arbitra niż rzeczywiste jego przewinienie.
WOY: wg mnie jednak Rondo. Powód jest prosty, atak na sędziego i machanie mu rękoma przed oczami plus pchnięcie to mogło się zakończyć bardzo źle dla Celtów. Aż dziw bierze ,że Rajon pauzował tylko jeden mecz. Podejrzewam, gdyby takiego czynu dopuścił się Rasheed Wallace lub Ron Artest zawieszeni by oni byli na 5 gier lub więcej. Tymczasem liga bardzo ulgowo potraktowała Celta i kto wie czy do takich zdarzeń w nerwowych końcówkach jeszcze nie dojdzie? Podkreślę – jeden mecz to żadna kara na ostry atak na sędziego.
5. Który team najbardziej rozczarował Cię podczas pierwszych dwóch spotkań i dlaczego?
BOB: Knicks łatwo oddali pole Miami, ale tego się spodziewałem. Negatywnie zaskoczyli mnie Pacers, którzy dali sobie wydrzeć przewagę parkietu osłabionym Magic. To może solidnie podkopać ich pewność siebie i mieć wpływ na przebieg całej serii. No i na koniec nie możemy zapominać o dramatycznej czwartej kwarcie Grizzlies – takie rzeczy zostają w głowie.
MAC: Hmmm. Ciężkie pytanie. Stawiam na Memphis Grizzlies, bo stracili wielką przewagę w bardzo głupi sposób. Przez to nie tylko przegrali mecz, ale również stracili przewagę parkietu. Niewiadomo też czy to wydarzenie nie podłamie „Miśków” w kontekście przyszłych spotkań. Takich meczów po prostu nie można przegrywać!
MAREK: Nie wszystkie jeszcze miały dwa mecze. Jeżeli Memphis przegra jutro dam swój głos na nich. Wygrywać +24 na 8 minut do końca i przegrać, to już na prawdę trzeba się postarać. Póki co daję swój głos na Knicks. Pod koniec sezonu regularnego grali świetny basket. Myślałem, że spłatają figla faworyzowanym Heat, a tu kompletna klapa. W pierwszym zostali rozjechani. W drugim przegrali po walce, ale jednak dość wyraźnie. LeBron z ekipą pokazał im, że wygrana z nimi jest totalnie poza zasięgiem drużyny z Nowego Jorku.
QUENTIN: Knicks, że tak łatwo dali się ograć Miami. Myślałem, że stać ich na urwanie jednego spotkania.
WOY: Mavericks, gdyż dwukrotnie mieli szansę by wygrać w Oklahomie a jednak ani doświadczenie ani niby pewna ręka Jasona Terry’ego nie zaprocentowały. Liczyłem na małą niespodziankę w tej parze, tymczasem Thunder przy trzeciej wygranej w którymkolwiek meczu w Dallas mogą być o krok od wyrzucenia Mistrzów za burtę.
1. Memphis – Clippers
2. Nie, terminarz został ustalony na 66 meczy. W czasie sezonu widać było przemęczenie materiały, lecz ostatnie kontuzje niczym mają się do napiętego terminarza.
3. Chyba nie. Miami zacznie play offy od finału.
4. Rajona Rondo ofc. Kto jak kto ale tak ambitny i mądry gracz powinien wiedzieć, że atak (kontakt) z arbitrem jest najgorszym z możliwych posunięć.
5. Pacers. 2 razy z osłabionym Orlando. I nawet jeśli wygrają dalsze mecze to i tak sprawili nie lada sensację przegrywając u siebie. Z Miami wróżę im 0-4 lub 1-4, gdy Monstery odpuszczą jedno spotkanie.
btw.
Nikt nie zruga Woya za opinię na temat Rondo kary :)?
@f71af6e5b4c37c0087e41279bafd23a6:disqus zobacz w jakich momentach siadały Rose’owi i Shupmertowi ścięgna. z reguły są to kontuzje przy jakimś mocniejszym kontakcie czy kiedy ktoś w Ciebie wpadnie, gdy stąpasz na piłkę etc. Oni łapali je w jakiś dziwny sposób przy wygięciu ciała i ekwilibrystycznym ruchu co może świadczyć o przemęczeniu. Ponadto odnosząc się do cytatu Magica to innym przykładem był Ricky Rubio. Co do Rondo to dla mnie atak na sędziego jest czymś nie do pomyślenia..i zostanę przy zdaniu ,że jeden mecz to wakacje dla niego czy prezent od NBA;-) pozdro.
Odnosząc się do zawieszenia Rondo – Stern zapytany o to przez dziennikarza powiedział, że 1 mecz zawieszenia wszedł z automatu (po prostu takie są przepisy), dodatkowy (mówił o 1) byłby wtedy gdyby atak był poważniejszy, a tu był tylko bump. Sam komisarz więc powiedział, że tak na prawdę nic się nie stało :)