Sports Business Daily, a za nimi I am a GM i inne serwisy sportowe podały dane na temat widowni w halach NBA po sezonie regularnym 2011/2012. Największe wzrosty odnotowały organizacje Philadelphia 76ers i Minnesota Timberwolves – odpowiednio 18.6 % i 14.7 %. Na drugim biegunie znaleźli się Cleveland Cavaliers, którzy zanotowali regres na poziomie -20.8%.
Na przestrzeni całej ligi frekwencje na meczach spadły o 0.3% i w zakończonych rozgrywkach średnio na każdym spotkaniu było 17 274 fanów. Najwyższą średnią frekwencję (liczbowo) notują Chicago Bulls – 22 161, a najniższą New Jersey Nets – 13 961.
Wzrosty ilości kibiców w halach Sixers i Timberwolves należy tłumaczyć przede wszystkim poprawą gry obu organizacji – zwłaszcza Minnesota po przyjściu Rickiego Rubio zaczęła grać bardzo atrakcyjny basket. W mieście braterskiej miłości dodatkowo na frekwencję wpływ miała zmiana kierownictwa i liczne programy zachęcające kibiców do odwiedzania Wells Fargo Center (jak widać bardzo udane).
W Cleveland natomiast w końcu widać efekty odejścia LeBrona Jamesa. Przed poprzednimi rozgrywkami (a przed „The Decision„) zarząd wymusił przedłużenie sezonowych karnetów. To sprawiło, że dopiero w rok po przeniesieniu swoich talentów do Miami nastąpiła fala rezygnacji i hala Cavs zaczęła świecić pustkami.
Kompletne zestawienie w tabeli poniżej.
Wow, Hornets nie są ostatni.
Ja mam duży szacunek dla kibiców Warriors – ich zespół gra od dłuższego czasu co najwyżej przeciętnie, a oni wciąż praktycznie zapełniają halę.