Udając się do Utah drużyna Spurs wiedziała, że czeka ich zdecydowanie trudniejsza przeprawa niż na parkiecie w San Antonio. Przez pierwszą połowę wydawało się, że mecz rozstrzygnie się w ostatnich posiadaniach. Celne trójki w trzeciej kwarcie i fantastyczna gra Tony’ego Parkera w ostatniej odsłonie przechyliły jednak szalę korzyści zdecydowanie na korzyść Ostróg, które prowadzą w serii już 3-0.
Drużyna | Stan | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
San Antonio Spurs | 3 | 30 | 22 | 23 | 27 | 102 |
Utah Jazz | 0 | 28 | 22 | 18 | 22 | 90 |
W skrócie
Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęło się dla Spurs. Po chwili prowadzili już 6-0, a wszystkie punkty miał na swoim koncie Tim Duncan. Gospodarze nie mieli zamiaru jednak tak szybko odpuszczać. Szybko odzyskali wigor i zaczęli grać w podobnym stylu do meczu nr 1 tej serii.
Bardzo aktywny w ataku był Devin Harris, który zdobywał punkty po rzutach z dystansu, wejściach i rzutach z wyskoku po zatrzymaniu. Nieźle grał także Al Jefferson, ale bardzo brakowało jego gry pod obręczą – zbyt często uciekał poza pomalowane pole.
Z drugiej strony dobrze w mecz wszedł Gary Neal, który szybko trafił dwukrotnie z dystansu. W jego przypadku trzeba docenić pewność siebie, by trafić pierwszą trójkę potrzebował zaledwie kilkunastu sekund. Gdy otrzymał piłkę nie rozglądał się w poszukiwaniu partnerów – miał trochę przestrzeni więc od razu oddał rzut.
Walka punkt za punkt trwała przez całą pierwszą połowę. Duża w tym zasługa także młodych wilków z Utah. Aktywnie grali Derrick Favors (polecam zobaczyć jego blok na Splitterze) i DeMarre Carroll (obwodowa wersja Kennetha Farieda), nieźle prezentował się Enes Kanter i zdecydowanie bardziej agresywny był Alec Burks.
Na kilkanaście sekund do końca pierwszej połowy Jazz mieli prowadzenie (50-49) i piłkę. Zbyt długo zwlekali jednak z przyspieszeniem akcji i zaliczyli stratę po przekroczeniu 24 sekund. W tym momencie trener Popovich wziął czas i po chwili mogliśmy zobaczyć kolejny dowód na to, że zasłużenie wybrano go Trenerem Roku. Przy 3.4 sekundy do końca Ginobili dostał podanie z boku, przebiegł z piłką pół boiska i znalazł w rogu niepilnowanego Matta Bonnera. Jego rzut z dystansu był celny i do przerwy mieliśmy wynik 50-52 dla gości.
I think we just try to limit everything they do well. We know they’re good in transition. We know they’re going to crash the boards and go hard to the offensive boards. We try to make sure we control all the stuff that makes them good. I think in the first half we didn’t control that. – Tony Parker
Dwie rzeczy zapadły mi w pamięci na starcie trzeciej kwarty. Po pierwsze dzięki temu, że kibice Jazz wolno wracali na swoje miejsca po przerwie można było usłyszeć instrukcje Ty Corbina pod bronionym koszem. Świetna sprawa bo słychać było, że zna zagrania każdego z graczy Spurs na pamięć. Po drugie kontra SAS z okolic połowy tej odsłony, gdy pierwszy pod koszem miejscowych był… Tim Duncan. Nieźle jak na 36-letniego podkoszowego.
Przełomowy moment spotkania miał miejsce chwile po wspomnianym kontrataku. Kolejne celne rzuty z dystansu zaliczyli Danny Green i Stephen Jackson i przewaga gości zaczęła się powiększać. W kolejnych minutach Jazz spudłowali 9 z 11 oddanych rzutów i zaliczyli 4 straty by przed czwartą kwartą przegrywać już 65-75.
W tym momencie do gry włączył się Parker. Francuz zdobył 16 z 27 punktów swojego zespołu w ostatniej odsłonie. Miał 5/5 z gry i 6/6 z linii rzutów wolnych. Dodatkowo zatrzymał Devina Harrisa i ostatecznie zagwarantował pewną wygraną i prowadzenie w serii już 3-0.
We stopped fouling. They never got in the bonus in the third and fourth quarter. That’s probably the biggest adjustment that we made. We’re usually a non-fouling team compared to other teams. Tonight, in the first half, we were just awful. – Gregg Popovich
Podsumowując, Ostrogi musiały się zdecydowanie mocniej napracować niż w meczach nr 1 i 2 (wygranych w sumie różnicą 46 punktów). Co ciekawe, wymieniana przez wszystkich (także mnie) przewaga warunków fizycznych podkoszowych Jazz jest zupełnie nieistotna w tej serii. San Antonio regularnie wygrywa jeżeli chodzi o produktywność w pomalowanym. Wczoraj byli górą aż 50-28 i nie przeszkodziło im nawet to, że pozwolili rywalom aż na 17 ofensywnych zbiórek.
We can take the fact that we’re still alive. We still got another game. We still have another chance. – Gordon Hayward
Najlepsi na boisku
Spurs:
- Tony Parker – 27 punktów (10/17 z gry), 3 zbiórki, 6 asyst
- Tim Duncan – 17 punktów (7/15 z gry, 0/1 z dystansu), 6 zbiórek, 3 asysty, 1 przechwyty, 3 bloki
- Manu Ginobili – 6 punktów (2/6 z gry, 0/2 z dystansu), 5 zbiórek, 10 asyst
Jazz:
- Al Jefferson – 21 punktów (10/18 z gry), 11 zbiórek, 2 asysty, 1 blok
- Devin Harris – 21 punktów (8/15 z gry, 3/5 z dystansu), 5 asyst, 1 przechwyt
- Derrick Favors – 15 punktów (5/14 z gry), 11 zbiórek, 2 asysty, 2 bloki
Zawiedli
- Paul Millsap i Gordon Hayward – w sumie trafili tylko 5 z 22 oddanych rzutów. Ratowali się częściowo w innych elementach gry – Millsap miał 11 zbiórek i 5 bloków, Hayward 5 asyst, ale aby wygrać z San Antonio zespołowi Corbina są bardzo potrzebne ich punkty.
- Gracze Jazz na linii rzutów wolnych – 14/26 (53.8%) w wyrównanym spotkaniu to prawdziwa katastrofa.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Spurs: Duncan 17, Leonard 2, Diaw 2, Parker 27, Green 14, a także Jackson 13, Bonner 3, Ginobili 6, Neal 6, Splitter 10, Blair 2, Anderson 0
Jazz: Howard 5, Millsap 9, Jefferson 21, Harris 21, Hayward 4, a także Tinsley 0, Carroll 2, Favors 15, Burks 11, Kanter 2
Jazz nie mają startu do Spurs. „Ostrogi” to bardzo poukładany zespół. Czyżby sweep?