Szczerze mówiąc oniemiałem, kiedy oglądałem na ILP mecz Nuggets i Lakers. Nie było tak późno, że nie poznałbym Violet Palmer.
Na szczęście nie byłem jedyną osobą, która nie za bardzo kumała o co chodzi, kiedy na parkiecie podczas meczu pojawiła się ubrana na czarno kobietka.
Zobaczcie sami całą sytuację, dla mnie to jeden z blooperowych hitów tych Playoffs.
PS: Uwielbiam ten fason oficerek, więc chociaż jest pijana, mogę postawić jej duże latte w Starbucksie. Włosy kręcone, chociaż nie mój styl, też fajne.
Ty, czemu nie podawałeś do diabła? Wide open three.
PS2: Nie wiem, kto bardziej mnie rozbraja – „That was bizzare” Kerra, czy „Whoah, look out!” Marva. :]
Swoją drogą ta sytuacja doskonale pokazuje, jak teatralnym widowiskiem jest mecz koszykówki – pojawienie się na parkiecie w czasie gry kogoś z zewnątrz wygląda jak „błąd rzeczywistości”, co najlepiej widać w skonfundowaniu zawodników.
Kojarzy może ktoś, jak często zdarzają się w NBA takie „wtargnięcia”?