Seria nie zakończyła się dzisiaj, jak przypuszczała większość komentatorów. Przeszkodził w tym wracający do dobrej dyspozycji po kontuzji Al Horford. Hawks wyraźnie wygrali z Celtics na deskach, a w dodatku lider mistrzów NBA z 2008 roku Paul Pierce zmagał się przez cały dzień z bolącym kolanem i tylko pierwszą kwartę może zaliczyć do udanych. Jeżeli Celtics nie zakończą tej serii w następnym meczu w Bostonie więcej atutów będzie po stronie Jastrzębi.
Drużyna | Stan | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Boston Celtics | 3 | 21 | 19 | 24 | 22 | 86 |
Atlanta Hawks | 2 | 15 | 25 | 26 | 21 | 87 |
Mecz o być albo nie być Atlanta Hawks rozpoczęła kompletnie inną piątką – Jeff Teague, Joe Johnson, Josh Smith, Marvin Williams, Al Horford. Co jak co, ale takiej potencjalnej przewagi na desce Atlanta w tej serii jeszcze nie miała. Celtics tradycyjnie zaczęli piątką z Bradleyem na parkiecie, a Allenem na ławce.
Od samego początku było widać, że to będzie walka na śmierć i życie. Hawks byli jakby bardziej spięci. Nie trafili swoich rzutów Smith oraz Johnson, a z kolei szalał Paul Pierce i Brandon Bass. 11-3 dla Celtics w pierwsze 4 minuty gry i od razu zareagował trener Atlanty Larry Drew prosząc o czas. Oba zespoły miały problem z zakończeniem swoich akcji. Zapowiadało się na bardzo niski wynik. Boston Celtics wygrało tą kwartę 21-15, a Paul Pierce zdobył w tej odsłonie 9 punktów. Na zakończenie piękny buzzer beater w wykonaniu Kevina Garnetta.
Druga kwarta zmieniła role. Co prawda po punktach Allena Celtics wygrywali 28-18, ale drużyna Larrego Drew zebrała się i doprowadziła do remisu. Trafiać zaczął Joe Johnson i Marvin Williams, chociaż skuteczność po pierwszej połowie nie była wysoka. Remis 40-40 do przerwy był raczej spowodowany ogromną dysproporcją na desce na korzyść Hawks, a przez to kolejnych akcji z ponowienia Jastrzębi oraz kilku trójek w ostatniej części tej ćwiartki. Na koniec kwarty znowu buzzer-beater w wykonianiu Celtics – zza łuku trafił nie kto inny jak Rajon Rondo.
Trzecią odsłonę lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy osiągnęli kilku punktową przewagę. Po świetnej pierwszej kwarcie zaciął się Paul Pierce, który długo nie mógł trafić z gry. Raz po raz pokazywano jego kolano, z którym widocznie nie jest do końca wszystko w porządku. Ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Kevin Garnett i Brandon Bass. W defensywie Celtics nie mięli jednak żadnej odpowiedzi na świetną grę wysokich Hawks – Josha Smitha i Ala Horforda, którzy zdominowali tą część meczu. Po rzutach wolnych Horforda przewaga Hawks wzrosła do 65-54 na 3:40 do końca. Wtedy swoją minutę miał Rondo. Piękna dobitka w ataku, przechwyt, jumper i lay-up w ciągu minut zniwelowały stratę Celtics do 4 punktów. Kompletnie rozkojarzeni Hawks popełnili kolejną stratę i trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 66-64 dla gospodarzy.
Czwarta odsłona to dalszy ciąg Rondo show. Szybkie dwie asysty i powrót do remisu po 68. Po chwili floater w jego wykonaniu i to Celtics powrócili na prowadzenie. Przez dłuższy czas gra toczyła się w okolicach remisu. Po dwójkowej akcji Smitha z Williamsem Atlanta osiągnęła przewagę 77-74 i Rivers poprosił o czas na 6:23 do końca. Czas jakby wybił z rytmu Celtics. Ciężar gry wzięli na siebie liderzy Hawks. Po punktach Smitha i Johnsona Jastrzębie osiągnęły najwyższą od trzeciej kwarty przewagę 83-76 na 4:18 do końca. Doc Rivers miał nietęgą minę prosząc o kolejny czas. Tym razem pomogło. Szybki run 7-0 i to Larry Drew poprosił o czas na 2:39 do końca, a na tablicy widniał remis po 83. Zapowiadała się bardzo emocjonująca końcówka. Bohaterem końcówki był Al Horford. Wykończył dwie kolejne akcje i Hawks było bliżej wygranej. Paul Pierce trafił co prawda trójkę, ale w kolejnej akcji nie był już skuteczny więc przy wyniku 87-86 dla Atlanty Celtics musieli zacząć grać na faul. Musieli, a jednak przez 8 sekund nie byli w stanie tego zrobić, co wywołało prawdziwą furię Riversa na niefrasobliwych podopiecznych. W dodatku ten faul nie dawał jeszcze rzutów. Na 10,9 sekundy do końca Hawks wprowadzali piłkę z boku, którą przechwycił Rondo! Przez pozostały czas gry Rondo nie potrafił jednak doprowadzić do sytuacji rzutowej i to Hawks dzisiaj wygrało.
Kluczem do zwycięstwa była postawa wysokich zawodników. Al Horford zdobył 19 punktów i 11 zbiórek, a Josh Smith 13 punktów i 16 zbiórek. Celtics nie specjalnie mają odpowiedź na zdrowego Horforda. W drużynie Celtów zabrakło dzisiaj iskry Paula Pierce’a, któremu niewątpliwie przeszkadzało kolano. No cóż, jedziemy do Bostonu i jeśli Celtics nie zakończą tam serii będzie bardzo ciekawie.
Wybornie Horford ze Smithem wybronili ostatnią akcję. Generalnie to Celtics muszą wygrać u siebie, bo jeżeli przegrają będzie 4-3 dla Atlanty. Najlepsze, że Horford w ogóle nie ma przeciwnika. Widać Rivers próbował kryć go Hollinsem, ale słabo to szło. A nie wiadomo czy Pierce nie dokończy swojego kolana. Szanse w tej serii oceniam na 60-40 dla Bostonu.