Dziesięć lat minęło od ostatniej serii Playoff między Celtics i 76ers. To sprawiło, że już niewielu kibiców pamięta jak zaciekła była rywalizacja między tymi drużynami w przeszłości. W 19tej konfrontacji za faworyta uznawany jest zespół z Bostonu, ale Sixers już raz udowodnili, że potrafią odprawić faworytów z kwitkiem.
Wstęp
Chyba jesteśmy skazani w tym roku każdą zapowiedź rozpoczynać od analizy zdrowia poszczególnych zawodników.
W tej chwili zdecydowanie mniej problemów mają 76ers, których kłopoty ograniczają się praktycznie tylko do kontuzjowanego ścięgna achillesa Andre Iguodala’i. Iggy może jednak grać i choć jest mniej agresywny to utrzymuje produktywność na solidnym poziomie.
Wśród graczy Celtics mamy tymczasem mały szpital. Z mniej lub bardziej poważnymi urazami zmagają się Paul Pierce (kolano), Ray Allen (kostka) i Avery Bradley (bark). Wszyscy oczywiście zgodnie twierdzą, że zagrają, ale ból w połączeniu z wiekiem dwóch pierwszych może stwarzać problemy.
W tej serii nie powinniśmy się spodziewać choćby jednego meczu powyżej 180 łącznie zdobytych punktów. Obie drużyny są nastawione przede wszystkim na defensywę – Sixers chcą dzięki niej generować kontraataki, Celtics odpuszczają walkę na atakowanej tablicy by szybko wrócić pod własny kosz.
Bardzo istotne będzie to kto wygra walkę na desce. Żaden z zespołów nie ma w pomalowanym dominatora, który regularnie notuje 10+ zbiórek. Najwięcej prawdopodobnie będzie notował Kevin Garnett, który podobnie jak Tim Duncan gra jakby zapomniał ile ma lat.
Kończąc przydługi wstęp warto jeszcze pamiętać o czynniku doświadczenia. Gracze Celtics nie panikują w końcówkach, a do tego mają jeszcze na ławce Doca Riversa, który jest w absolutnej czołówce jeżeli chodzi o rozrysowywanie kluczowych akcji. Jeżeli spotkania będą wyrównane przez 3,5 kwarty to trzeba uznać, że w ostatnich minutach przewagę maja C’s.
Poniżej statystyki z trzech spotkań sezonu regularnego między ekipami z Bostonu i Filadelfii.
Kluczowy matchup
Paul Pierce – Andre Iguodala. Bitwa szwajcarskich scyzoryków – graczy, którzy potrafią wszystko, ale też matchup najchętniej oglądany przez lekarzy sportowych ze wschodniego wybrzeża.
Obaj gracze walczą z urazami (patrz wyżej). 34-letni The Truth zanotował najlepszy sezon zasadniczy od rozgrywek 2008/2009. Punktuje, zbiera i asystuje. W tych PO ma już na koncie mecz z 36 punktami i 14 zbiórkami, ale także z 7 asystami.
Iggy natomiast jest absolutnie czołowym obrońcą i wzorem team playera. Chętnie przejmuje rolę kreatora akcji ofensywnych jednocześnie biorąc na siebie ciężar pilnowania najlepszego strzelca rywali. Na początku rywalizacji będzie też na pewno na fali wznoszącej po tym jak jego punkty dały Sixers wygraną i w konsekwencji awans kosztem Chicago Bulls.
Kluczowy zawodnik
W zespole Celtics – Kevin Garnett. The Big Ticket w związku z brakiem wartościowego (i zdrowego) środkowego został przesunięty pod obręcz. Po serii z Hawks wygląda na to, że był to strzał w dziesiątkę. Mobilny i niezwykle ambitny KG jest zmorą dla centrów rywali. Jest wystarczająco wysoki i ma tak długie ręce że może wybijać z głowy innym środkowym chęć rzutów mu sprzed nosa. Dodatkowo jest na tyle doświadczony, że nie przeszkadza mu mniejsza masa ciała niż rywale i dobrze broni swojej pozycji w post up. Jeżeli będzie grał tak jak w serii z Atlantą (18.4 ppg, 10.2 rpg) to sztab Sixers będzie miał twardy orzech do zgryzienia.
W zespole Sixers – Evan Turner. Turner jest kolejnym po Iguodala’i graczem, który potrafi wszystko. Dodatkowo jego umiejętność kreowania akcji pozwala na przełączenie się w rolę strzelca Jrue Holiday’owi. Jeżeli dodamy do tego świetną grę na desce i umiejętność wchodzenia pod kosz połączoną z wymuszaniem przewinień to widać jak na dłoni że Bradley i Rondo nie będą mieli łatwego życia. Na marginesie dopiszę jeszcze osobę Spencera Hawesa – każdy mecz w którym przekroczy barierę 15 punktów powinien paść łupem Sixers.
X-Factors
Jrue Holiday – rozgrywający 76ers mierzy 6’4” i będzie miał przewagę wzrostu zarówno nad Rondo (6’1”) jak i Bradley’em (6’2”). To może mu pozwolić na łatwiejsze oddawanie rzutów z wyskoku, ale musi pamiętać o szybkich rękach obu obwodowych obrońców C’s. 18.6 ppg z serii przeciwko Bulls raczej się nie powtórzy, ale bez jego solidnego wkładu punktowego Sixers nie mają co liczyć na awans.
Rajon Rondo – vis-a-vis Holiday’a trafia do tej kategorii bo jeżeli będzie zdeterminowany to może zmienić przebieg każdego spotkania. Doc Rivers powinien na nim wymusić agresję w ataku – wtedy Rondo gra najlepiej.
Podsumowanie
To nie będzie seria dla niedzielnych kibiców. Należy spodziewać się rwanej gry, ostrych fauli i twardej jak skała obrony z obu stron. Kluczem do wygranej mogą okazać się indywidualności. Na pierwszy rzut oka więcej mają ich Celtics (Pierce, Garnett, Allen, Rondo) i to oni są faworytami, ale Sixers nie należy niedoceniać.
Jaki wynik typujecie w tej serii?
76-ers muszą forsować tempo i mogą namieszać, Hawes i Brand jeśli wygrają tablice to może być ciekawie.
Jak Celtics gładko wygrają serię to moim zdaniem wygrają konferencję. 76-ers to ekipa lepsza od Miami w obronie no i pilnują się od strat dobrze. A co może być także kluczowe bo Boston lubi atakować z kontry.
76ers nie jest lepsze w obronie od Miami. Patrząc na staty z RS możemy dojść do błędnych wniosków. Heat jeżeli grają na 100%, a teraz grają, mają najbardziej agresywną obronę w lidze. Zabili nią Knicksów. Co do Phily myślę, że jeśli zawalczą jak z Bykami mogą być zacięte spotkania, jednak końcówki będą należeć głównie do Celtów. Obstawiam 4-1 dla Celtics, choć może się skończyć 4-0, jak i 2-4. Co do jednego jestem pewien – jeżeli Boston wygra oba mecze u siebie, nie przegra tej serii. Trochę mogą pokrzyżować plany kontuzje, np. Pierce’a. Phily ma szerszy skład i nawet kontuzja jednego zawodnika aż tak bardzo nie zmienia ich szans.
kompletnie się nie zgadzam, Miami dobrze bronili ale Knicks zabili się nieskutecznoscia. z czystych pozycji nie trafiali to jak mieli wygrac. Wystarczylo pokryc melo i wystarczylo. Chalmers nie jest jakimś wybitnym obrońcom Bosh także opoką w tej dziedzinie nie jest a w 76ers każdy potrafi bronic
Phila prosta taktyka, musi narzucić szybkie tempo i do maksimum wykorzystywać kontrataki. Zieloni lepiej bronią i są doświadczeni, ale atletyzm jest jednak po stronie 76ers. Jeśli problemy z kostką The Truth zbyt mocno go ograniczą to sam Garnett tego nie uciągnie, no a Ray po kontuzji nie jest sobą (choć mam nadzieje, że teraz będzie trochę lepiej niż z Hawks). To nie będzie łatwa seria, na pewno nie tak łatwa jak wróży większość osób.
Jeśli Boston nie wygra obu spotkań w Ogródku to według mnie to przegra, bo Phila jak wyczuje szanse to może jej nie wypuścić. I piszę to niechętnie, bo jestem kibicem Zielonych.
No ale póki co….
Go Boston!!!!
dokładnie a jak widze ludzi którzy piszą o sweepie to krew mnie zalewa;) 76ers przypadkie tutaj się nie znaleźli Bulls bez ROse ograć to też sztuka
Nie bierzesz pod uwagę, że Sixers mogą się po prostu rozsypać. Po takim meczu jak dzisiaj, jak w poniedziałek dostaną 20toma, mogą po prostu przestać wierzyć. Wtedy 4-0 jest jak najbardziej możliwe. Dla nich jest bardzo ważne w jakim stylu przegrywają, albo wygrywają. Dla Celtics nie ma to kompletnie znaczenia. Nie mówię, że będzie sweep, ale tego scenariusza nie można od tak odrzucić argumentem, że 76ers przecież wyeliminowało Byki i nie są słabi. Ja podtrzymuję swoje zdanie, że będzie 4-1
a jak wygrają to co wtedy? gadasz tak jakbyś wiedział co się stanie. Moim zdanie wyraźnie deprecjonujesz to co osiągneli w tym sezonie no i ich poziom. TO nie są jakieś ogórki jak im szło to grali przyzwoicice, a celtics przyznam szczerze nie powalają. Z Hawks wygrali dzięki pomocy sędziego ( w 6 meczu powinny być techniki jeszcze więc by przegrali przez głupote swojego zawodnika)
Adrian89: nie wiem czy wygrają, czy przegrają. Wiem co widziałem. Słabo grający Celtowie wyrwali przegraną grę, bo Sixers nie wiedzieli co mają grać. Hawks to zupełnie inna bajka. Potencjalnie zespół z Atlanty jest o poziom lepszy od Sixers. Mam nadzieję, że masz rację, bo zawsze to lepiej gdy seria jest zacięta, tylko póki co tego nie widzę.