Autor: Jacek Konsek / SportoweFakty.pl
San Antonio Spurs odrobili 24-punktowy deficyt z pierwszej połowy i po raz trzeci pokonali Los Angeles Clippers w półfinale Zachodu. Ostrogi wygrały siódmy kolejny mecz w play off i do awansu do finału konferencji potrzebują już tylko jednej wygranej.
Drużyna | Stan | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
San Antonio Spurs | 3 | 11 | 32 | 26 | 27 | 96 |
Los Angeles Clippers | 0 | 33 | 20 | 8 | 25 | 86 |
Pierwsza kwarta to prawdziwy popis Los Angeles Clippers. Ponad 63 proc. skuteczność z gry, niesamowity Blake Griffin (20 pkt w pierwszej połowie) i 24-punktowe prowadzenie gospodarzy – to wszystko miało miejsce w Staples Center, gdzie publiczność na stojąco zgotowała swoim pupilom owację w połowie drugiej kwarty.
Kilkadziesiąt minut później nie było już tak radośnie. Doświadczeni, ograni i posiadający najlepsza ławkę w lidze Spurs wzięli się do odrabiania strat i od stanu 16:40 zdobyli 80 punktów przy zaledwie 46 rywali!
Ostrogi zanotowały nieprawdopodobną trzecią kwartę, w której osiągnęły run 24:0(!), a całą odsłonę zwyciężyli 28:6. Świetnie grał Tony Parker (23 pkt, 10 as), niewiele gorzej Tim Duncan (19 pkt, 13 zb), a po raz kolejny wyróżnił się debiutant Kawhi Leonard (14 pkt).
Spodziewaliśmy, że oni tak zaczną. Grali bardzo intensywnie, a Blake trafiał niesamowite rzuty. My wiedzieliśmy jednak, że nadejdzie nasz czas. Mecz jest przecież długi. W przerwie zachowywaliśmy więc spokój – relacjonował Parker.
Spurs wygrali siódmy kolejny mecz w play off i 17 z rzędu, wliczając w to końcówkę sezonu zasadniczego. 24-punktowy powrót do meczu to drugi największy comeback w obecnych play off. 27-punktowy deficyt odrobili LA Clippers w pierwszym meczu przeciwko Memphis Grizzlies.
Czwarty mecz nad ranem w poniedziałek (godz. 4:30 polskiego czasu), ponownie w Staples Center. Żadna drużyna w historii nie wygrała serii przegrywając w niej 0:3.
Spurs: Duncan 19, Leonard 14, Diaw 5, Parker 23, Green 7, a także Jackson 0, Bonner 3, Ginobili 13, Neal 7, Splitter 5, Mills 0
Clippers: Butler 0, Griffin 28, Jordan 4, Foye 7, Paul 12, a także Martin 0, Evans 5, Williams 19, Young 9, Bledsoe 2
Dołożę jeszcze kilka swoich obserwacji:
– Clippers zrobili przewagę grając post up z Griffinem i dzięki bardzo dobrej grze Younga (trafiał jak automat)
– jak zaczęły się problemy to nie było żadnej gry pod kosz do Blake’a (sam wychodził na półdystans), a Nicka znowu Del Negro przyspawał do ławki
– najważniejsze rzuty imho trafiał Leonard (ważne trójki które zmniejszały straty i dawały nadzieje, a potem rzut po którym Spurs mieli pierwsze prowadzenie)
– Ginobili popełnia zaskakująco dużo błędów jak na niego (niesamowite zagrania przeplata głupimi stratami – zwykle przy próbie wrzucenia piłki pod kosz ponad obrońcą)
LAC są już chyba gotowi na ryby.
O ile Tiago Splitter jeszcze jako tako ustawał przy Blejku to Bonner był przestawiany jak pionek na szachownicy. Na jego miejscu nabawiłbym się kompleksu… W sumie jednak nie specjalnie się dziwię, Blake miał sporo farta, trafiał kilka rzutów, które zwykle mu nie wpadają.
Dla mnie „czapa” Duncana zagraniem meczu. Też większego zaskoczenia nie ma. W RS TD broniąc przy obręczy pozwalał Griffinowi na „zaledwie” 50% skuteczność; 10-20 fg.
Dziś powinien zagrać Blair, który ma „odpowiednie” ciało do „klejenia się”. Zawodzi S-Jax, które odstaje szybkościowo. Wczoraj fatalne 8 minut okraszone infantylnymi stratami.
Manu zagrania trzeba przyjmować jak spadek z dobrodziejstwem inwentarza. Genialne zagrania przeplatane z tymi mądrymi inaczej. Taki urok typa.
SAS na tle konkurencji dysponują kompletnym składem. Trzeba jednak się modlić, aby TP wytrwał w dobrym zdrowiu. Nie mamy solidnego backupu dla TP9. Grający tam Neal częściej irytuje niż wprawia w zachwyt. Z drugiej strony pg jest z konieczności (bogactwo na pozycjach 2-3 i próba maskowania jego ohydnej defensywy) Brakuje mi Tj Forda i G. Hilla
Warto dziś zakończyć serię i mieć niewielką przewagę w długości odpoczynku. Po cichu liczę, że Fakersi z jeden mecz mogą jeszcze urwać…
graty dla SAS.Jednak dla mnie dalej wieksze szanse ma OKC.Jedno jest pewno finał zachodu > wielki finał.
NBA powinno się poważnie zastanowić nad przyznaniem nagrody dla najlepszego weterana. Zarówno KG jak i TD grają jak na swój wiek bardzo dobrze. Są zabójczo skuteczni i ciągle stanowią o sile swoich drużyn.
A jeżeli chodzi o K. Leonarda to jak dalej będzie się rozwijał w takim tempie to spokojnie może co roku grać w All Stars. Ma niesamowity potencjał i zmysł jeżeli chodzi o grę zespołową.
Oni grają niesamowicie na tle wszystkich graczy ligi – nie tylko wśród weteranów stąd też ten pomysł uważam za chybiony :)