1. Wydarzenie II rundy
BOB: Problemy i odbudowanie się Miami Heat. Skreśleni już przez większość gracze Erica Spoelstry pokazali wolę zwycięstwa. Prowadzeni przez LeBrona Jamesa i Dwyane Wade’a odesłali na ryby ambitnych Pacers. Dodatkowe wyróżnienie – świetna wyrównana seria Boston – Philly, która nawiązała do wielkiej historii walki między tymi miastami.
MAC: Kolejny sweep San Antonio Spurs. „Ostrogi” wręcz koszą wszystkich rywali po kolei. Pokazują, że mają świetną formę i mogą w tym sezonie ugrać bardzo wiele. Po dwóch rundach tegorocznych Playoffs mają bilans 8-0. W ogóle swój ostatni mecz przegrali 11 kwietnia. Te wszystkie osiągnięcia na pewno budują optymizm fanów SAS.
W. KONIECZNY: Odrodzenie Miami i Wade’a – ze stanu 1:2 wyszli na 4:2, a Wade po fatalnym meczu nr 3 (5 pkt., 2/13 z gry), w kolejnych trzech grach zdobywał średnio 33 punkty, 7.3 zbiórki i 3.7 asysty, walnie przyczyniając się do awansu Miami.
WOY: Wysokie loty – starych ale jarych – Spurs. 18 z rzędu wygranych i imponująca praca Gregga Popovicha. W dalszej kolejności popisowe partie z 40 oczkami na koncie LBJ’a i Flasha. Zastanawiam się czy Popp będzie nadal pracował w NBA po następnym lock oucie? Jeśli tak to każdy klub NBA powinien zabiegać o niego, by wiedzieć jak przygotować drużynę do skróconego i intensywnego sezonu!
2. Wpadka II rundy
BOB: Gra zespołów z Los Angeles. Clippers dostali sweep od Spurs, ale biorąc pod uwagę urazy najważniejszych graczy nie mogła być to wielka niespodzianka. Lakers natomiast nie byli w stanie wykorzystać w wystarczającym stopniu swoich 7-footerów i mimo heroizmów Bryanta gładko przegrali z Thunder.
MAC: Strasznie duża nerwowość w konfrontacji Heat – Pacers. Momentami zawodnicy obydwu zespołów wręcz polowali na siebie. To nie przypominało koszykówki, a raczej MMA. Z jednej strony dodaje to smaczku rywalizacji, ale we wszystkim musi być granica. Inna wpadka dla mnie to występ Dwyane’a Wade’a w meczu numer trzy. „Flash” zanotował 2/13 z gry i 5 punktów. Od niego wszyscy oczekują o wiele więcej.
W. KONIECZNY: Przegrana Clippers ze Spurs w meczu, w którym po pierwszej kwarcie prowadzili 33:11. To spotkanie obnażyło wszelkie słabości drużyny z LA i pokazało, jak wielki charakter ma ekipa z Teksasu, a to czynnik na tym etapie rozgrywek decydujący.
WOY: Lakers i ich dwa przegrane mecze, numer 2 i 4, na własne życzenie. Również forma dwóch wież – Bynuma i Gasola – pozostawiała wiele do życzenia. Efekt jest taki, że drugi rok z rzędu – Jeziorowcy – w bardzo złych okolicznościach żegnają się z II rundą play offs. Najwyższy czas na radykalne zmiany.
3. MVP II rundy
BOB: LeBron James – 30.0 ppg, 10.8 rpg, 6.2 apg i 2.7 spg przeciwko Pacers. MVP. Honorowe wyróżnienie – Russell Westbrook za zamknięcie ust (przynajmniej na chwilę) krytykom.
MAC: Kevin Durant – poprowadził swój zespół do kolejnej rundy. W serii z Los Angeles Lakers bez wątpienia grał pierwsze skrzypce. Punktował jak natchniony i świetnie wywiązywał się z roli lidera. Gdy trzeba było oddać ważny rzut to piłka wędrowała właśnie do Duranta, a on rzadko się mylił. Tak gra człowiek gotowy na przyjęcie statuetki MVP.
W. KONIECZNY: LeBron James.
WOY: LeBron James, który stał się prawdziwym liderem podczas decydujących fragmentów spotkań z Pacers. Mecz numer 2 tej serii popchnął w niepamięć a od meczu numer 4 pokazał charakter wojownika oraz odpowiednio zmotytwował najlepszego kolegę, Wade’a.
4. Piątka najlepszych graczy
BOB: Rajon Rondo – Russell Westbrook – LeBron James – Kevin Garnett -Tim Duncan
MAC: Russell Westbrook – Dwyane Wade – Kevin Durant – LeBron James – Kevin Garnett
W. KONIECZNY: Rondo (Parker) – Wade (Westbrook) – James – Durant(Garnett) – Duncan
WOY: Rondo-Westbrook-Wade-James-Garnett-Duncan (sześciu wyjątkowo)
5. Która z serii przyniosła Ci najwięcej emocji?
BOB: Boston – Filadelfia. Twarda walka, świetna obrona i dużo zwrotów akcji. To nie była koszykówka w stylu 'showtime’, ale typowa dla Playoff bitwa. Na drugim miejscu seria Heat z Pacers pełna ostrych zagrań i świetnych występów (zwłacza LeBrona).
MAC: Na dobrą sprawę to każda seria wiązała się z wielkimi emocjami. Los Angeles Clippers nie odnieśli żadnego zwycięstwa, ale mimo to walczyli i pokazywali się momentami z dobrej strony. Los Angeles Lakers przegrali z „Grzmotem” 1-4, ale w kilku meczach byli bardzo bliscy zwycięstwa. Kilka razy to „Jeziorowcy” przegrali, a nie Oklahoma wygrała. Philadelphia i Boston walczyli ze sobą do samego końca. Aby rozstrzygnąć ten pojedynek potrzebnych było siedem spotkań. W każdym pojedynczym meczu wielką niewiadomą było, kto akurat wygra. Wreszcie starcie Heat z Pacers. Tutaj było bardzo gorąco. Chyba nawet najbardziej. Walka toczyła się nie tylko na parkiecie, ale również na słowa czy momentami nawet ciosy karate. Szczególnie emocjonująco zrobiło się, gdy Indiana objęła prowadzenie 2-1. „Żar” jednak okazał się gorętszy i wygrał trzy kolejne spotkania. Mimo to emocji nie brakowało.
W. KONIECZNY: Boston-Philadelphia. Głównie dlatego, że kibicuję Celtics jak nikomu innemu. Żaden zespół nie wygrał dwóch kolejnych spotkań, praktycznie każdy mecz był zacięty i wyrównany i kończył się niewielką przewagą którejś ze stron. Celtics przystąpili do tej serii poobijani i wyszli z niej jeszcze bardziej obici, co może ich wiele kosztować w Finale Konferencji, ale obie drużyny pokazały niesamowity charakter. To nie była piękna gra, ale to nie czas na finezję – większość ładnie dla oka grajacych drużyn już odpadła…Drugie miejsce dla serii Heat-Pacers – mimo klęski Miami w meczu nr 3 cały czas byłem pewien, że awansują.Bez większych emocji na Zachodzie, niestety.
WOY: Miami – Indiana, dzięki wygranej Pacers na Florydzie, a następnie 40 punktowemu występowi Jamesa. Dodatkowy smaczek to też boiskowe sztuczki Grangera, Stephensona i egzekucje Pittmana oraz Haslema. Wszystko to podkreślało wyjątkowość serii, w której nie kibicowałem nikomu, ale najczęściej budziłem się w nocy by obejrzeć daną konfrontację. Dla przeciwwagi powiem, że praktycznie nie interesował mnie przebieg serii Spurs z Clippers i obejrzałem tylko jedno spotkanie, niczego dzisiaj nie żałując ;-)
6. Która drużyna najbardziej rozczarowała?
BOB: Lakers. Nie liczyłem na to że wyeliminują Thunder, ale urwanie im tylko 1 spotkania to porażka dla ekipy Browna. Chyba trzeba oczekiwać dalszych zmian w LaLaLand.
MAC: Muszę tutaj w stanie wskazać obydwie ekipy z Los Angeles. Clippers nie wyrwali żadnego meczu. Można ich jednak po części zrozumieć, bo Spurs to obecnie maszyna, która niszczy wszystko, co stanie jej na drodze. Lakers wygrali jeden mecz, ale mogli o wiele więcej. W większości spotkań bardzo głupio przegrywali końcówki. Aż nie wypada tak doświadczonemu zespołowi.
W. KONIECZNY: Los Angeles Clippers – wymęczyli awans w serii z Memphis, by całkowicie polec w starciu ze Spurs. Gładka przegrana do zera to jednak spore rozczarowanie i wydaje się, że Grizzlies tak łatwo nie oddaliby pola San Antonio. Po Lakers nie spodziewałem się, niestety, nic więcej.
WOY: Lakers i Ramon Sessions, który miał zbawić Jeziorowców, a okazał się play offowym niewypałem (mimo faktu, że wcześniej nie miał doświadczenia z drugiej fazy rozgrywek) i Kobe nie dostał należytego wsparcia. Dziś szczerze się zastanawiam czy więcej drużynie nie dałby Derek Fisher..Dodatkowo Andrew Bynum wcale nie pokazał, że staje się Dominatorem niczym Shaq czy Howard. Przeszedł obok serii z OKC Thunder niemal niezauważony, na pewno nie jako gracz formatu All Star.
7. Jaki finał NBA typujesz i kto wygra półfinały ligi?
BOB: Na Zachodzie Spurs (4-2), na Wschodzie Heat (4-3).
MAC: Myślę, że na Wschodzie do finału awansuje Miami Heat. Boston Celtics nie będzie dla nich łatwym rywalem, ale więcej atutów jest po stronie LeBrona i spółki. Obstawiam 4:2, ale jeśli będzie 4:3 to też się nie zdziwię. Natomiast na Zachodzie typuję San Antonio Spurs. „Grzmot” to naprawdę świetny zespół, ale z „Ostrogami” jakoś nie potrafi grać. Największa przewaga SAS to długi i wyrównany skład. Tam niemal każdy jest w stanie rzucać po 20 punktów w meczu. Dodatkowo San Antonio potrafi bronić. Obstawiam 4:1 lub 4:2.
W.KONIECZNY: Mój finał marzeń to Oklahoma-Boston, choć z czterech możliwych kombinacji ta uchodzi chyba za najmniej prawdopodobną. Ja jednak na przekór innym i wbrew własnym życzeniom typuję taki właśnie finał, w którym – po emocjonującej serii – wygrywa Boston. Schodząc jednak nieco na ziemię – tak naprawdę każdy scenariusz jest możliwy – rozkład sił w Finałach Konferencji uważam za wyrównany i finalista zostanie wyłoniony po ciężkich i wyrównanych seriach. Finał zaś wygra ta drużyna, która będzie miała najwięcej sił, najdłuższą ławkę,najskuteczniejszych liderów i najwięcej doświadczenia na tak wysokim etapie rozgrywek. A że żadna z drużyn nie spełnia wszystkich tych wymogów równocześnie, wygrać może każdy. Podkreślam jednak, że praktycznie każdy scenariusz jest możliwy – zarówno mistrzostwo dla Bostonu, jak i seria 4:0 w finale dla zwycięzcy Konferencji Zachodniej. Zapowiada się jeszcze ciekawszy Finał niż ten z ubiegłego roku!
WOY: Heat – Celtics 4:2 oraz Spurs – Thunder 4:3.