Kevin Garnett gra ten sezon jak natchniony. Nie widać po nim ani 36 lat na karku, ani 16 lat spędzonych w lidze. Nie tylko z łatwością nadąża za graczami, którzy mogliby być jego dziećmi, ale ogrywa ich nomen-omen z dziecinną łatwością. Czy wobec tego powinniśmy myśleć o końcu jego kariery?
Sprawę postanowił zbadać Steve Aschburner z NBA.com. Według jego źródeł Garnett może bardzo spinać się w tym sezonie dlatego, że chce odejść w glorii chwały. Jeden z przyjaciół KG miał powiedzieć:
I think that’s what we’ve been seeing in these playoffs. The way he’s been playing, it’s like he wants to go out on his terms.
20.5 ppg, 10.8 rpg, 1.3 apg i 1.8 bpg z tegorocznych Playoff przypominają nam Kevina z jego najlepszych lat. Zawodnika, który regularnie stanowił zagrożenie pod obiema tablicami. Mogącego pilnować zarówno mobilnego skrzydłowego jak i wyższego i cięższego od niego środkowego. Trudno w to uwierzyć, ale to najlepsze statystyki Garnetta od czasu gdy przeszedł do Bostonu w 2007 roku. Sam muszę przyznać się do błędu, gdy już w poprzednim sezonie wysyłałem go na emeryturę. Teraz KG może odejść na własnych warunkach.
Czy zdecyduje się na taki krok? Z pewnością byłoby mu ciężko. Wydaje mi się, że nie tylko Celtics chętnie widzieliby go w swoich barwach na kolejny sezon (a może i dwa). Do wyścigu z pewnością włączyłoby się kilka liczących się klubów, ale też te, które liczyłyby na doświadczenie Kevina i to że pomógłby ich klubom w rozwoju. Co ciekawe, Garnett może stać się po raz pierwszy w swojej karierze wolnym graczem.
Kto jest wymieniany wśród klubów zainteresowanych jego usługami? Sixers, Mavericks, Heat, Nets i … Timberwolves. Dla mnie jego powrót do Minnesoty byłby fantastycznym zwieńczeniem kariery, ale wiem że byłoby mu ciężko bić się o minuty tam z rozwijającym się duetem Love – Pekovic. Garnett to samiec alfa, który albo ma bardzo ważną rolę w drużynie i jej przewodzi, albo może ją rozsadzić od środka. Dlatego też raczej nie zgodzi się na 15 minut z ławki rezerwowych.
Z drugiej strony nie wydaje mi się, żeby KG próbował podróżować za tytułem i np. przejść do Miami (gdzie z pewnością by się przydał) – to nie jest chyba ten typ gracza.
Jeżeli Kevin miałby zacząć się rozmieniać na drobne i grać ogony to wolałbym żeby odszedł z NBA w glorii chwały. Jako pewny kandydat do Basketball Hall of Fame. Jedyny, niepowtarzalny – The Big Ticket.
Chociaż zawsze marzyłem o jego przyjściu do LAL to uważam że najlepiej będzie jak zakończy karierę jako Celt. Było by świetnie gdyby mógł zakończyć karierę w Minnesocie ale nie jako gracz wchodzący z ławki chyba, że grałyby bez przerw w tym zespole. Jakiekolwiek przejście do innego zespołu? Hmmm raczej już za późno aby zmieniać otoczenie :)
Kibicuje KG of poczatku jego kariery. Dla mnie fenomenalny zawodnik. Nie moze jeszcze odejsc bo nie skonczylem go jeszcze ogladac. Mam nadzieje ze zobacze go w przyszlym sezonie a w tym jako zwyciezce.pzdr