Wielkie emocje za nami w Bostonie. W TD Garden miejscowi zafundowali swoim fanom thriller z happy endem i wyrównali stan rywalizacji w finale Wschodu (2-2). Mecz zdominowała defensywa a do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.
Pierwsze minuty w ogóle nie zapowiadały tak zaciętego spotkania, gdyż gospodarze potyczki numer 4 objęli szybkie prowadzenie i za sprawą Paula Pierce’a i Rajona Rondo mieli 11- punktową zaliczkę po 12 minutach.
Rondo już przyzwyczaił nas do swoich świetnych wyników pod względem asyst i tym razem zapisał ich na swoim koncie 15. The Truth z kolei odblokował się po nie do końca udanych poprzednich spotkaniach i od pierwszej kwarty pokazał, że nie myśli o niczym innym jak wygrana. Pierwsza kwarta była jego popisem, zaliczył 12 punktów, a miedzy 5 i 7 minutą kwarty oddał dwa celne rzuty zza łuku. W tej części gry tylko Mario Chalmers i LeBron James pozostawali odpowiedzią gości w ataku.
Start drugiej ćwiartki był jeszcze lepszy dla Celtów. Trzy rzuty zza łuku – dwa z ręki Keyona Doolinga i jeden Ray’a Allena zwiększyły przewagę miejscowych do 17 oczek! Wynik 45:28 robił duże wrażenie. Celtom wpadały 2 na 3 rzuty do kosza, Heat jeden na cztery wykonane..Przez kolejne cztery minuty wynik niewiele ulegał zmianie, a punkty w większości padały po rzutach wolnych. Na 1:30 min do końca swoją drugą trójkę trafił w tym spotkaniu Ray Allen i wówczas przewaga urosła do 18 oczek (najwyższa w meczu, 61-43). Na szczęście dla gości zryw liderów Flasha i LBJ’a pozwolił podreperować nieco wynik przed przerwą do stanu 47:61.
Przez pierwsze minuty III partii oglądaliśmy niemoc strzelecką z obu stron. Dopiero lay up Chalmersa w trzeciej minucie kwarty dał pierwsze punkty po przerwie.. Na odpowiedzi Rondo i Pierce’a nie trzeba było długo czekać. Kolejne trzy minuty to doskonała gra gości. Po czasie na żądanie Erika Spolestry Heat przebudzili się z niemocy strzeleckiej.
Trafił Udonis Haslem, z półdystansu nie pomylił się Dwayne Wade, a w szeregi Celtów wdarł się chaos. Kolejne osobiste Chalmersa i Jamesa zbliżyły obie drużyny. Kiedy dwie kolejne akcje i trafienia zaliczyli Wade i James (popisał się wsadem) Żar tracił 9 oczek do prowadzącego (60-69). Zapały gości swoją trzecią trójką ostudził Dooling. Minutę później podobnym rzutem popisał się Wade, a biorąc pod uwagę, że chwilę wcześniej trafił z półdystansu to goście zbliżyli się na odległość tylko 5 punktów (wygrywając odsłonę 21:12).
Czwarta część okazała się bardzo nerwowa i wyrównana. Znów jak w 3kw. byliśmy świadkami nieskuteczności z pola podczas pierwszych dwóch minut. Dopiero rzuty wolne Norrisa Cole’a i Paula Pierce’a przerwały niemoc strzelecką obu ekip. Po chwili Shane Battier trafił zza łuku, LeBron James z powodzeniem zaatakował kosz rywali i mecz się wyrównał (po 74). Kolejne dwie akcje należały do debiutanta Cole’a, który dał naprawdę dobrą zmianę i iskrę swojej drużynie. Odpowiedzi nadeszły z rąk Kevina Garnetta (17pkt i 14zb) oraz Ray Ray’a (3-cia trójka). Ofensywna zbiórka i dobitka KG dała Celtom chwilę wytchnienia i prowadzenie 3 oczkami.
W rewanżu trafił z osobistych Wade i po chwili popisał się wsadem do kosza. Dwa wolne Haslema – najlepszego zbierającego meczu: 17 – dały gościom małe prowadzenie (83-81). Następnie trafił Rondo a lay up Kevina Garnetta przybliżył Celtów do wygranej. Na 37 sekund przed końcem regulaminowego czasu emocje opanował LeBron James. Jego trzy punktowy rzut dał gościom remis (po 89) i dogrywkę. O mały włos Zieloni nie przegrali tego spotkania w regulaminowym czasie, bo stratą i ofensywnym faulem nie popisał się Garnett. Heat mieli szansę na wygraną ale niecelnym rzutem z półdystansu zakończył regulaminowy czas gry Haslem.
W dogrywce widać było emocje po obu stronach i żaden z zespołów nie zamierzał łatwo odpuścić spotkania. Obrona stała na najwyższym poziomie i obie ekipy miały mocno pod górkę.
Dopiero druga minuta dogrywki przyniosła pierwsze punkty, dunk Haslema. Następnie Marquis Daniels trafił tylko jeden rzut wolny. Sytuację podratował swoim rzutem Rondo (93-92 Celtics). Po jego rzucie nastąpił mały koszmar LBJ’a. Najpierw nie trafił z półdystansu, następnie popełnił faul ofensywny na Garnett’cie. Akcję do przodu popełnił szósty na Mike’u Pietrusie. Trzy kolejne próby rzutów Celtów, m.in. za trzy punkty próbowali Allen i Garnett nie przełożyły się na punkty. W odpowiedzi i również zza łuku nie trafił Battier. Strata Haslema pchnęła wygraną w rękę Zielonych. Faulowany przez Chalmersa Rajon Rondo wytrzymał presję i trafił drugi rzut wolny, dając gospodarzom drugą w wygraną z rzędu z Heat. Wade jeszcze próbował trafić rzut zza 7 metrów ale jego próba nie osiągnęła celu..
Heat wygrali zbiórkę przy fantastycznym występie Haslema (17). 40-39
17 punktów z tzw. drugiej szansy to najlepszy wynik Zielonych w post season.
Rajon Rondo wyrównał rekord w ilości meczów z podwójnym wynikiem asyst – Boba Cousy’ego – notując 38 podobny występ.
Wracamy do Miami na mecz piąty!W nim do gry może być już gotowy Chris Bosh.
Wynik: Boston Celtics – Miami Heat 93:91 (34:23, 27:24, 12:21, 16:21, 4:2)
Celtics: P.Pierce 23, K.Garnett 17 (14 zb., 5 blk, 3 as.), R.Allen 16, R.Rondo 15 (15 as.), B.Bass 11 – K.Dooling 10, M.Daniels 1, M.Pietrus 0, G.Stiemsma 0
Heat: L.James 29 (7 str.), D.Wade 20 (7 zb., 6 as., 3 blk, 3 prz.), M.Chalmers 12, S.Battier 6, J.Anthony 2 – U.Haslem 12 (17 zb.), N.Cole 5, J.Jones 3, M.Miller 2
Wg NBA.com to jednak Miami wygrało deski , 40-39 :>
James szósty faul popełnił na Pietrusie
dzięki za uwagi, co do zbiórek to po prostu otworzyłem staty z meczu numer 3..poprawione;-)