Nagonka na LeBrona Jamesa za jego grę w ostatnich kwartach meczów powoli zaczyna już być nudna. Najlepszy gracz NBA w tym sezonie i prawdopodobnie ostatnich lat, będzie miał w sobotę szansę odbić się, przyczyniając się do awansu Heat do Finałów NBA. W siódmym meczu pomiędzy Heat a Celtics nie będzie już miejsca na chwilę słabości, czy gorszą postawę w ostatnich minutach czwartej kwarty. Czy LeBron wytrzyma presję?
James dotychczas rozegrał dwa siódme spotkania w swojej karierze, oba jeszcze w barwach Cavs. Najpierw w sezonie 2005/06 podczas swoich pierwszych playoffs w NBA, Cavs mierzyli się w drugiej rundzie z Pistons. Młody LBJ ciągnął swój team właściwie w pojedynkę w tej serii, ale 27 punktów (11-24 z gry, 0-4 za trzy), 8 zbiórek, 2 asysty nie pomogły, a Cavs polegli aż 61-79, trafiając kompromitujące 30.8% rzutów z gry w The Palace of Auburn Hills w Detroit.
Drugi romans LBJ-a z siódmym spotkaniem zakończył się również niepowodzeniem. To o tyle zły omen dla kibiców Heat, że Cavs przegrali w nim z… Celtics. Cavaliers z LeBronem z sezonu 2007/08 byli już zupełnie inną drużyną. Doświadczoną grą w Finałach NBA w roku poprzednim, a tym razem stojącą na pozycji faworyta rywalizacji z trójką weteranów z C’s.
Mecz odbywał się w Bostonie, a LBJ zanotował 45 punktów, 6 asyst, 5 zbiórek, trafiając 14 z 29 rzutów z gry i 3 z 11 za trzy. Jednak nawet tak wielki występ Jamesa nie pomógł Cavs, którzy polegli 92-97. W ekipie z Bostonu genialnie grał Paul Pierce, zdobywca 41 punktów. Pojedynek James-Pierce zostanie jednym z najciekawszych w ostatnich latach. Zobaczcie zresztą sami:
Dwa mecze, dwie porażki. Bilans fatalny dla kibiców Heat. Czy Heat poradzą sobie w siódmym meczu z C’s? LeBron po raz pierwszy zagra siódmy mecz na własnym parkiecie, co na pewno będzie miało spore znaczenie.
You must be logged in to post a comment.