Miami Heat odrobili nawet 11 punktów straty z pierwszej połowy i tym razem nie potrzebowali heroicznych wyczynów LeBrona Jamesa, żeby wygrać decydujący mecz tej serii. Wystarczyła solidna 4 kwarta wygrana 28-15 i wsparcie reszty drużyny, którego brakowało w poprzednich meczach. Tym samym Miami Heat drugi rok z rzędu zostali mistrzami Konferencji Wschodniej a w Finale czekają już na nich Oklahoma City Thunder.
Najważniejszy jak dotąd mecz sezonu dla Miami rozpoczął się tak jak się tego spodziewaliśmy. Gra była wyrównana głównie dzięki rzutom za 3 trafionym przez Shane’a Battiera (12 punktów, 4-9 z dystansu) i Ray’a Allena (15 punktów). Celtics po chwili przeprowadzili serię 13-2, która dała im prowadzenie 23-14. Szybko odpowiedział na to Dwyane Wade akcją 2+1 co rozpoczęło pogoń Miami aby odrobić straty. Ostatecznie po serii rzutów wolnych Heat zmniejszyli straty do 4 oczek i po pierwszych 12 minutach przegrywali 23-27.
Drugą ćwiartkę fantastycznie rozpoczął Chris Bosh (19 punktów, 8 zbiórek, 3-4 za 3). Zdobył 9 pierwszych punktów Miami przy tylko 3 Bostonu i doprowadził do remisu. Nie widać było po nim śladu po kontuzji, której odniósł w drugiej rundzie tegorocznych play-offs. Co chwilę na prowadzenie wychodzili Celtics, których potem goniło Miami. Pod koniec Celtom ponownie udało się przeprowadzić run tym razem 14-3, po którym ponownie objęli dwucyfrowe prowadzenie. W ostatniej akcji James przechwycił piłkę i pobiegł z Wade’m do kontrataku, co zakończyło sie spektakularnym alley-oopem. Po pierwszej połowie Celtics prowadzili 53-46.
Liderem Miami w pierwszej połowie był nie kto inny jak LeBron James, autor 14 oczek w pierwszych 2 kwartach. Po 24 minutach 10 asyst miał już na koncie Rajon Rondo. Na starcie 3 ćwiartki Shane Battier dwukrotnie zaaplikował Celtom dwa celne rzuty z dystansu. Dzięki temu Heat wyrównali a potem w 30 minucie nawet objęli prowadzenie po punktach Mario Chalmersa (9 punktów, 4 zbiórki, 7 asyst).
10 punktów w 3 kwarcie zdobył Rajon Rondo, autor kolejnego triple-double. 22 punkty, 10 zbiórek i 14 asyst to liczby jakimi legitymował się rozgrywający Celtics w tym meczu. Celtics nie wykorzystali tak świetnej formy swojego playmakera a szczególnie zawiodła ławka Celtics, która zdobyła tylko 2 punkty.
4 kwartę Miami wygrało 28-15 głównie dzięki swoim gwiazdom, Big 3 bowiem zdobyła wszystkie punkty gospodarzy w ostatniej ćwiartce. LeBron James (31 punktów, 12 zbiórek) zdobył wtedy 11 oczek, Dwyane Wade (23 punkty, 6 zbiórek, 6 asyst) dodał 9 a Chris Bosh 8. Dzięki serii 18-4 Heat objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca. W najważniejszym momencie sezonu pokazali, że mogą się poprawić w tych elementach, za które byli negowani w poprzednich 2 sezonach, a jest to w tym wypadku gra w czwartych kwartach.
Po stronie Celtics oprócz Rondo swoje cegiełki do wyniku dołożyli Paul Pierce (19 punktów, 4 zbiórki), który dodał tylko 5 punktów w drugiej połowie, Ray Allen i Brandon Bass (Obaj po 15 punktów) a Kevin Garnett, który zachwycał grą w czasie tegorocznej fazy pucharowej, tym razem zdobył tylko 14 oczek i 7 zbiórek.
Celtics nie mieli metody na obronę Wade’a i Jamesa, którzy na linii stanęli aż 25 razy, trafiając 19 razy. Celtowie faulowali swoich rywali aż 24 razy, o 10 więcej niż gospodarze. Pozwalali rywalom rzucać na skuteczności 51% i dopiero drugi raz w tej serii dali sobie rzucić ponad 100 punktów.
„Zdecydowaliśmy się przyjść tutaj razem i grać razem nie bez powodu.”- powiedział po meczu Dwyane Wade.
Pierwszy mecz Finałów NBA 2012 zostanie rozegrany we wtorek w Oklahomie.
Witam! czy ja bym mogła w imieniu swego mężczyzny prosić o link do tego meczu? on nie może oglądać na żywo, bo wstaje o 3iej i chleby i bułki rozwozi a niechcialby szukać, bo od razu znajdzie wynik a wyniku znależć nie chce, tylko chce zobaczyć…więc bardzo 'proszę:)