Przed nami wielkie emocje związane z NBA Finals 2012. Przed serią Thunder z Heat zadaliśmy redaktorom enbiej.pl 5 pytań nawiązujących do tej rywalizacji. Zgadzacie się z nami? A może Wasze zdanie jest zupełnie odmienne – zapraszamy do dyskusji!
1) Kto wygra Finały 2012 i w jakim stosunku?
2) Jaka jest największa przewaga Thunder?
3) Jaka jest największa przewaga Heat?
4) Kto zostanie MVP tegorocznych finałów?
5) Kto będzie X-Factorem zbliżającej się rywalizacji?
1) Kto wygra Finały 2012 i w jakim stosunku?
Marek Miłuński: Wygra Miami 4-2. Jest to bardziej moje chcenie i liczenie na LeBrona Jamesa niż realna analiza faktów. Prawda jest taka, że Heat nie są faworytami tej serii. Większość argumentów przemawia na korzyść Thunder. Wszystko sprowadza się do pytania czy LeBron James w końcu wytrzyma. Akurat jego krycie jest najbardziej problematyczne w ekipie OKC. Durant zrobił postępy, ale to jeszcze nie ten poziom. Thabo jest zbyt słaby fizycznie za to świetny na DWade’a, który będzie miał przy nim ciężkie życie. Innymi słowy albo James zagra jak przystało na najlepszego koszykarza globu, albo Heat po raz kolejny zostaną odprawieni z kwitkiem.
Piotr Gładczak: Życzę tego tytuły nie tyle Heat, co LeBronowi Jamesowi. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jaką nagonkę przeprowadziłyby na niego media w przypadku niepowodzenia. Heat wygrają 4-3, jeśli na przestrzeni całej serii Eric Spoelstra będzie mógł korzystać ze swojego Big Three w 100%.
Mateusz Babiarz: Stawiam na Heat w pięciu lub siedmiu spotkaniach. Wszystko przez format finałów czyli 2-3-2. Liczę na to, że Miami urwie jeden mecz w Oklahomie i albo wygra komplet u siebie albo, co bardziej prawdopodobne, wygra dwa, następnie przegra w OKC i zakończy finały triumfem w G7.
Woy: 4-2 Miami Heat. Przewaga to doświadczenie z finałów NBA pod względem ilości graczy w składzie. Wade i Haslem to 3 występy, LeBron (2 w Heat + 1 w Cavs) i Bosh z Chalmersem oraz Anthonym 2. Jest jeszcze Turiaf, który pamięta co nieco z Lakers. Po drugiej stronie – Big Fish; rozkłada rywali na łopatki pod względem ilości pierścieni;-) no i Perk, dla którego będzie to początek drogi po 2 pierścień. Jednak od czasów Lakers, Heat są pierwszą drużyną, która zagra w finałach rok po roku i ma szansę na zwycięstwo tym razem. Ciekawe będą też szranki dwóch młodych trenerów i okaże się kto lepiej czyta grę. Stawiam na Erika Spoelstrę.
Wojtek Żuławiński: Myślę, że Thunder zwyciężą w sześciu meczach. Patrząc na ich grę w czterech ostatnich meczach przeciwko Spurs, to właśnie ich uznaję za faworytów. Oczywiście Heat nie są bez szans, ale muszą urwać choć jeden z dwóch pierwszych meczów w Oklahomie. Wątpię, by udało im się wygrać wszystkie 3 mecze u siebie. Jedno jest pewne – to będą świetne Finały. Chętnie zobaczyłbym Game 7, ale swojego typu nie zmienię.
Paweł Kołakowski: Myślę, że finały będą miały bardzo wyrównany przebieg, podobnie jak miało to miejsce w zeszłym roku. Moim faworytem są gracze z Oklahoma City, którzy powinni rozsztrzygnąć losy tytułu w sześciu grach.
Kamil Doliński: Całym sercem będę za tym, żeby to Miami sięgnęło po mistrzowskie pierścienie. Może nawet nie tyle będę kibicował Heat, co LeBronowi, który po takim sezonie po prostu zasługuje na to by trafić do grona mistrzów ligi. W mojej opinii to jednak zawodnicy Thunder będą lekkimi faworytami tej rywalizacji. Mają bowiem troszkę bardziej wyrównany skład i mimo wszystko lepszą ławkę – to w kontekście długiej serii może mieć niebagatelne znaczenie. Mimo wszystko jednak wierzę w LBJa i stawiam na graczy z Florydy po siedmiu, wspaniałych grach.
2) Jaka jest największa przewaga Thunder?
Marek Miłuński: Już finały konferencji pokazały jak bardzo może im zaszkodzić nieszablonowy PG. Oczywiście Rondo grał genialnie, ale Westbrook również może przejąć mecz. Miami na tej pozycji nie mają odpowiedzi i to jest duży minus. Dodatkowo Durant gra świetne końcówki. Pod koszem duet Ibaka – Perkins również wygląda na mocniejszy niż Bosh – Anthony/Turiaf.
Piotr Gładczak: Thunder mają taką przewagę nad Heat, że ich Big Three jest zdrowe i mniej chimeryczne od najlepszej trójki drużyny z Florydy. Westbrook, Durant i Harden zapewniają obecnie większy spokój Scottowi Brooksowi, aniżeli LBJ, Dwyane Wade i Chris Bosh Ericowi Spolestrze. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że ten ostatni ledwo wraca po kontuzji, a drugi prawdopodobnie cały czas gra, mając problemy z kostkami.
Mateusz Babiarz: Obrona pod koszem. Zarówno Ibaka jak i Perkins są lepszymi obrońcami niż jakikolwiek z podkoszowych Heat. To może mieć o tyle znaczenie, że bloki Ibaki i twarda gra Perka mogą ograniczyć wejścia Wade’a i Jamesa, a wjazdów Duranta i Westbrooka raczej nikt (okej – może James) nie powstrzyma.
Woy: Pozycje numer 1 i doświadczony Fisher oraz nieobliczalny, ale strasznie atletyczny Westbrook (ten będzie absorbował uwagę Wade’a w obronie i może nawet Jamesa). Od Westbrooka wymagam częstszej współpracy z Ibaką w ataku przez pick’n’rolla. (co mogłoby zaskoczyć rywali). Następnie pozycja numer cztery oraz niesamowity Ibaka, pomocny przy obronie z pomocy m.in. pick 'n’ rolli. I-blocka może całkowicie zastopować Chrisa Bosha, a to może być niezwykle istotne przy ostatecznym zbilansowaniu ataku (czy zatem czeka nas znów pojedynek dwójki z resztą Thunder?). Atutem wydaje mi się także Perkins, który jest klasę lepszym centrem od Anthony’ego i Turiafa. Zwłaszcza jego pomoc (jak Ibaki) w obronie na Jamesie i Wadzie przy ich akcjach dwójkowych może być znacząca.
Wojtek Żuławiński: Mają świetny obwód (Durant-Harden-Westbrook), który zawsze jest w stanie dostarczyć punkty, dzięki czemu OKC nie powinni mieć zastojów w ofensywie. W obronie mają Sefoloshę oraz dobry frontcourt – Ibaka, Perkins, Collison. Scott Brooks w serii ze Spurs pokazał, że jednak umie reagować i wprowadzać pomagające wygrać poprawki. To też jest ważne.
Paweł Kołakowski: Strefa podkoszowa – Ibaka, Perkins, Collison czu nawet doświadczony Mohammed to ogromny Handicap w porówaniu z tym czym dysponują Heat. W zeszłym roku Mavs też mieli przewagę w strefie podkoszowej i podobnie jak w 2011 wysocy gracze będą czynnikiem decydującym o sukcesie OKC. Pozatym znacznie większy potencjał łąwki rezerwowych będzie dawało gwarancję utrzymania równej gry przez niemal cały meczowy czas – Heat będą musieli trzymać gwiazdorów na boisku bo rezerwowych mają dość mizernych.
Kamil Doliński: Największą przewagę Oklahomy upatruję w ich startującym duecie podkoszowych. O ile obie ekipy dysponują kolekcją gwiazd grających na mniej więcej tym samym, wysokim poziomie, to jednak zadaniowcy – szczególnie pod koszem, wydają się być zdecydowanie lepsi w teamie Scotta Brooksa. Obaj są świetnymi defensorami, którzy przez swoją dużą mobilność i dynamikę mogą sobie radzić nawet przy kryciu niższych od siebie rywali. Mogą też na tyle szczelnie zamknąć pomalowane, że LeBron będzie musiał szukać szczęścia na obwodzie, czego bardzo nie lubi.
3) Jaka jest największa przewaga Heat?
Marek Miłuński: Dobra zespołowa defensywa oraz brak dobrego defensora przeciw LBJ, który dla mnie jest jedyną nadzieją Heat. Jeżeli cały zespół zagra w zdyscyplinowany sposób są w stanie zatrzymać Thunder.
Piotr Gładczak: Niech moje odpowiedzi pozostaną nudne, a moim faworytem będzie LBJ. King James i jego pojedynki z Kevinem Durantem – nie tyle bezpośrednie, co strzelecki powinny być ozdobą finałów. Narzekamy cały czas na grę Jamesa w czartych kwartach, ale prawdziwe legendy rodzą się w najważniejszych spotkaniach. Jak nie teraz, to kiedy LBJ?
Mateusz Babiarz: Determinacja. LeBron James będzie najbardziej zdeterminowanym człowiekiem na planecie po pierwszym gwizdku. Oczywiście gracze Thunder także chcą pierścieni, ale to będzie w końcu rok LeBrona.
Woy: LeBron James i Dwayne Wade. Nie ma w tej chwili lepszych graczy w izolacjach czyli grze jeden na jeden. Czasami nawet podwojenia przy ich sile, wyskoku i szybkości nie sprawdzają się w defensywie rywali. Obaj jednak potrzebują celnych trafień kolegów, zwłaszcza zza łuku i to jest zadanie dla Chalmersa, Millera oraz Jonesa. Bez ich rozciągnięcia obrony Grzmotu, nawet 60 oczek dwóch gwiazd Heat może nie dać wygranej.
Wojtek Żuławiński: LeBron James. Oto największa przewaga Heat. No, Królu, teraz albo nigdy. James dostał kolejną szansę na pierwszy pierścień i to przede wszystkim od niego zależy, czy sięgnie po puchar O’Briena. Jeśli Chris Bosh będzie grał tak jak w G7 przeciwko C’s, również powinien być zagrożeniem. Tak samo Wade. Po drugiej stronie parkietu Heat powinni utrudnić życie Wielkiej Trójce Thunder. Szczególnie LeBron Durantowi.
Paweł Kołakowski: W sumie to nie wiem – bo czy James ma przewagę nad Durantem – nie sądze – podobnie Wade nie ma takowej na Westbrookiem. Doświadczenie – tu też jest remisisher w Thunder. Akurat cięzko dopatrzeć się wyraxnej przewagi. W obecnych Play off grali więcej meczy więc aspekt zmęczenia jest raczej przeciwko nim. Jeżeli James chce być legendą na miarę Jordana, magica czy Bryanta poprostu musi wygrać ten tytuł – Durant jedynie może. Więc presja, która ciąży na Heat może być dodatkowym elementem motywacyjnym.
Kamil Doliński: Mimo wszystko doświadczenie. Szczególnie teraz, kiedy do dobrej dyspozycji zaczął wracać Chris Bosh. Ta drużyna jest już na tyle zaznajomiona ze smakiem porażki w najważniejszym momencie Play-Offs, że na pewno będzie starała się uniknąć przełykania po raz kolejny tej gorzkiej pigułki. Większość graczy Heat wie już jak przegrywa się finały, teraz czas na to by te niemiłe doświadczenia przekuła w wartościową lekcję. Thunder natomiast po raz pierwszy zameldowali się w tak odległej fazie rozgrywek – ich pierwszoplanowe postacie są na pewno głodne sukcesu, ale ciągle zbyt mało ograne na tym poziomie. Dużą rolę do spełnienia będzie miał więc taki gracz jak Derek Fisher.
4) Kto zostanie MVP tegorocznych finałów?
Marek Miłuński: LeBron James. Po prostu mecze z Bostonem udowodniły, że jest już gotowy, aby wziąć odpowiedzialność za wynik. Będzie wymiatał i jego średnie będą bliskie 32/8/7.
Piotr Gładczak: Właściwie odpowiedziałem na to pytanie już w pierwszym. To w końcu będzie seria LeBrona Jamesa.
Mateusz Babiarz: Powiedziałem A, więc muszę powiedzieć B. LeBron James – jeżeli teraz nie wygra to kiedy?
Woy: LeBron James. Spuentuję krótko, teraz albo nigdy i to będzie jego wielki czas. James jest w gazie i żądny by pokazać światu kto na dziś jest numerem jeden.
Wojtek Żuławiński: Kevin Durant.
Paweł Kołakowski: Nie widzę innego kandydata poza Durantulą …
Kamil Doliński: LeBron James. Wierzę w gościa, po prostu. Pokazywał on już parokrotnie w tych PO, że wreszcie dojrzał. Może zdarzają mu się jeszcze przestoje w grze i podejmowanie dość niezrozumiałych decyzji w końcówce, ale dwa ostatnie mecze serii z Bostonem pokazały, że na pewno jest przygotowany do tego by po raz pierwszy zasiąść na tronie.
5) Kto będzie X-Factorem zbliżającej się rywalizacji?
Marek Miłuński: Trudno powiedzieć. W sumie jest kilku zawodników, którzy mogą ukraść finały. Ze strony Miami może to być Chris Bosh. Ze strony Thunder mogą to być Westbrook, Harden, może Ibaka.
Piotr Gładczak: Jamesa Hardena trudno uważać za X-Factora, bo on zwyczajnie jest już gwiazdą tej drużyny i spodziewamy się od niego równej, wysokiej postawy w każdym meczu. Różnicę na korzyść Heat może robić Mario Chalmers, który w tegorocznych playoffs zdobywa 11.6 punktów i trafia 36.2% za trzy.
Mateusz Babiarz: Shane Battier – gracz, który może dawać zmiany Jamesowi w pilnowaniu Duranta, a w razie potrzeby przejść nawet do obrony Westbrooka. Jeżeli dołoży do tego jeszcze skuteczność na obwodzie (w ustawieniu gdy będzie grał jako strech four ma za zadanie wyciągać spod kosza Ibakę) to stanie się x-factorem serii.
Woy: Serge Ibaka pod warunkiem ,że zatrzyma Bosha na poziomie 12pkt i 6zb tj. średnim levelu;-) Wierzę ,że wyłączy Bosha i da iskrę w obronie Grzmotu. W konfrontacji z Heat może spokojnie grać centra i da szybsze granie OKC w parze z Collisonem (zmiennik Perka). W ataku przydałoby się by częściej wołał go do picków Westbrook. Jedno lub drugie podanie nad obręcz mogłoby zwiększyć pole manewrów w ataku Thunder.
Wojtek Żuławiński: Russell Westbrook. Ten gracz może zarówno wygrać, jak i przegrać te Finały swojej drużynie. Mam jednak wrażenie, że zrobi to pierwsze. Jest nawet szansa, że to on zostanie MVP Finałów, ale czas pokaże.
Paweł Kołakowski: Nie będę oryginalny bo z przebiegu całego sezonu można tutaj wytypować jedną postać w szeregach Thunder. Jest to oczywiście James Harden.
Kamil Doliński: Eddy Curry… A tak poważnie to ja widzę w tej roli kogoś z dwójki Battier-Miller. Póki co lepsze wrażenie sprawia Shane, ale także Mike ma takie atuty, które mogą się uwidocznić właśnie w najważniejszych momentach tegorocznego sezonu. Zważywszy jednak na to, że to Battier będzie grał więcej w związku z odpowiedzialnością w defensywie to stawiam na niego.
dziwi mnie fakt,ze wiecej typow na Heat niz OKC.
1. Mimo wszystko liczę, że Thunder, ale nie łatwo, bo stosunkiem 4:3. Patrząc na to jak poradzili sobie w 4-rech meczach z San Antonio, to stać ich na to. Miami męczyło się z Bostonem.
2. Bez wątpienia duet podkoszowy Perk i Ibaka. Miami nie ma na to odpowiedzi. Oczywiście Bosch stanowi siłę w ataku, ale Oklahoma moim zdaniem osiągnie tutaj przewagę pod własnym koszem, dającą im szansę na więcej sytuacji ofensywnych.
3. Bez wątpienia James i Wade. Dwaj zdeterminowani i niezwykle uniwersalni. Każdy z nich może przejmować ster gry i punktować lub tylko ściągać na siebie obronę, żeby ułatwić grę kolegom. Obawiam się, że w Oklahomie nie ma kogoś o potencjale do zatrzymania Jamesa.
4. Jeśli wygra Miami, to tylko James. Jeśli Oklahoma to może to być każdy z trójki Durant, Harden, Westbrook.
5. Thabo Sefolosha albo Ibaka, bo od ich możliwości defensywnych sporo zależy. Jeśli Wade i Bosch nie będą na obrotach, to sam James finałów nie wygra.
1) obstawiam 4-2 dla Thunder
2) Dużo tego wymieniać. Ławka, zawodnicy podkoszowi, mniej rozegranych meczów lepsze zdrowie, brak odpowiedzi na niskich graczy Westbrooka i Hardena (sam Wade nie wybroni dwóch graczy a Battier będzie musiał kryć Duranta, bo krycie go przez LJ może zakończyć się dla niego szybkim zejściem), końcówki meczów i trener. Brooks nie jest może najlepszym trenerem w lidze, ale szczególnie WCF pokazało, ze facet wyciąga wnioski z tego co się dzieje na boisku, czego nie można powiedzieć o Spoelstrze. Dodatkowo Thunder wiedzą co grać w tzw. (wg. Michałowicza) „sytuacjach specjalnych”, dzięki czemu lepiej grają w końcówkach co jest ogromną przewagą przy wyrównanych zespołach. Poza tym zmiennicy Thunder nie dadzą odpocząć LeBronowi bo 2 piątka OKC Harden, Fish, Collison, Cook, Mohammad bije na głowę zmienników z Heat, do tego Bosh nie będzie gotowy na 48 minut gry
3) Jaka jest największa przewaga Heat?
LeBron James, kontrataki.
4) Kto zostanie MVP tegorocznych finałów? będę odkrywczy, James albo Durant
5) Kto będzie X-Factorem zbliżającej się rywalizacji? Dla Heat Bosh, a dla OKC Ibaka i Harden. Ibaka w defensywie, a Harden w ofensywie.
„Stawiam na Heat w pięciu lub siedmiu spotkaniach. Wszystko przez format finałów czyli 2-3-1-1.”
Przecież finał rozgrywany jest w formacie 2-3-2, ewentualny siódmy mecz odbędzie się w Oklahomie.
Oczywiście mietek, już poprawiłem. Nie wiem skąd mi się to wzięło przecież z tego by wynikało że to Heat mają przewagę parkietu :)