Międzynarodowe imprezy zawsze były dobrą okazją by wybić się z tłumu i zaistnieć w notesach scoutów zespołów NBA. Dla jednych to test, którym mają potwierdzić swoją wartość. Inni z kolei wychodzą zza kurtyny jako gracze kompletnie nieznani i wrażenie jakie pozostawiają może mieć wpływ na całą ich karierę.
Tym razem podzielę takich zawodników na dwie grupy ze względu na to, że kilku z nich już podpisało swoje pierwsze kontrakty w NBA.
Gracze z kontraktami w NBA, dla których najbliższy sezon będzie debiutanckim
Jonas Valanciunas (Litwa/Toronto Raptors)
Kariera litewskiego centra do tej pory układała się perfekcyjnie. Niezliczone nagrody MVP juniorskich turniejów, absolutna dominacja na poziomie młodzieżowym czy wreszcie wybór w drafcie z wysokim #5 numerem. Teraz Valanciunas ma 20 lat i w obliczu kontuzji Robertasa Javtokasa jego rola na zbliżającej się imprezie będzie jeszcze większa niż wszyscy mogli przypuszczać. A przecież także na poziomie seniorskim zdążył on już osiągnąć kilka dużych sukcesów. Zagrał jako 19-latek na Eurobaskecie 2011 w swojej ojczyźnie, a w poprzednim sezonie był MVP i All-Starem litewskiej LKL (był to już jego 3 występ w ASG!). Mało kto w historii europejskiej koszykówki mógł w jego wieku poszczycić się takim CV, a przecież lada moment zaliczy on swój debiut w NBA i kto wie czy z miejsca nie stanie się starterem.
Zapewne część z was pamięta jego znakomite występy podczas zeszłorocznych Mistrzostw Świata U19 na Łotwie. Litwa zagrała przecież wówczas z Polską w ćwierćfinale. JV zdominował tą imprezę. Litwa wygrała, a on sam został MVP, królem strzelców (23.0 ppg), najlepiej zbierającym (13.9 rpg) i najlepiej blokującym (3.2 bpg). Oprócz tego kilka indywidualnych popisów (25/17 z Koreą, 30/15 w minimalnie przegranym meczu z USA, czy znakomite 36/8 w finale).
Olimpiada będzie więc kolejną okazją by zobaczyć na co stać młodego centra. Rola jaka mu przypadnie będzie bardzo odpowiedzialna jak na 20-latka, ale pamiętajmy, że to jego ostatni test przed wylotem do Toronto.
Nando de Colo (Francja/San Antonio Spurs)
25-letni Francuz stał się już pewnym punktem reprezentacji i od 2009 roku grał na każdej dużej imprezie. Combo guard mierzący 196cm zadebiutuje w przyszłym roku w NBA w barwach Ostróg z Teksasu. Ten właśnie zespół wybrał go pod koniec draftu 2009 (#53). Od tego samego roku reprezentował w Europie barwy Valencia BC, z którym wygrał Eurocup w 2010 roku i sam został wybrany do All-Eurocup First Team. W kolejnym sezonie razem ze swoim zespołem pogrywał w Eurolidze gdzie notował średnio 10 punktów na mecz.
W Londynie będzie występował w podobnej roli do tej, z której pamiętamy go z ostatniego Eurobasketu. Będzie dawał odpoczynek dla Nicolasa Batuma i ewentualnie Tony’ego Parkera. Rok temu jako sixth man spisywał się bardzo dobrze, zaliczając kilka niezłych występów i tak naprawdę to po tamtej imprezie i udanym początku sezonu w ACB pojawiły się pierwsze poważniejsze plotki mówiące o tym, że następny sezon może zacząć za oceanem. 13 lipca podpisał oficjalnie 2-letnią umowę ze Spurs. Przy słabszej dyspozycji liderów ekipy Francji to jego postać może być jednym z kluczy do odniesienia sukcesu.
Victor Claver (Hiszpania/Portland Trail Blazers)
Skrzydłowy, który całą swoją profesjonalną karierę spędził w Walencji (przez 3 lata grając z de Colo) podobnie jak jego kolega klubowy przenosi swoje talenty na drugą stronę Atlantyku. Blazers, którzy tak naprawdę rozpoczynają przebudowę potrzebowali wzmocnień i wreszcie wykorzystali swoje europejskie wybory w drafcie z przeszłości.
Mogliście o tym zapomnieć, ale Claver to wybór pierwszorundowy. Smugi zdecydowały poświęcić na niego swój pick numer 22. Niżej wybrano choćby Taja Gibsona czy DeJuana Blaira. Na Igrzyskach wiele raczej nie pogra patrząc na siłę podkoszową Hiszpanii, ale w przypadku kłopotów z faulami czy jako opcja na pozycję numer 3 stanowi dla faworytów do medalu bardzo solidne zabezpieczenie.
Jego rola w NBA będzie pewnie podobna. Ostatnio miał zresztą okazję zmierzyć się z gwiazdami tej ligi podczas sparingu z USA. Według mnie wypadł przyzwoicie wykonując na boisku solidną, choć może niewidoczną pracę. Co ciekawe Claver wygrał kiedyś Slam Dunk Contest ligi hiszpańskiej. Może przyjdzie mu pokazać się w tym samym konkursie, ale już w najlepszej lidze świata?
Joel Freeland (Wielka Brytania/Portland Trail Blazers)
Tego gracza pamiętać musicie jeśli tylko oglądaliście Eurobasket 2011. Jego znakomity występ przeciwko Polsce nie był wówczas przypadkiem i tak samo nieprzypadkowo za kilka miesięcy przyjdzie mu zadebiutować w barwach Blazers. Ci wybrali go z #30 w 2006 roku. 25-latek od tego czasu nabrał sporo doświadczenia w Europie, zwłaszcza reprezentując Unicaję Malaga.
Poza bardzo przyzwoitym arsenałem zagrań w ofensywie Freeland to także świetny rebounder. W poprzednim sezonie był drugim najlepiej zbierającym graczem Euroligi (7.5 rpg). Teraz ma okazję potwierdzić swoją wartość zwłaszcza w starciach przeciwko Brazylii i Hiszpanii. Jeśli zagra na takim poziomie jaki prezentował przez cały ubiegły sezon w lidze ACB to kto wie czy nie rozpocznie debiutanckiej batalii w NBA z pozycji startera obok LaMarcusa Aldridge’a. Powalczy o to z JJ’em Hicksonem i Meyersem Leonardem.
Alexey Shved (Rosja/Minnesota Timberwolves)
Przez najbliższe 3 lata młody Rosjanin zarobi 10 milionów $. Wypada docenić sprawność jego agenta, ale kto wie czy dla Minnesoty nie okaże się to bardzo dobry deal. 23-latek gra na pozycji numer 2 i ma do tego niezłe warunki (198cm). Ostatni sezon w barwach CSKA był dla niego życiowym. Grając u boku Teodosica i Kirilenki notował w Eurolidze średnio 10.6 ppg, a jego zespół dotarł do finału drugiej najlepszej ligi świata.
Biorąc pod uwagę sytuację Wilków na pozycji numer 2 to kto wie czy Shved nie dostanie kilkunastu dobrych minut już na samym starcie kariery za oceanem. Zwłaszcza jeśli kolana Brandona Roy’a odmówią posłuszeństwa. To będzie dla niego druga międzynarodowa impreza po ubiegłorocznym Eurobaskecie, ale teraz jako gracz NBA z pewnością będzie przyciągał zdecydowanie większą uwagę niż rok temu, a presja także będzie znacznie większa.
Anthony Davis (USA/New Orleans Hornets)
Sparingi pokazały, że nawet w przypadku problemów z faulami Tysona Chandlera nie ma za bardzo co liczyć na to, że numer 1 draftu dostanie w meczu konkretne minuty. Ba, śmiem twierdzić, że w niektórych meczach może wcale nie wyjść na parkiet. Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy tylko pojawi się w pomalowanym uwaga większości będzie skupiona właśnie na nim. Każdy błąd będzie argumentem dla krytyków, każde dobre zagranie argumentem dla fanów jego talentu.
W takiej sytuacji nie gra się łatwo zwłaszcza jeśli reprezentujesz najlepszą drużynę na świecie. Tutaj możecie przeczytać o Davisie trochę więcej.
Pablo Prigioni (Argentyna/New York Knicks)
Absolutny ewenement. Cenię go i myślę, że gdyby trafił do NBA kilka lat temu mógłby odnaleźć się w niej jako rezerwowy point guard tak samo jak kiedyś np. Carlos Arroyo. Może jednak dla jego kariery lepszym wyjściem okazało się pozostanie w Europie gdzie przecież od lat jest jednym z czołowych rozgrywających w Eurolidze (2x w All-Euroleague 2nd Team).
Oczywiście sytuacja w jakiej trafia do NBA i fakt, że ma już 35 lat na karku może wyglądać zabawnie, ale według mnie taki ruch dla Knicks to coś jak najbardziej pozytywnego. Prigioni wie jak to jest grać na najwyższym poziomie i pod dużą presją. Jest mocnym punktem jednej z najlepszych reprezentacji na świecie i jako 3 rozgrywający będzie stanowił bardzo solidne wsparcie dla Raymonda Feltona i J-Kidda. Zwłaszcza jeśli ten drugi nadal będzie wjeżdżał w budki telefoniczne. Dla niego samego to też rozsądne wyjście. Zarobi przecież przyzwoitą sumkę, która poprawi stan jego budżetu przed emeryturą, a poza tym czekają go być może 2/3 lata świetnej przygody.
Jeśli chodzi o reprezentację to można go nazwać pechowcem, bo w 2004 roku gdy jego koledzy wygrywali złoto w Atenach nie był jeszcze brany pod uwagę przy rozdawaniu powołań. Ma jednak medal z Pekinu i teraz z pewnością będzie chciał powalczyć o trzecie podium z rzędu dla swojego kraju na koszykarskim turnieju podczas IO. Dzięki temu Argentyna stałaby się obok USA, Związku Radzieckiego, Jugosławii i Litwy kolejnym zespołem, który zdobywał medale na 3 kolejnych Olimpiadach.
Gracze, którzy być może trafią kiedyś do NBA
Sergio Llull (Hiszpania/Real Madryt)
Llull to uznany gracz na europejskich parkietach. 24-letni obrońca został wybrany w 2009 roku z #34 numerem przez Nuggets, ale szybko oddano go do Houston Rockets za sumę przekraczającą 2 miliony $. Od 2007 roku występuje w Realu Madryt, a od sezonu 2008/2009 regularnie grywa przyzwoite minuty w Eurolidze. Sezon 2010/2011 był dla niego na tyle dobry (11.9 ppg), że został wybrany do All-Euroleague 2nd Team.
W kadrze Hiszpanii jest zmiennikiem Juana Carlosa Navarro, ale może grać także jako jedynka. Jest pewnym punktem tej reprezentacji od 2009 roku i Eurobasketu w Polsce.
W NBA za szybko go nie zobaczymy, bo jego kontrakt wygasa dopiero w 2014 roku. Oczywiście takie sprawy można załatwić szybciej, ale nie wygląda na to by komukolwiek się z tym spieszyło. Mimo wszystko kiedy zobaczycie na boisku tego gracza pamiętajcie, że być może kiedyś zobaczymy go w najważniejszych koszykarskich rozgrywkach na świecie.
Sergey Karasev (Rosja/Triumph Lyubertsy)
Najmłodszy gracz na tej imprezie. Sergey urodził się w 1993 roku i możecie kojarzyć go z któregoś z turniejów młodzieżowych, w których udział brała reprezentacja Polski. Karasev to bowiem jeden z najbardziej obiecujących graczy tego rocznika i sam fakt powołania do kadry w tak młodym wieku i na tak ważną imprezę tylko to potwierdza.
Mierzacy 201 cm gracz może grać na pozycjach numer 2 i 3. Według portalu Eurohopes.com to 3 największy talent urodzony w roku 1993 i już pojawiał się we wstępnych mock draftach na 2013 rok. Wątpliwym jest jednak by do draftu zgłosił się tak szybko. W każdym bądź razie pokazuje to, że w najbliższych latach jego nazwisko może w takich spekulacjach się przewijać, a występ na Igrzyskach może mu tylko pomóc w zwróceniu na siebie uwagi większej liczby scoutów.
Na Mistrzostwach Świata U19 2011, tych samych, o których pisałem w przypadku Valanciunasa, Karasev obok Dmitrija Kulagina (także jeden z największych talentów rosyjskiej koszykówki) był najważniejszym punktem brązowej drużyny Rosji. To jednak jego kolega dostąpił zaszczytu wyboru do najlepszej piątki turnieju.
Guo Ailun (Chiny/Liaoning Dinosaurs)
Jak wiadomo w przypadku Chińczyków nie zawsze możemy być pewni co do prawidłowej daty urodzenia jaką posługują się tamtejsi gracze. W przypadku tego niepozornego chłopaka z Liaoning nie ma chyba raczej większych wątpliwości co do tego czy faktycznie urodził się w 1993 roku. Nieważne.
Na Igrzyskach będzie drugim najmłodszym zawodnikiem, a za nim występ na m.in. Nike Hoop Summit i występ na MŚ w Turcji w wieku 16 lat. Zawdzięczał go głównie świetnej postawie na Mistrzostwach Świata do lat 17 w Hamburgu gdzie zdobyliśmy pamiętne srebro. Został tam królem strzelców ze średnią 22.4 ppg oraz był 3 w asystach (5.5 apg). Ostatnio sami mogliśmy zobaczyć na co stać tego chłopaka w starciach z Polską i w meczu rewanżowym pokazał się z całkiem niezłej strony.
Chińczycy promują go i zabierają na kolejne imprezy. Guo w wieku 18 lat jest już stałym punktem kadry i ciężko takiego postępowania nie pochwalać. Być może wychowują na naszych oczach przyszłego lidera kadry. Nie można wykluczyć, że nie zobaczymy kiedyś tego chłopaka na parkietach NBA, zwłaszcza biorąc pod uwagę potencjał marketingowy Chin. Choć nie liczyłbym na fajerwerki z jego strony jeśli już do tego dojdzie.
Raul Togni Neto (Brazylia/Lagun Aro)
Urodzony w 1992 roku gracz będzie stanowił wsparcie na rozegraniu dla doświadczonego Marcelinho Huertasa. „Raulzinho” znalazł się już w kadrze Brazylii na MŚ w Turcji. Wielkich minut nie dostanie, ale warto zwrócić na niego uwagę. Nawet jeśli nigdy nie przebije się do NBA może być bardzo dobrym rozgrywającym w mocnym klubie europejskim i jednym z głównych punktów reprezentacji Canarinhos za kilka lat.
Ma na koncie także występ w Nike Hoop Summit 2011.
Salah Mejri (Tunezja/Antwerp Diamond Giants)
Olbrzym mierzący 217 cm to bardzo istotna postać reprezentacji Tunezji, której na sukces szans nie daje prawie nikt. Mejri jednak ostatnimi czasy podjął kroki by dostać się do NBA i udało mu się nawet zaprezentować na tegorocznej Summer League.
Czy ma szansę zrealizować marzenia? Ludzie z takim wzrostem zawsze będą na radarze zespołów NBA więc niczego nie wolno wykluczać. Mejri nie jest wirtuozem, ale na Summer League pokazał się jako groźny defender, którego zasięg potrafi przynieść zespołowi sporo korzyści po bronionej stronie boiska. Jeśli na Igrzyskach pokaże się z dobrej strony być może powtórzy sukcesa Hameda Haddadi i podobnie jak kolega z Iranu przedrze się do NBA. Na więcej niż rolę 3 centra w rotacji jednak bym nie liczył.
Chińczyk Guo dał się poznać ze świetnej strony podczas II sparingu w Spodku, z Polakami. Osobiście ciekaw jestem występów Freelanda, ktory przed rokiem zebrał naszym krocie piłek w meczu o awans do II rundy ME.