EnbieIOwy podsumowuje (1)

Igrzyska Olimpijskie 2012 w Londynie rozpoczęły się już na dobre. Zmagania rozpoczęły już kolarki, kajakarze, ale przede wszystkim koszykarze, i to nas jako stronę enbiej.pl najbardziej interesuje. Wczoraj rozpoczął się turniej panów, rozegrano aż 6 spotkań – zapraszam na ich podsumowanie. 

Udanie rozgrywki rozpoczęły reprezentacje Nigerii, Brazylii, USA, Hiszpanii, Rosji i Argentyny.

  60:56

Na rozpoczęcie turnieju, o godzinie 10. czasu polskiego, spotkały się dwie drużyny z Afryki. Na czterech poprzednich Igrzyskach występowała tylko jedna drużyna z Czarnego Lądu i zawsze była to Angola. Te IO są pierwszymi od 1988 roku, w których występują dwie afrykańskie drużyny (Republika Środkowoafrykańska, Egipt), a także pierwszymi od 40 lat, w których doszło do bezpośredniego starcia zespołów z tego kontynentu (Egipt – Senegal o 15. miejsce).

Tunezja zapewniła sobie awans do IO zwycięstwem w Mistrzostwach Afryki 2011, natomiast Nigeryjczycy, brązowi medaliści tamtego turnieju, awans zapewnili sobie w niedawnym turnieju kwalifikacyjnym w Wenezueli, pozbawiając marzeń o Igrzyskach Grecję i Dominikanę. Wcześniej zaskoczyli świat, pokonując Litwę. Zarówno dla Nigerii, jak i Tunezji, jest to olimpijski debiut.

Tyle wstępu.

Samo spotkanie nie stało na specjalnie wysokim poziomie, znacznie lepszy początek zanotowali Nigeryjczycy, którzy wygrali pierwszą kwartę 18:7, a po pierwszej połowie prowadzili 31:15. 46 punktów zdobytych przez obie drużyny w jednej połowie meczu – dla porównania sam zespół Hiszpanii w pierwszych 20 minutach swojego meczu zdobyli 53 punkty, USA 52. A Tunezja? 15. Tyle, ile Amerykanie w pierwszych 5 minutach.

W takim meczu wygrać musiała drużyna lepsza w obronie. Tą okazali się Nigeryjczycy, choć mało brakowało, a bylibyśmy świadkami dogrywki już w pierwszym starciu turnieju. Tunezja odrobiła prawie całą 19-punktową stratę i gdyby zachowała się lepiej w kilku akcjach, być może doszłoby do remisu lub nawet przejęcia prowadzenia. Mimo to po nietrafionym przez Obahosana rzucie wolnym reprezentacja Tunezji na 21 sekund do końca meczu przegrywała tylko 3 punktami i naturalną decyzją w takiej sytuacji jest ta o rzucie zza łuku. Ale nie w tym przypadku. El Mabrouk zamiast zdecydować się na trójkę bądź podać do kogoś niekrytego na słabej stronie, wszedł pod kosz i nie trafił. Punkt zamrażający ten mecz zdobył chwilę później Al-Farouq Aminu, jedyny na parkiecie koszykarz grający obecnie w NBA.

Aminu razem ze swoim bratem Alade, a także z Ikie’m Diogu (który także ma za sobą grę w najlepszej lidze świata) spisali się spośród Nigeryjczyków najlepiej. Al-Farouq zdobył 10 punktów, zebrał 9 piłek, przechwycił 4 piłki, ale popełnił 5 strat i trafił tylko 3 z 9 rzutów, zaś jego brat, na co dzień gracz francuskiego Elan Chalon, zdobył 15 punktów i również 9 zbiórek. Z kolei Diogu zanotował double-double w postaci 13 punktów i 10 zbiórek.

Mimo porażki jego zespołu największym objawieniem tego meczu może czuć się Amine Rzig (18 pkt, 7-9 FG, 4-5 3pt), który swoimi trójkami uruchomił pościg za Nigerią. O spokój na tablicach dbał Salah Mejri (10 zb, 2 pkt, 1-8 FG), który grał w Lidze Letniej jako Jazzmen. Po 12 punktów zdobyli Marouan Kechrid (4-11 FG) oraz Macram Ben Romdhane, który dorzucił do nich aż 12 zbiórek, ale też 7 strat.

Straty, straty.. to właśnie one odegrały ważną rolę w tym meczu. Reprezentacja Tunezji popełniła ich aż 21 przy 13 Nigerii, która wywalczyła aż 11 przechwytów. Była też znacznie lepsza na atakowanej tablicy (20-12), jak i ogółem w zbiórkach (42-39). Podopieczni Ayo Bakare wymusili także aż 31 rzutów wolnych i choć trafili tylko 18 z nich, to jednak byli pod tym względem o niebo lepsi od swoich rywali, którzy swój pierwszy rzut wolny w historii Igrzysk wywalczyli i trafili dopiero w czwartej kwarcie (2-5). Byli jednak znacznie skuteczniejsi (40,4%-33,3%), w szczególności zza łuku (8/23 – 2/13). Właśnie ten element gry pomógł im w powrocie do gry, tylko co z tego, skoro w decydującej akcji zaprzepaścili swój come-back.

Nigeria i Tunezja są najsłabszymi drużynami w swojej grupie i ten mecz był ich chyba jedyną realną, na pewno największą szansą na pierwszą olimpijską wygraną. Wykorzystała ją reprezentacja tego pierwszego kraju. Tunezja szybko przekona się, że Nigeryjczycy byli najłatwiejszym rywalem – jutro zagrają z Dream Teamem ze Stanów. Nigeria zaś zagra z Litwą – może pokusić się o niespodziankę, ale nie musi.

 

75:71

Wypadałoby najpierw wspomnieć, skąd te drużyny się tutaj w ogóle wzięły, a więc dla formalności – Brazylia zapewniła sobie awans jako finalista FIBA Americas (przegrana z Argentyną), natomiast Australia w dwudrużynowych mistrzostwach Oceanii pokonała Nową Zelandię. Są to dla nich 13. IO, po raz ostatni nie wystąpili na nich w 1968 roku, ale wciąż nie zdobyli żadnego medalu, trzykrotnie dochodząc do półfinałów.

Większe sukcesy odnosili Brazylijczycy, Londyn 2012 to ich 14. olimpijski turniej, ale pierwszy od 1996r. Z poprzednich przywieźli 3 komplety brązowych medali. Ostatni wywalczyli jednak w 1964 roku. Jednak jeśli nie udałoby się tutaj, to za cztery lata o kwalifikację olimpijską Brazylia martwić się nie musi, gdyż to właśnie w tym kraju odbędą się 31. Igrzyska Olimpijskie.

To nie pierwsze olimpijskie starcie tych reprezentacji, Brazylia i Australia spotykały się wyjątkowo często:

  • 1956, faza grupowa – Brazylia 89:66 Australia
  • 1964, faza grupowa – Brazylia 69:57 Australia
  • 1972, faza grupowa – Brazylia 69:75 Australia
  • 1984, faza grupowa – Brazylia 72:76 Australia
  • 1992, mecz o 5. miejsce – Brazylia 90:80 Australia
  • 1996, faza grupowa – Brazylia 101:109 Australia

Dziś jednak historia nie ma większego znaczenia, bowiem Brazylia celuje w medal i w spotkaniu z Australijczykami była zdecydowanym faworytem. Wygrać im się udało, ale popularni Boomers postawili naprawdę trudne warunki.

Marcelinho Huertas był najlepszym graczem Brazylii, zdobył 15 punktów i rozdał aż 10 asyst, szczególnie do podkoszowych. Trafił też dwa rzuty wolne w końcówce, które zapewniły wygraną Canarinhos. Jednak najlepszym strzelcem nie był ani Nene Hilario (8 pkt, 7 zb), ani Tiago Splitter (7 pkt, 7 zb, 2-10 FG), ani Anderson Varejao (12 pkt, 6-7 FG, 7 zb), a inny gracz NBA, Leandro Barbosa (16 pkt). Jak widać, nie tylko bigmani stanowią o sile reprezentacji Brazylii, ale i jej back-court. Canarinhos powinni być zadowoleni szczególnie z Huertasa, który potwierdził, że jest w świetnej formie. Jeśli tercet wysokich w kolejnych spotkaniach zagra jeszcze lepiej, medal wydaje się być realnym celem. Brazylia następny mecz gra z gospodarzami turnieju, Wielką Brytanią. Oczywiście jest faworytem tego spotkania.

Australia walczyła do końca, wygrać się nie udało, jednak mimo porażki mogą być z tego meczu zadowoleni. Z jednej strony szkoda, bo to zwycięstwo otworzyłoby przed Boomers drogę do fazy pucharowej, ale przegrana wcale nie przekreśla ich szans na ćwierćfinał. Przed nimi trudne mecze z Hiszpanią i Rosją, ale też z Chinami i Wielką Brytanią, gdzie wyrwanie dwóch zwycięstw jest bardzo możliwe. Na pewno z tak grającym Patrickiem Millsem (20 pkt, 7 zb, 4 ast), który przeciwko Kanarkom ciągnął swój zespół. Trafił co prawda tylko 9 z 24 rzutów (1-9 3pt), dość rzadko dzielił się piłką, jednak tak dobra gra Aussies w pierwszej kwarcie to jego zasługa i dopiero gdy zszedł z parkietu, Brazylia przeprowadziła run dający im prowadzenie. Potem trzeba było odrabiać – wtedy obudził się David Andersen (14 pkt, 8 zb). Joe Ingles zdobył 15 punktów (6 TO). Aron Baynes zdobył 10 punktów i zebrał 5 piłek w 15 minut.

Australia, owszem, w pewnym momencie trafiła 3 trójki z rzędu, ale nie licząc tych trafień, Boomers na 19 prób trafili tylko jedną. 4/22 daje nam skuteczność 18,2%. Brazylijczycy wcale nie byli lepsi (2-13), nawet z gry trafiali gorzej (41,2% – 42,4%), ale – i tu pojawia się kolejne porównanie do Tunezji – Australijczycy popełnili aż 19 strat (BRA 15) i to mogło zaważyć.

Jeszcze raz, dla przypomnienia – Brazylia zagra kolejny mecz z Wielką Brytanią, a Australia z Hiszpanią.

98:71

Formalność: Stany Zjednoczone zakwalifikowały się do Igrzysk jako Mistrz Świata, natomiast Francja – jako finalista EuroBasketu. USA nie pojawiła się na Igrzyskach tylko raz (bojkot moskiewskich IO w 1980), a spośród 16 turniejów olimpijskich aż 13-krotnie świętowała złoto. Dla Amerykanów każdy inny wynik poza pierwszym miejscem jest ogromną porażką i taka sytuacja zdarzyła się trzykrotnie (srebro w 1972, brąz w 1988 i 2004). Francuzi po 12 latach przerwy wracają do Olimpiady (dopiero 8. IO dla nich), ale swoje ostatnie Igrzyska z pewnością wspominają dobrze – wywalczyli na nich srebro, dopiero drugi medal na IO (srebro w 1948).

Bezpośrednie spotkania:

  • 1948, finał – USA 64:21 Francja
  • 1984, faza grupowa – USA 120:62 Francja
  • 2000, faza grupowa – USA 106:94 Francja
  • 2000, finał – USA 85:75 Francja

Wszystko wskazywało na zwycięstwo Stanów Zjednoczonych i tak też się stało. Nie był to jednak spacerek od początku do końca – w pierwszych 10 minutach meczu gra była bardzo wyrównana. Oczywiście, działo się tak dzięki dobrej grze Francji, ale bardziej była to jednak niemoc Dream Teamu. Amerykanie trafili tylko 29% rzutów z gry, żadnej z 6 trójek, a mimo to udało im się utrzymać jednopunktowe prowadzenie. Potem jednak wszystko wróciło do normy.

Taki pogrom nie jest żadną niespodzianką. Na miejscu zaskoczonych radziłbym szybko przyzwyczaić się do takich wyników i skupić się na efektownej grze. Czy w jakości HD, czy w streamie, na którym można liczyć piksele, taki basket ogląda się świetnie. Zresztą – przy takim stężeniu talentu koszykarskiego na metr kwadratowy  – czy kogoś to dziwi? Jeśli dla kogoś 27 punktów różnicy to blow-out nad blow-outami, niech włączy telewizor streama we wtorek o 23:15 – na Dream Team będzie czekać Tunezja.

Kevin Durant zdobył 22 punkty i zebrał 9 piłek, 14 punktów w 14 minut zdobył inny Kevin, Love, a Kobe Bryant w 12 minut zdobył 10 oczek. Po 9 punktów zdobyli LeBron Dżems James (8 ast, 5 zb, bardzo dobry występ), Russell Chandler Westbrook i Anthony Carmelo Carmelo Anthony (9 zb, 3-10 FG). 8 punktów i 9 zbiórek w 11 minut uzbierał Tyson Chandler. 6 asyst rozdał Deron Williams. Dzięki temu, że Amerykanie tak wcześnie wywalczyli wygraną, minuty dostał każdy gracz, także Anthony Davis, James Harden i Andre Iguadola Iguodala.

Amerykanie byli na poziomie nieosiągalnym dla Francji zarówno w ataku, jak i w obronie. Aż 98 punktów, 27 asyst przy 31 trafieniach z gry, ale też aż 10 przechwytów, 24 punkty z kontry, 56 zbiórek, 18 wymuszonych strat i 2/22 za trzy Francuzów.

Przechodząc do Trójkolorowych – 12 punktów i 5 zbiórek z ławki w 13 minut zdobył Ali Traore. Tony Parker w goglach zdobył 10 punktów (4-11 FG). Ronny Turiaf zdobył 7 punktów i 9 zbiórek, odpowiednio 9 i 6 miał Boris Diaw, Florent Pietrus zdobył 8, a Nic Batum i Nando De Colo po 7. Francja musi na tych Igrzyskach radzić sobie bez Joakima Noaha, który w tym meczu być może nie zrobiłby różnicy, ale pomógłby bardzo w walce o medal. I bez niego Francuzi mają całkiem dobry front-court, ale środkowy Bulls jest w stanie walczyć z każdym centrem na świecie. Czy bez niego reprezentacja wywalczy medal? To się okaże.

Po ciężkim meczu ze Stanami Francja rozegra teraz również trudne spotkanie, z Argentyną – ich największym rywalem do drugiego miejsca w grupie (pierwsze jest zarezerwowane oczywiście dla Tunezji:)). Łatwo nie będzie, bowiem Argentyńczycy są naprawdę mocni. Też celują w medal.

Na koniec ciekawostka – USA wygrali 16 spośród 17 meczów otwarcia Igrzysk (jedyna porażka w 2004 roku z Portoryko). I jeszcze jedna – LeBron i Carmelo to jedyni poza Davidem Robinsonem Amerykanie, którzy wzięli udział w trzech turniejach olimpijskich.

 

97:81

Po srebrnym medalu w Pekinie planem minimum dla Hiszpanów jest powtórzenie tego sukcesu, a nawet – walka z USA o złoto. O to będzie naprawdę ciężko, ale.. Espana na Igrzyska zakwalifikowała się jako Mistrz Europy, natomiast Chińczycy – jako Mistrzowie Azji.

Poprzednie olimpijskie starcia:

  • 1984, faza grupowa – Hiszpania 102:83 Chiny
  • 1988, faza grupowa – Hiszpania 106:74 Chiny
  • 2000, mecz o 9. miejsce – Hiszpania 84:64 Chiny
  • 2004, faza grupowa – Hiszpania 83:58 Chiny
  • 2008, faza grupowa – Hiszpania 85:75 Chiny (OT)

Tak jak w poprzednich olimpijskich meczach obu drużyn górą byli Hiszpanie, choć to Chińczyk Yi Jianlian zdobył 30 punktów (13-19 FG), zebrał 12 piłek i pokazał, że w kosza grać jednak potrafi. Występ ten staje się jeszcze lepszy, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że Hiszpania posiada najlepszy front-court na tym turnieju. A jednak Yi potrafił „stuknąć” tyle punktów.. wielkie brawa dla niego. Pamiętam, jak podczas ceremonii otwarcia komentatorzy TVP odkrywczo stwierdzili, że nie jest to „drugi Yao Ming”. Oczywiście, że nie. Ale to pierwszy i jedyny Yi Jianlian, który dzięki temu turniejowi może się udanie wypromować jako dobry ofensywny 7-footer. Wang Zhizhi zdobył 15 punktów (jednak jakiemuś Wangowi wczoraj poszło..), a Chen Jianghua 12. 4 przechwyty zanotował Sun Yue. Trzeba powiedzieć, że Chiny nie oddały łatwo wygranej, w pierwszym meczu IO wypadli całkiem dobrze (YI!) ale mimo to nawet o ćwierćfinał będzie im bardzo ciężko. Teraz zagrają z Rosjanami.

Hiszpanie nie grali jakoś rewelacyjnie, ale i tak pewnie wygrali. Tak jak Yi Jianlian brylował w ataku, tak po drugiej stronie parkietu karcili go Pau Gasol (21 pkt, 11 zb, 9-15 FG) i Serge Ibaka (17 pkt, 5 zb, 8-11 FG, 3 blk). Nieco słabiej spisał się Marc Gasol (5 pkt), ale środkowy Grizzlies rozdał aż 5 asyst (najlepszy podający meczu). Nie zawiódł back-court – Juan Carlos Navarro zdobył 14 punktów w 18 minut, a Jose Calderon miał ich 12. W korespondencyjnym pojedynku z USA przegraliby tylko punktem (97:98). To jednak dopiero pierwszy mecz i mam wrażenie, że Hiszpanie mają zamiar się jeszcze rozkręcić. Czy wystarczy to na Amerykanów – nie wiem, czas na takie rozważania przyjdzie dopiero później – teraz trzeba wywalczyć awans do Finału, bo to też nie jest takie pewne. Jest kilka innych drużyn z apetytem na medal równie dużym, jak ten hiszpański.

Ten mecz stał na bardzo dobrym poziomie pod względem ofensywnym. Hiszpanie trafili aż 57,1% rzutów, Chińczycy 51,6%. Gracze z Półwyspu Iberyjskiego trafili aż 11 z 19 trójek (Calderon 3), z kolei koszykarze z Państwa Środka także radzili sobie za linią 6,75m (7-16). Gorzej było ze zbiórkami (39-25 dla ESP, Chiny 13 zbiórek nie licząc tych Jianliana!). Hiszpanie mieli też lepszy ball-movement (27 asyst przy 36 trafieniach, Chiny 15/33), ale popełnili 13 strat, wymuszając tylko 8. Obie drużyny dobrze trafiały z gry, ale słabo z linii rzutów wolnych (63,6% ESP, 47% CHN).

95:75

Igrzyska odbywają się w Londynie, więc chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego drużyna Wielkiej Brytanii tutaj gra. Rosjanie zaś wywalczyli awans dopiero w turnieju kwalifikacyjnym w Wenezueli. Dla Rosjan są to trzecie IO jako nie-ZSSR. Brytyjczycy po 1948 roku (gdzie też byli gospodarzami), gdzie debiutowali, nie zakwalifikowali się na turniej olimpijski ani razu. Dopiero teraz przyszedł ten drugi raz.

Po tym meczu bardzo zazdroszczę fanom Minnesoty Timberwolves, bowiem ich nowy rosyjski duet po prostu zdominował ten mecz. Szczególnie Andrei Kirilenko, który zdobył 35 punktów (14-17 FG, 13-15 za dwa, 3 blk). Aleksiej Szwed natomiast zdobył 16 punktów, rozdał aż 13 asyst i zebrał 6 piłek. David Kahn jest teraz najszczęśliwszym GM’em w NBA – opłacało się zainwestować w tą dwójkę. Tak przynajmniej trzeba stwierdzić po tym meczu, w którym obaj rozbłysnęli i poprowadzili Rosję do wygranej nad gospodarzami turnieju. Poza Kirilenką i Szwedem wyróżnił się Witalij Fridzon (14 pkt, 3 blk). Timofiej Mozgov zdobył 9 punktów (3-3 FG).

Rosjanie wygrali 20 punktami, ale nie oznacza to, że Wielka Brytania tylko stała i przyglądała się kolejnym trafieniom podopiecznych Davida Blatta. Ci, którzy mieli prowadzić reprezentację gospodarzy, nie zawiedli. Luol Deng zdobył 26 punktów (8-27 FG, 2-11 3pt), zebrał 7 piłek, a Pops Mensah-Bonsu zdobył 22 punkty i miał 9 zbiórek. Obaj świetnie wymuszali rzuty wolne, które następnie wykonywali (razem 20-28 FT). Nie tylko Szwed dobrze zaprezentował się przed debiutem w najlepszej lidze świata. Joel Freeland także zanotował double-double (13 pkt, 10 zb). To jednak byłoby na tyle.

Rosjanie świetnie radzili sobie szczególnie wewnątrz łuku (72,7% – najlepiej spośród wszystkich drużyn), a ich ogólna skuteczność z gry wynosiła równie imponujące 62,7%. Przechwycili aż 11 piłek (GBR 18 TO) i zablokowali 9 rzutów. Zatrzymali Brytyjczyków na bardzo słabej skuteczności 32,9%. Gospodarze zbyt często decydowali się na trójki, które nie wpadały (4-26), ale niespodziewanie zdominowali tablice (47-32, 25-5 w ofensywnych). Podkoszowi rosyjscy mogli się bardziej postarać. Najlepszym zbierającym był.. Szwed.

102:79

Tradycyjnie na początek historia – Argentyna jako Mistrz FIBA Americas miała zapewniony awans do Igrzysk, natomiast Litwa musiała walczyć o wejściówki do Londynu w Wenezueli.  Dla Argentyńczyków są to szóste Igrzyska, ale z dwóch poprzednich wracali z medalami. W Atenach zdobyli złoto, w Pekinie zajęli trzecie miejsce. Litwini także uczestniczą w turnieju olimpijskim po raz szósty, nie zdobyli co prawda żadnego złota, ale trzykrotnie świętowali brąz (1992-2000). Byli blisko tej sztuki także w Grecji i Chinach, ale zajmowali czwarte, najgorsze dla sportowców miejsca. W 2008 roku przegrali właśnie z Argentyną, 75:87. Obie drużyny spotkały się także w 1996 roku, w fazie grupowej, wtedy także górą była Argentyna (65:61), ale nie przełożyło się to na sukces w turnieju.

Litwini zdobyli w tym meczu 79 punkty. Trójka Ginobili-Scola-Delfino – 73. Świetnie spisał się szczególnie nowy kolega Marcina Gortata w Phx Suns, Scola, który zdobył 32 punkty (12-19 FG), zebrał 5 piłek i rozdał 4 asysty. Zablokował też 3 rzuty. Ginobili zdobył 21 punktów, zebrał 10 piłek i rozdał 6 asyst. Zanotował również 4 przechwyty. Z kolei Delfino skupił się na dostarczaniu punktów i robił to świetnie – w 22 minuty zdobył ich 20 (6-9 3pt). Andres Nocioni zdobył 10 punktów, a nowy Knick, Pablo Prigioni, uzbierał 9 punktów i 6 asyst.

To była pewna wygrana Argentyńczyków, którzy trafili 50,1% rzutów z gry, w tym aż 11 trójek. Dobrze asystowali (21/36) i przede wszystkim nie tracili piłek (7 TO), wymuszając straty Litwinów (11 stl, 16 TO Litwy).

Lider Litwy, Linas Kleiza, zgodnie z oczekiwaniami zdobył 20 punktów, trafiając 7 z 11 rzutów. Paulius Jankunas zdobył 14 punktów (4-6 FG), a Darius Songaila w kwadrans gry zdobył 11 punktów (4-5 FG). Słabo spisali się Martynas Pocius (1-4 FG, 6 TO) i Sarunas Jasikievicius (2-9 FG, 4 TO), którzy zbyt często tracili piłkę. Nie byli także skuteczni – tak jak Kaukenas (2-7 FG) czy Kalnietis (2-8 FG, 5 ast).

Argentyńczycy włączyli się do walki o drugie miejsce w grupie, będą walczyć o nie z Francją. Litwa natomiast po tej porażce powinna raczej zadowolić się czwartą lokatą w grupie – oczywiście trzeba ją najpierw obronić. Wszystko się okaże – to jest właśnie piękne, że nie można niczego przewidzieć.

Nagrody dnia

MVP: Andrei Kirilenko (RUS) – 35 pkt, 14-17 FG

Najlepszy przegrany: Yi Jianlian (CHN) – 30 pkt, 12 zb, 13-19 FG

Sixth-man: Serge Ibaka (ESP) – 17 pkt, 5 zb, 3 blk, 20 min, 8-11 FG

Nieenbiejowiec: Marcelinho Huertas (BRA) – 15 pkt, 10 ast

 

Punkty: Andrei Kirilenko (35)

Zbiórki: Yi Jianlian, Marcam Ben Romdhane (12)

Asysty: Aleksiej Szwed (13)

Przechwyty: Al-Farouq Aminu, Witalij Fridzon, Manu Ginobili, Sun Yue (4)

Bloki: Witalij Fridzon, Serge Ibaka, Andrei Kirilenko, Salah Mejri, Luis Scola (3)

Straty: Macram Ben Romdhane (7)

AST/TO: LeBron James (8 ast, 1 TO)

Minuty: Marouan Kechrid (40 min)

3pt: Carlos Delfino (6)

FT: Pops Mensah-Bonsu (12)

 

Punkty: Argentyna (102 pkt)

Najmniej punktów: Tunezja (56 pkt)

2ptFG%: Rosja (72,7% 2FG)

3pt: Hiszpania (11 3pt, 57%)

FT%: Litwa (90,9% FT)

Zbiórki: USA (56)

Asysty: Hiszpania, USA (27)

Straty: Tunezja (21)

Najmniej strat: Argentyna (7)

Komentarze do wpisu: “EnbieIOwy podsumowuje (1)

    1. to jest angielska wersja jego nazwiska i napisanie jej w wersji spolszczonej z rosyjskiego nie jest żadnym błędem.

Comments are closed.