Autor: Piotr Gładczak
43. urodziny obchodzi dziś jeden z bardziej charakterystycznych zawodników drugiej połowy lat 90-tych. Isaac Austin był ulubieńcem wielu kibiców na całym świecie dzięki swojej nieustępliwości oraz ciężkiej drogi jaką przebył żeby być liczącą się postacią w NBA.
Na świat przyszedł 18 sierpnia 1969 roku w małym kalifornijskim miasteczku Gridley. Uczęszczał do szkoły średniej Las Pumas niedaleko miejsca zamieszkania, ale już na studia udał się na Arizona State University. Wtedy był już dość rozpoznawalnym graczem w kraju co potwierdził podczas dwóch lat spędzonych w college’u.
W ciągu dwóch sezonów w Arizonie notował średnio 15 punktów i 7.4 zbiórek trafiając 56% swoich rzutów z gry. W roku 1991 zdecydował się przystąpić do Draftu mając nadzieję na wybór w pierwszej rundzie. Los chciał jednak, że dopiero z 48 numerem swój pick na mierzącego 208 cm młodego centra przeznaczyli Utah Jazz..
Sezon 1991/92 dla nowej drużyny Austina był bardzo udany. Jazz wygrali aż 55 spotkań w sezonie regularnym i przegrali dopiero w Finale Konferencji z Portland Trail Blazers 2-4. Dla debiutanta często brakowało jednak miejsca w rotacji zespołu Jerry’ego Sloana. Rywali do miejsca w składzie miał jednak nie byle jakich, a tacy zawodnicy jak Karl Malone, Thurl Bailey, Mike Brown, David Benoit czy w mniejszym stopniu Mark Eaton stanowili wtedy o sile Jazzmanów.
W kolejnych rozgrywkach z Utah odszedł co prawda Bailey, ale rola naszego dzisiejszego bohatera nie zwiększyła się znacząco. W sumie Austin w dwa sezony rozegrał 77 spotkań (3 w pierwszej piątce) w drużynie z miasta Mormonów notując w nich 2.5 punktu i 1.5 zbiórki.
Drugiego listopada 1993, tuż po rozpoczęciu sezonu 1993/94 Jazz skreślili Isaaca z listy płac. Żaden inny klub z NBA nie zdecydował się przedstawić mu oferty więc ten postanowił zagrać w koszulce Oklahoma City Cavalry z ligi CBA. Jednak 10 marca 1994 dostał kolejną szansę. Philadelphia 76ers mieli problemy z kontuzjami swoich podkoszowych i zaproponowali Ike’owi najpierw 10-cio dniową umowę, a następnie przedłużyli ją do końca rozgrywek. W sumie w 14 meczach Austin grał po 14.4 minut i notował 5.1 punktów i 4.9 zbiórek. Sixers wygrali niestety tyko 25 meczów i nie awansowali do playoffs. Po sezonie GM Philly podziękował mu za współpracę nie przedłużając umowy.
Austin musiał podjąć wreszcie decyzje o swoim pierwszym wyjeździe na Stary Kontynent. Rozgrywki 1994/95 spędził w lidze francuskiej w barwach CRO Lyon. Kolejne w Turcji grając dla Tuborg Pilsener Izmir. Były to dla niego bardzo udane rozgrywki notując średnio 22.3 punktów i 13.9 zbiórek. Tak udany sezon nie mógł umknąć uwadze scoutów z najlepszej ligi świata. Pierwsi ręce po Austina wyciągnęli Miami Heat i Pat Riley.
To właśnie w sezonie 1996/97 Isaac wypłynął na szerokie wody zawodowej koszykówki i był jednym z najbardziej lubianych zawodników w Polsce, a były to czasy kiedy NBA w naszym kraju biła rekordy popularności. Rozegrał 82 mecze zaliczając 9.7 punktów i 5.8 zbiórek. Na koniec rozgrywek otrzymał nagrodę MIP dla zawodnika, który poczynił największy postęp. Trzeba zaznaczyć przy tym, że przez niemal całe rozgrywki Austin był tylko rezerwowym. Dopiero w końcówce kiedy kontuzji nabawił się pierwszy środkowy Heat Alonzo Mourning, Ike wystąpił 17 razy w starting five.
Ponownie jednak jego team miał wielkiego pecha w playoffs. Miami dysponujące świetnym składem (Tim Hardaway, Zo Mourning, Jamal Mashburn, Voshon Lenard, Sasha Danilovic) w Finale Konferencji trafiło na Bulls z Jordanem i Pippenem, którzy pozwolili wygrać im tylko jedno spotkanie.
Były to także czasy wielkiej wojny pomiędzy Heat, a Knicks. Jedno z największych starć miało miejsce właśnie w tamtych playoffs. Oba zespoły rywalizowały ze sobą w drugiej rundzie. Walka była niezwykle zacięta i w piątym meczu przy prowadzeniu Knicks 3-1 w serii doszło do takiej bitwy,w której dużą rolę odegrał także Austin.
Konsekwencje były najgorsze dla graczy z Wielkiego Jabłka. W następnych dwóch grach pauzować musieli Larry Johnson i John Starks, a z meczu numer sześć wyłączeni byli Patrick Ewing i Allan Houston. Heat natomiast stracili tylko najbardziej agresywnego P.J. Browna. Podopieczni Riley’a wygrali wszystkie trzy pozostałe mecze i awansowali dalej.
Sezon 1997/98 był najlepszy indywidualnie w wykonaniu Isaaca Austina. Jego problemem było jednak to, że w połowie sezonu Heat postanowili wymienić go do Clippers razem z Charlesem Smithem w zamian za przyszły wybór w Drafcie i Brenta Barry’ego. Już w pierwszej części rozgrywek jeszcze w barwach Heat grał świetnie. Po przeprowadzce do Los Angeles stał się liderem zespołu i na koniec sezonu osiągnął średnie 13. 1pkt., 7.1 zb. i 2.2 ast. Różnica w poziomach obu teamów była jednak wielka. Miami wygrało ponownie 55 meczów, a Clippers skończyli sezon mając ich na koncie 17.
Następny sezon naznaczony był podobnie jak obecny lockoutem. W momencie kiedy władze ligi dogadały się ze związkiem zawodników i rozgrywki ruszyły, Austin podpisał lukratywny kontrakt z Orlando Magic (21 mln$ za cztery lata). Na Florydzie spędził jednak tylko rok ponieważ zdecydowanie obniżył loty. Magic prowadzeni przez legendarnego Chucka Daly’ego wygrali w skróconym sezonie 33 mecze, ale odpadli już w pierwszej rundzie playoffs z 76ers (1-3). Austin grał po 25.7 minut i notował 9.7 punktów i 4.8 zbiórek. W składzie „Magików” roiło się wtedy od znanych, aczkolwiek nieco już przebrzmiałych nazwisk. Penny Hardaway, Dennis Anderson, Derrell Armstong, Horace Grant czy wreszcie odcinający kupony Dominique Wilkins.
Po pobycie w Orlando został wymieniony razem ze swoim sporym kontraktem do Wizards w zamian za Bena Wallace’a, Terry’ego Davisa, Tima Leglera i Jeffa McInnisa. Było to już jednak powolne dogorywanie w słabym klubie i zbliżanie się do końca kariery. W ostatnich dwóch latach grał jeszcze dla Vancouver Grizzlies i po ich przenosinach do Memphis.
Karierę „dogrywał” w Turcji (Ulkerspor), Chinach(Xinjiang Flying Tigers) i lidze ABA (Jersey Squires).
W NBA podczas dziewięciu sezonów rozegrał 432 mecze notując 7.6 punktów i 4.7 zbiórek.
W jego życiorysie jest także pewien element związany z Polską, ale niekoniecznie z osobą Isaaca. Jego brat Alex Austin grał w naszej lidze przez trzy sezony w barwach Noteci Inowrocław. Pamiętany był głównie ze swoich popisów strzeleckich mimo tego, że dysponował zazwyczaj sporą nadwagą. W sumie w 84 meczach rzucał średnio po 22.2 punkty na mecz. Pamiętam kilka jego niesamowitych gier zakończonych zdobyczami ponad 40-punktowymi.