Kibice Magii cały czas są w przysłowiowej rozsypce po wymianie z udziałem Dwighta Howarda. W dodatku nie chodzi tu już od planowane od dłuższego czasu wytransferowanie Supermana, ale bardziej o fakt, jakich zawodników ma do dyspozycji nowy, w dodatku niedoświadczony szkoleniowiec.
Jacques Vaughn przed kilkoma dniami dobrał sobie aż 6 najbliższych współpracowników – asystentów – którzy mają mu pomóc w przetrwaniu ciężkich chwil w najbliższym sezonie.
Wg doniesień Orlando Sentinel to nie koniec potencjalnych zmian w składzie Magików.
Zacznijmy jednak od nowych twarzy na trenerskiej ławce Vaughna. James Borrego (Spurs), Wes Unseld Jr. (Warriors i Wizards) oraz Brett Gunning (Rockets) zostali najbliższymi asystentami Vaughna i będą swoim doświadczeniem wspierać debiutanta. Ponadto sztab szkoleniowy wzmocnią – odpowiedzialni za rozwój zawodników – Laron Profit i Luke Stuckey. Natomiast Gordon Chiesa (Grizzlies i Jazz) będzie zatrudniony w roli konsultanta Vaughna.
W Orlando również w ostatnim czasie słychać było plotki o zainteresowaniu rosyjskim reprezentantem, Andriejem Woroncewiczem. Silny skrzydłowy (207cm, 107kg, 25lat) próbował swoich sił w drafcie 2009, ale pozostał niewybranym i dalej występował w lidze rosyjskiej, kontynuując swoją karierę w barwach CSKA Moskwa. Wcześniej zainteresowanie mobilnym podkoszowym Sbornej wyrażali działacze Oklahomy City Thunder, ale żądania finansowe gracza odwróciły uwagę sterników Grzmotu. Woroncewicz miałby być kimś na zastępstwo wymienionego Ryana Andersona (obecnie NOH).
Z kolei najbardziej niechcianym zawodnikiem Magii, wydaje się być pozyskany z Nuggets, Al Harrington. Zarówno odnośnie jego jak i za Hedo Turkoglu sternicy klubu są w stanie usiąść do rozmów już dziś, w zamian za wybory w drafcie lub spadające kontrakty innych graczy. Na dodatek Magicy nie czują sentymentu do Josha McRobertsa i Quentina Richardsona, których mogliby oddać za przysłowiową czapkę śliwek..
Czy w Orlando Magic będziemy świadkami efektu 'domino’?
W tym wypadku wydaje się, iż klub będzie bazował na trzech doświadczonych zawodnikach – Jameerze Nelsonie, JJ Reddicku oraz Glenie Davisie – ale nie wykluczone, jak donosi Orlando Sentinel, że w przypadku korzystnej oferty ci trzej gracze również mogą zmienić pracodawcę. Jak widać zmiany w Orlando nie przyniosły żadnego pozytywnego efektu i każdy z zawodników musi pracować na swoją pozycję, a w dodatku ma prawo czuć się niechcianym. Czy oto – przy transferze najlepszego centra ligi – chodziło Robowi Henniganowi? Wątpię..
Nie ma co rozmyślać nad rozlanym mlekiem, ale wymiana z Lakers, Sixers i Nuggets wychodzi fanom Orlando Magic bokiem, a klub stoi 'przed szansą’ stania się czerwoną latarnią ligi. Tak źle na Florydzie już dawno nie było i organizacja – mająca swój występ w NBA Finals 2009 – musi zakasać rękawy i zabrać się do pracy począwszy od zbudowania należytego, pozytywnego morale w drużynie. Inaczej może się skończyć podobnie jak w Charlotte – miernym wynikiem i czekaniem na czołowy wybór w kolejnym drafcie.
Podsumowując: a mogło być całkiem ciekawie niczym w Filadelfii, gdzie publika rośnie z każdym dniem i zainteresowanie Andrew Bynumem. Miałem też wcześniej wizję nie przedłużania umowy z Jameerem Nelsonem i angażu, innych ciekawych graczy, ale te opowieści zna już każdy fan NBA. Pozostaje mieć nadzieję, iż Jacques Vaughn znajdzie w tej grupie zawodników liderów oraz mentorów dla nowych zawodników. Dziś, najwyżej oceniam akcje Aarona Afflalo – jednak w żadnym wypadku nie jest to gracz, który zagwarantuje Magii sukcesy w przyszłości. Zarówno ja jak i kibice drużyny musimy poczekać na jakiś dodatkowy magnes, bądź co bądź, światełko w tunelu.
Przypomniał mi się też okres ery po Shaquille’u, kiedy to teamem sterował Penny Hardaway (odszedł później do Phoenix Suns). Zespół wówczas o wiele skuteczniej grał, mając w składzie solidnych weteranów jak Horace Grant, Nick Anderson i również umiejętnie dobierał graczy jak center Rony Seikaly czy weterani Gerald i Dominique Wilkinsowie. Na ławce gościły takie sławy trenerskie jak Ś.P. Chuck Daly, a następnie Trener Roku w NBA, Doc Rivers. Niestety dziś nie widzę jakiegoś szybkiego przejścia na inną – równie dobrą drogę – ani wyraźnie nakreślonego planu przez G.M.’a – Hennigana.
Za rok wprawdzie na rynek wolnych agentów wejdą : Chris Paul, Josh Smith, David West, Paul Millsap, Al Jefferson i (uwaga) Andrew Bynum, ale czy zechcą oni przejść do klubu bez innej wielkiej gwiazdy, by samodzielnie decydować o obliczu drużyny i kiedy w lidze panuje moda na Dream Teamy?
można zakładać, że za rok będą w top-3 draftu. więc mogą się skupić już dziś na podpatrywaniu tych graczy. Za dwa lata też pewnie mogą wysoko draftować i dopiero wtedy powalczyć o wolnych agentów.
Nie sądzę, by 2 największe gwiazdy (Bynum i CP3) z przyszłorocznego rynku wolnych agentów zdecydowały się na grę w Orlando. Kilka lepszych drużyn będzie mieć wyjątkowo dużo wolnego salary, by ich ściągnąć. Bynum raczej zostanie w Philly, CP3 może paść łupem choćby Cubana i spółki z Mavs, którzy czają się na klasową „1” i mają zdecydowanie więcej do zaoferowania niż Magic.
Dużo będzie zależeć od tego jaki wybór w drafcie wylosują Magicy. Jeśli będą w samym czubie i wybiorą gościa z papierami na wielką karierę będą mieć magnes na All-Starów. Jeśli nie poszczęści im się w loterii powinni IMO zaczekać jeszcze rok i dopiero wtedy walczyć na całego na rynku wolnych agentów, zwłaszcza że odpadnie im z puli kilka niewygodnych kontraktów.
chyba „czapkę gruszek” :)