Po wakacyjnej przerwie wracam z cyklem „Quick Notes & Thoguhts” i w krótkich postach będę starał się przybliżać ciekawych moim zdaniem graczy, na których nie zawsze zwraca się uwagę.
Na początek na tapętę wezmę Steve’a Novaka, który ostatnio pokazał się w mediach i chwalił bardzo odważną deklaracją. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak jednowymiarowym graczem jest skrzydłowy New York Knicks. I nie są to złośliwe mrzonki, czy moja subiektywna opinia. Znalazłem na to rzadko podawany w jego przypadku, matematyczny dowód na to, że jest to gracz w pewnym sensie bezprecedensowy i specyficzny.
Kluby NBA zatrudniają nie tylko gwiazdy ligi. Tacy koszykarze mogą liczyć na maksymalne kontrakty i zarobki w granicach 20-25 mln dolarów. Największą grupę stanowią jednak przeciętniacy, którzy wyróżniają się jedną szczególną umiejętnością dopracowaną do perfekcji. I tak mamy dobrych obrońców, blokujących czy strzelców. Do tej ostatniej kategorii zdecydowanie zaliczyć możemy Steve’a Novaka z New York Knicks. Podopieczni Mike’a Woodsona byli w poprzednim sezonie dość medialną ekipą, więc pewnie wiele razy ich oglądaliście. Głównym i właściwie jedynym zadaniem wchodzącego z ławki Novaka było stanie za linią trzech punktów, głównie w rogach lub na 45, aby zapewniać spacing i miejsce do pracy w izolacjach Carmelo Anthony’emu i zatrzymywać ewentualną pomoc przy pick-n-rollach Jeremy’ego Lina. Novak dopracował ten element do perfekcji i nie potrafię wyobrazić go sobie w innej roli, niż sharpshootera za 3. Chociaż w tym przypadku częściej stosuje się określenie decoy, przynęta, zwłaszcza przy rozgrywaniu p-n-r.
O tym, jak bardzo gracz ten bazuje na rzucie zza łuku niech świadczy prezentowana przez NBA statystyka %PTS (3PM). Ten współczynnik określa, jaki procent wszystkich punktów zdobytych przez zawodnika w danym sezonie stanowią określone rzuty, w tym przypadku trzypunktowe. Oczywiście równanie jest proste, do mianownika wrzucamy sumę trafień z gry oraz rzutów wolnych, do licznika liczbę trójek i mnożymy przez 100%.
Jak prezentuje się to w przypadku Novaka? Otóż skrzydłowy Knicks aż 83,6% wszystkich swoich koszy zdobył zza łuku! Zajmuje pod tym względem pierwsze miejsce w NBA, wręcz deklasując rywali. Za nim znalazł się DeShawn Stevenson, Mike Bibby (78,6%) był „ledwie” czwarty. Nawet w przypadku Matta Bonnera trójki to „jedynie” (73,4%). Jednocześnie aż 97,7% celnych trójek Novaka było asystowanych. Oznacza to, że praktycznie nie kreuje sobie gry sam, nie robi zwodów. Po prostu czeka na obwodzie na podanie, catch-n-shoot, swish. W tej statystyce również jest w ścisłym czubie.
Większość fachowców tak właśnie postrzega Novaka – rzemieślnik, ale wybitny w swoim fachu. Na jakie zarobki pozwala to w NBA? Niecałe MLE. Novak ma dość dziwnie skonstruowany kontrakt, ponieważ jego zarobki zamiast rosnąć, jak w większości przypadków, maleją z sezonu na sezon. Umowa opiewa jednak na cztery kolejne lata i daje mu średnio w przybliżeniu 3,8 miliona dolarów. Jest kilku „one dimension players” („jednowymiarowy gracz” konotuje nieco negatywnie, więc wybrałem angielski odpowiednik) którzy zarabiają lepiej, ale Novak chyba i tak nie może narzekać. Będzie mógł się chwalić swoim dzieciom, że był kiedyś czwartym najlepiej zarabiającym graczem legendarnych Knicks. Once a Knick, always a knick.
Novak na skrzydle sieje postrach w lidze. Moim zdaniem idealnie pasowałby do systemu Gregga Popovicha i ktoś w Teksasie powinien zacząć pracować nad jego wymianą za jakiś rok. Jeff Van Gundy, jeden z największych krytyków w NBA uważa go, za…najlepszego strzelca, z jakim w życiu miał do czynienia. A pracował przecież z Tracy McGradym czy Allanem Houstonem.
Wszystkich niedoceniających Novaka powinna zainteresować informacja, że obecne lato poświęcił on na to, aby rozwinąć inne umiejętności:
– W NBA musisz robić to, co robisz najlepiej. Nigdy nie ucieknę oczywiście od tego, co jest moją mocną stroną, czyli rzucania, ale wiedząc, jak obrony będą ustawiać się w przyszłym sezonie kryjąc mnie, muszę popracować na rzucie po jednym lub dwóch kozłach przez ręce (one and two dribble pullups). Muszę mieć większy komfort w poruszaniu się z piłką i kozłowaniu, a nie tylko łapać ją i rzucać. Dlatego dużo ćwiczę z maszyną do zbierania. Właśnie pracowałem nad pompkami w prawą i lewą stroną oraz wymuszaniem fauli. To są co prawda szczegóły, ale jedne z tych, które mogą zrobić ogromną różnicę. Jeżeli czuję, że potrafię wymusić faul przy rzucie, to zupełnie zmienia sposób krycia mnie – powiedział mądrze gracz NY Knicks.
Czy jego wartość wzrośnie? Powinna. Jeżeli dopracuje do perfekcji powyższe umiejętności, może stać się jednym z czołowych pure shooters w lidze, pokroju coraz starszego już Kyle’a Korvera.
Na kolację mix Novakaine’a:
W kolejnym odcinku serii: Gordan Hayward, król kontrataków.
O klasie Novaka świadczy seria z Miami. Był a jakby go nie było.
No z tym textem o SAS to chyba zlekka wtopa, przecież Novak do Nowego Jorku trafił właśnie z Texasu, więc raczej Pop wiedział co robi. Widocznie dostrzegł, że to gracz jednowymiarowy, zero obrony a w PO pokazał, że z presją sobie nie radzu
Napisałem „za jakiś rok” mając w domyśle jego rozwój, o której mowa w dalszej części tekstu. Nie wiem, skąd ten wniosek, że nie mógłby wrócić do SAS…Zwłaszcza, że jego przygoda tam zbyt długa nie była i w tamtym momencie nie był Spurs potrzebny. To, że o czymś nie wspominam, nie znaczy, że nie wiem, pozdrawiam!