Niby przyzwyczaiłem się już do tego, że w Los Angeles Lakers gra ktoś, kto nazywa się Metta World Peace, ale ciągle mam przed oczami ten pierwiastek szaleńca, tego Mr Hyde’a, tego starego szaławiłę, jakim był Ron Artest.
Właśnie światło nocne ujrzał nowy klip spod skrzydeł Artest Media Group. Jak to w hip-hopie Rona – sporo braggadacio, zachęta „wymiany numerów” dla kobiet, które chciałyby się przekonać, jakie czyta książki i jak wielką ma mikrofalówkę, trochę autopromocji, huśtanie kobiety na ramionach w strip clubie…takie tam. Chociaż mnie najbardziej ujęła emocjonująca, minutowa scena, w której Ron nie może się wyrzygać. Czy uda mu się puścić pawia czy też będzie musiał wyjść z auta skołowany? Jeżeli ten opis dostatecznie Was nie zniechęcił, zapraszam do obejrzenia teledysku.
Link poniżej:
„huśtanie” panie redaktorze :) nie „chuśtanie”
nie dziala :(