Podczas letniego okresu transferowego ucichły spekulacje na temat francuskiego specjalisty od brudnej roboty, Mike’a Pietrusa. Jeszcze przed zakończeniem NBA Finals 2012 mówiło się, że mimo problemów zdrowotnych, 30-latek, powinien zostać na dłużej w Bean Town.
Wydawało się, że podówjna kontuzja barków, innego solidnego defensora, Avery’ego Bradley’a otworzy mu szansę na ponowny angaż w teamie Doca Riversa. Tymczasem Celtowie nie spieszą się ze swoją decyzją, ważąc nawet opcję zatrudnienia Kenyona Martina – czyli gracza na całkiem inną pozycję – ale całą sytuację podkręca agent Francuza.
Wg ostatnich doniesien z obozu Pietrusa, skrzydłowy znajduje się w kręgu zainteresowań 3 drużyn NBA (jedną z nich są Celtowie), a co ważne, rozważa nawet powrót do Europy i grę w rozgrywkach Euroligi. Całkiem niedawno sam zawodnik przeszedł zabieg artroskopii kolana i czeka na ruch ze strony któregoś z klubów NBA.
Wg żródeł Pietrus czuje się o wiele lepiej niż pod koniec sezonu 2011-12 i jest gotowy do gry na najwyższych obrotach. Ponadto jest on jednym z niewielu wolnych agentów, którzy gwarantują odpowiedni poziom sportowy, a przede wszystkim wielkie zdolności do gry w obronie. Jest w tej całej sytuacji jeden kruczek, mianowicie agent gracza przyznał ,że Mickael nie zagra w jakiejkolwiek drużynie, tylko za minimum dla weterana..
Podczas 9-letniej przygody z NBA, Pietrus najbardziej pamięta finały NBA 2009 roku. W czasie 9 sezonów gry notował on średnio 8,4 pkt i 3,1zb na mecz, spędzając średnio 21minut w grze i reprezentując barwy Warriors, Magic, Suns i Celtics. Jak myślicie; ile powinien zarabiać starszy z braci Pietrusów i czy załapie się do ekipy walczącej o mistrzostwo ligi, czy raczej skazany będzie na grę w podrzędnej drużynie?