Autor: Quentin
Chiny przyciągają w ostatnim czasie coraz większe nazwiska, związane z NBA. Doskonale pamiętamy tamtejszego guru Stephona Marbury’ego, czy ostatnie przeprowadzki z przymusu wobec lock outu, JR Smitha i Kenyona Martina. Być może do emigracji zostanie zmuszony ex gracz Grizzlies, Magic, Wizards i Warriors.
Jeszcze parę lat temu był na ustach wszystkich fanów NBA. Bił się o koronę króla strzelców ligi, walczył na równi z LeBronem Jamesem w playoffs, a potem posypało się jego zdrowie z coraz to nowymi kontuzjami. Gilbert Arenas, bo o nim tutaj mowa podobno ciężko przeparcował lato i nadal liczy na kontrakt. Niestety, póki co to nie chcą go ani w Lakers ani Clippers, gdzie najchętniej by się zahaczył.
W ostatnim sezonie wystąpił śladowo w barwach Memphis Grizzlies, gdzie zagrał w 17 spotkaniach notując 4.2pkt na mecz.
Arenas zdaje sobie sprawę z faktu, że pomimo stosunkowo młodego jeszcze wieku (30lat) nie będzie mógł liczyć na kontrakt większy niż minimum dla weterana. Stąd więc pomysł aby w listopadzie udać się do Azji i tam rozpocząć koszykarski sezon. Przede wszystkim Chińczycy nieźle płacą, a jeśli „Agent Zero” pokaże się z dobrej strony, to być może znajdzie się chętny z NBA, który go zatrudni w marcu bądź nawet kwietniu, kiedy w Chinach będzie już po sezonie.
Aż dziw bierze, że zawodnik do niedawna kalibru All Star nie może znaleźć miejsca do gry w najlepszej lidze świata. Czyżby zatem jego kolana były aż tak stare?!