Drobnym drukiem: Casus Royce’a White’a

NBA chce często być postrzegana jako liga twardych facetów. Mało który gracz ma wystarczająco dużo odwagi by mówić o swoich ułomnościach i problemach. Nie Royce White.

Gdy dziennikarze z serwisu Grantland przygotowali materiał o dniu draftu z Whitem od razu można było zauważyć, że 21-letni skrzydłowy nie jest typowym sportowcem. Czy dla osób cierpiących na ataki paniki będzie tym samym kim dla zarażonych wirusem HIV był Magic Johnson?

Kadr z dokumentu Hockumentary: Draft Day With Royce White

Nie jestem zwolennikiem nadmiernej wylewności. Facet powinien umieć sobie radzić sam z większością problemów. Potrafię jednak docenić odwagę (tak odwagę) jaką wykazał Royce mówiąc otwarcie, że cierpi na ataki paniki, które skutkują choćby tym, że podróżowanie samolotem jest dla niego dużym problemem.

Kalkulowane ryzyko?

Efekt tych deklaracji przed draftem był oczywisty. Utalentowany i bardzo nietypowy skrzydłowy mocno spadł we wszystkich rankingach i zastanawiano się, czy którykolwiek z GMów w ogóle odważy się na niego postawić. Houston Rockets postanowili spróbować.

Z 16-tym numerem draftu wyciągnęli gracza, który w barwach Iowa State Cyclones notował średnio 13.4 ppg, 9.3 rpg i 5.0 apg. Zawodnika, który fantastycznie podaje i może być spoiwem dla młodej drużyny Kevina McHale’a.

Ale także gracza, który może nie podróżować na mecze wyjazdowe i którego krucha psychika może się załamać w połowie sezonu.

Kontuzja fizyczna, a uraz psychiczny

Henry Abbott w swoim dzisiejszym wpisie na blogu Truehoop zastanawia się czy powinniśmy inaczej traktować graczy, którzy są kontuzjowani fizycznie i tych którzy mają uraz psychiczny. Dokładnie rzecz ujmując z Whitem porównuje Derricka Rose’a.

Zastanawia się, czemu w przypadku tego pierwszego każe się mu wziąć w garść i zmężnieć, a ten drugi otrzymuje tyle czasu ile mu potrzeba by w pełni wyzdrowieć.

Nie zastanawiałem się nad tym wcześniej, ale w sumie fobie takie jakie ma Royce też się przecież leczy. Problem polega na tym, że czas na wyzdrowienie jest bardzo trudny do wyestymowania.

To jest dokładnie tak. Boję się jadąc na lotnisko. Boję się gdy się wznosimy. Źle się czuję gdy czuję się w powietrzu i czuję się jak milion dolarów gdy jesteśmy już na lotnisku.

Czy jednak nie powinniśmy być w jego przypadku także cierpliwi i trzymać kciuki za jego walkę z chorobą?

Czy w Świecie NBA jest miejsce dla White’a?

Takie pytanie pojawiło się w wielu serwisach po tym jak gracz nie pojawił się na obozie treningowym Rockets. Według mediów Royce jest w trakcie ustalania z władzami klubu możliwości dojazdu na spotkania przy pomocy… autobusu. Co ciekawe, pierwsze doniesienia mówią o tym, że zespół z Houston nie miałby przeciwko temu wielkich oporów.

Stach/niepokój nie pozwala mi uczestniczyć w obozie treningowym. Jestem proaktywny, a nie reaktywny w stosunku do mojej choroby psychicznej.

White zaoferował, że sam kupi autobus(y), którym(i) miałby dojeżdżać na niektóre spotkania. Dodatkowo jak rozumiem, w ten sposób podróżowałby tylko na spotkania najbliżej miasta, w którym aktualnie się znajduje lub na te, na które miałby więcej czasu.

Nie będę jeździł na każde spotkanie autobusem. Zadecydowaliśmy jednak, że im mniej latania, tym mniej stresu.

Jak to może wpłynąć na zespół? Przecież gracz nie będzie ze swoimi kolegami w czasie niektórych podróży. Nie będzie „żył z zespołem”. Gdy jego koledzy będą wychodzili do kina w Dallas, on będzie w połowie drogi swoim autobusem. Dodatkowo, jak taki sposób podróży wpłynie na jego stan fizyczny – czy nie będzie bardziej zmęczony i przez to mniej produktywny?

Wyjście z sytuacji

To co najbardziej mi się podoba w podejściu Royce’a do problemu jest to, że nie chce niczego narzucać swojemu zespołowi. Chce wspólnie z nimi wypracować najlepsze rozwiązanie, które pozwoli jemu czuć się jak najlepiej i zespołowi korzystać z jego dobrej gry.

Zaproponowane przez niego rozwiązanie zakłada nie tylko kupno autobusu (a w zasadzie kilku, które zminimalizowałyby jego niepokój i znajdowałyby się w kilku miejscach USA). White chce mieć także dokładnie rozplanowane zdrowe posiłki i wszystkie inne sprawy, które mają zagwarantować mu to, że będzie się mógł skoncentrować wyłącznie na koszykówce.

Rockets wykonali niesamowitą prace by się ze mną porozumieć i zrozumieć moją chorobę. Drużyna chce mnie zapewnić, że grając dla niej będę zdrowy.

Jest jeszcze jedna sprawa, na którą zwraca uwagę Abbott. Pierwszy rok w NBA może być dla White’a bardzo trudny. Ale kolejne (o ile się utrzyma w lidze) powinny już być łatwiejsze. Wynika to nie tylko z tego, że będzie lepiej znał swoje nowe środowisko życia, ale także z tego że dzięki swojej ciężkiej pracy codziennie robi postępy w walce z chorobą.

Ciekawe spojrzenie na sytuację ma także Matt Moore – bloger Royce’a, który sam cierpi na podobne schorzenie. Według niego największym niepokojem White’a nie jest wcale presja wynikająca z gry, ale raczej ciągłe kontakty z mediami i wrogo nastawionymi do niego ludźmi.

Post scriptum

Jak doniosła stacja KRIV-TV plan Royce’a i Rockets jest w tej chwili weryfikowany przez ligę. Bardzo liczę na to, że zostanie zaakceptowany.

Podziwiam Rockets za wyzwanie którego się podjęli, tak samo jak podziwiam White’a za jego otwartość. Będę za was obu trzymał kciuki.

* Cytaty pochodzą z Twittera zawodnika i fragmentów wywiadów.