Włoski uczestnik Euroligi, mocno przebudowana ekipa Montepaschi Siena, po bardzo mocnym łomocie od San Antonio Spurs trafiła podczas swoich przygotowań do pucharowych wojaży na kolejną przeszkodę z NBA. Tym razem przyszło im się zmierzyć z drużyną Byrona Scotta, i jak się okazało Włosi byli bardzo bliscy sprawienia niespodzianki.
W tym meczu mieliśmy trzy „takie lekko polskie akcenty” w nawiązaniu do graczy występujących na parkiecie. Pierwsze nazwisko kojarzone z Polpakiem Świecie, to David Moss, zaczynający przed latami swoją zawodową przygodę właśnie w lidze polskiej. Od tamtego czasu i sezonu 2007-08 David stał się uznanym w Europie graczem. Drugie nazwisko to znany większości Wam z Hornets czy Clippers, Bobby Brown, który swego czasu nie był w stanie przekonać do swoich wysokich umiejętności trenera Mistrzów Polski, Tomasa Pacesasa, a dziś ten rozgrywający z powodzeniem zastępuje Bo McCalebba. Trzecie nazwisko w końcu, to gdyński uciekinier z poprzednich rozgrywek PLK – ten już z kolei w barwach Cavs – Alonzo Gee.
Mecz wcale nie zaczął się obiecująco i obie drużyny chyba na zbyt dużym luzie podeszły do widowiska w Quicken Loans Arena. Prawie trzy minuty – po kilku niecelnych próbach i stratach piłki – czekaliśmy na pierwsze punkty z rąk Davida Mossa (za 3pkt). Po chwili worek z punktami się rozwiązał a Włosi szybko znaleźli sposób na obronę gospodarzy, aplikując rywalom 3 kolejne trójki. Jedną trafił Bobby Brown, a serię wyprowadził w ciągu kilku sekund Matt Janning. Indywidualne akcje (podparte rzutami wolnymi) Kyrie’go Irvinga dały lepszy start miejscowym. Punkty Daniela Hacketta dały prowadzenie po pierwszej kwarcie Włochom, 22-17.
Druga kwarta rozpoczęła się od podkoszowego grania ekipy Byrona Scotta. Kolejne piłki wędrowały w ręce Samandro Samuelsa i Tylera Zellera, a ci wykorzystywali swoją przewagę fizyczną, punktując. Benjamin Eze (10zb) kontrował akcje faworytów meczu, trzecią trójką popisał się Jenning. Włosi sprawiali problemy Amerykanom swoją skuteczną, przestrzenną grą i by ratować nieco wynik, trener Scott zdecydował się na grę kolejnym debiutantem, Dion Waitersem. Starty i niecelne rzuty Irvinga nie pozwoliły Kawalerzystom wyjść na prowadzenie. Do przerwy Montepaschi prowadziło 36-33.
Trzecia odsłona to większa intensywność grania po stronie teamu NBA oraz wyższa presja w obronie na włoskim przeciwniku. Mimo, że Bobby Brown i David Moss otworzyli punktowo kwartę, to CJ Milles stał się postacią numer 1 pierwszych minut kolejnej odsłony. Jego 7 oczek i 4 dodatkowe Tristana Thompsona pozwoliły Cavs wyjść na jednopunktowe prowadzenie. Po kolejnym niecelnym rzucie Browna i następnej stracie Montepaschi, oglądaliśmy świetnie kontrujących gospodarzy. Trójka Milesa, slam dunk a po chwili alley oop z udziałem Thompsona i rosnąca do 8 punktów przewaga miejscowych. Odpowiedź zespołu ze Sieny była fantastyczna i równie szybko jak Cavs zbudowali przewagę to oni ją zniwelowali.
Matt Jenning, Bobby Brown i Mario Kasun trafiali zza łuku lub po podkoszowych penetracjach. Gdyby nie trójka Donalda Sloana na sekundy przed końcem 3kw to po kolejnej odsłonie bylibyśmy świadkami remisu. A tak to wynik przemawiał 63-60 na korzyść Cavs.
Samandro Samuels i Don Sloan byli postaciami kluczowymi podczas pierwszych minut finałowej części gry. 4 oczka podkoszowego i 6 punktów obwodowego dały domownikom prowadzenie 76-72. Wynik, kolejną trójką, ratował dla gości Bobby Brown. Po chwili jednak do akcji ofensywnych Kawalerii włączył się Dion Waiters. Wejścia pod kosz i celne osobiste otworzyły 6-punktową przewagę w finałowych sekundach meczu, której goście nie byli w stanie zniwelować. Kolejne osobiste Samuelsa i Waitersa załatwiły sprawę wyniku 91-85 na korzyść teamu z Cleveland.
W czym byli lepsi od kolegów z Europy, amerykańscy gracze Cavs? Przede wszystkim w skuteczności na krótszym dystansie. 49% w porównaniu do 36% graczy ze Sieny nie mogło nie mieć przełożenia na wynik.
Wynik: 91-85 dla Cavaliers.
Najwięcej zdobyli: Samuels 14 (7zb), Sloan 13, Thompson 12, Casspi 11 i Miles z Irvingiem po 10 oraz Brown 22, Jenning 21, Hackett 14 i Moss 8.
Od Waitersa można by się spodziewać więcej. Czuję, że ten wybór w drafcie i ucieczka od Barnesa były dużym błędem…