Autor: Patryk Pankowiak / SportoweFakty
Promocja basketu na całym świecie trwa w najlepsze. Tym razem NBA zawitało do Chin. Ku radości kibiców, w Pekinie zaprezentowali się Miami Heat i Los Angeles Clippers.
Obecni mistrzowie NBA od początku spotkania kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Miami wysoko wygrali pierwszą połowę czwartkowego spotkania w Pekinie i do końca meczu utrzymywali bezpieczny dystans. Swoją drużynę do zwycięstwa poprowadził LeBron James, który już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 10 „oczek”. Lider Heat w ciągu całego spotkania spędził na boisku 26 minut, zdobywając w sumie 20 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst. Z dobrej strony zaprezentował się również Ray Allen, autor 15 punktów.
W szeregach zespołu z Los Angeles ponownie nie wystąpił Chris Paul, który ciągle jeszcze leczy kontuzje. Clippers pod wodzą Erica Bledsoe’a stracili aż 25 piłek, z czego 6 strat zanotował Blake Griffin. Podkoszowy zdobył jednak 19 punktów i zanotował 8 zbiórek.
Miami Heat – Los Angeles Clippers 94:80 (29:18, 24:17, 23:25, 18:20)
Heat: James 20, Allen 15, Cole 11, Carney 11, Bosh 10.
Clippers: Griffin 19, Crawford 16, Butler 13, Barnes 9.
ludzie, ale DeAndre jest beznadziejny… rozumiem, że można słabo rzucać to osobiste, ale 1/10 to jest po prostu patologia…. Rozumiem, że liczą się cm, ale dla mnie to on będzie kulą u nogi Clippersów, z tym swoim masywnym kontraktem.