Jak żyć bez człowieka, który wydawał się być synonimem nazwy Phoenix Suns w ostatnich latach? „Słońca” wchodzą w nowy sezon pełne niepewności, ale wbrew pozorom, właśnie atakowanie z tylnego siedzenia może okazać się skuteczne. Na Suns mało kto liczy, ale w Polsce ta drużyna na pewno będzie cieszyła się niezmiennie wysoką popularnością.
Skład zespołu
Nr | Imię i nazwisko | Poz. | Wiek | Wzrost | Waga | Uczelnia | Zarobki |
0 | Michael Beasley | SF | 23 | 208 | 106 | Kansas State | $5,750,000 |
26 | Shannon Brown | SG | 27 | 193 | 95 | Michigan State | $3,500,000 |
1 | Goran Dragic | PG | 26 | 191 | 86 | Olimpija Ljublana | $7,500,000 |
3 | Jared Dudley | SF | 27 | 201 | 102 | Boston College | $4,250,000 |
8 | Channing Frye | PF | 29 | 211 | 111 | Arizona | $6,000,000 |
10 | Diante Garrett | PG | 24 | 193 | 86 | Iowa State | $- |
4 | Marcin Gortat | C | 28 | 211 | 109 | RheiEnergie Kolonia | $7,258,960 |
2 | Wesley Johnson | SF | 21 | 193 | 90 | Syracuse | $4,006,800 |
12 | Kendall Marshall | PG | 27 | 211 | 120 | North Carolina | $1,599,300 |
11 | Markieff Morris | PF | 23 | 206 | 109 | Kansas | $2,005,560 |
20 | Jermaine O’Neal | C | 36 | 211 | 119 | Eau Claire HS | $1,352,181 |
14 | Luis Scola | PF | 32 | 206 | 111 | Tau Ceramica | $4,500,000 |
31 | Sebastian Telfair | PG | 27 | 183 | 81 | Abraham Lincoln HS | $1,567,500 |
17 | P.J. Tucker | SF | 27 | 198 | 201 | Texas | $- |
40 | Luke Zeller | C | 25 | 211 | 111 | Notre Dame | $- |
Lato
Nie było podczas lata w Arizonie ważniejszego pytania niż to, czy Steve Nash postanowi raz jeszcze zabawić się zbawcę Phoenix Suns i przedłuży wygasający właśnie kontrakt. Podobno na stole leżała już warta 20 milionów $ oferta, która została jednak odrzucona, a genialnego rozgrywającego skusiła możliwość gry o swój pierwszy w karierze tytuł, w złoto-fioletowych barwach.
Ciężko stwierdzić, czy utratę Kanadyjczyka da się kiedykolwiek zrekompensować. GM Suns – Lance Banks postanowił podjąć rękawicę i stworzyć team radzący sobie bez Nasha. Z 13. numerem Draftu wybrał prawdopodobnie najlepiej podającego gracza tegorocznej loterii – Kendalla Marshalla, a z Houston Rockets wyciągnął powracającego do Phoenix Gorana Dragica. Słoweniec, któremu skończył się kontrakt z „Rakietami” podpisał czteroletnią umowę wartą 34 miliony $.
Innym wolnym agentem, który zdecydował się zawitać do słonecznej Arizony okazał się Michael Beasley. Drugi numer Draftu 2008 związał się z Suns trzyletnią umową, wartą 18 milionów. Przyjście byłego skrzydłowego Heat i Wolves sprawiło, że w składzie zespołu prowadzonego przez Alvina Gentry’ego zabrakło miejsca dla rezerwowego w poprzednim sezonie – Josha Childressa, który został zwolniony na zasadzie amnestii.
Nowym podkoszowym partnerem Marcina Gortata został Luis Scola, który to z kolei, musiał opuścić Houston z tego samego powodu co Childress. Podpisanie kontraktu przez Argentyńczyka oznaczało konieczność rezygnacji z wysokich zawodników z zeszłorocznej rotacji. Do Nowego Orleanu powędrowali Robin Lopez i Hakim Warrick, natomiast Suns pozyskali w trójstronnej wymianie (Hornets-Suns-Wolves) Wesley’a Johnsona.
Obrońcy
Kiedy w 2008 roku Goran Dragic trafił do Phoenix był zapowiadany, jako kolejny świetny rozgrywający w koszulce Suns. Oczywiście od tego czasu, nieopierzony małolat ze Słowenii rozwinął się koszykarsko, w międzyczasie zdążył zaliczyć świetny sezon w barwach Rockets, po czym wraca do Arizony, aby spróbować zniwelować pustkę powstałą po odejściu Steve’a Nasha. Dragic zanotował najlepszy sezon w karierze, notując średnio 18,0 punktów, 8,4 asyst i 1,82 przechwytu, kiedy rozpoczynał spotkania w pierwszej piątce (28). Słoweniec na pewno nie będzie kopią Nasha – to pewne. Jest zawodnikiem, który bardziej niż Nash myśli o rzucie, a mniej akcji rozwiązuje sytuacją pick&roll, co nie jest najlepszą informacją dla Marcina Gortata.
O to, by dać Dragicowi chwilę oddechu z ławki rezerwowych walczyć będą – Sebastian Telfair i debiutant Kendall Marshall. Po Drafcie niemal oczywiste było, że to absolwent North Caroliny będzie tym drugim, a z czasem spróbuje napierać na Dragica. Sytuacja zmieniła się po Summer League i preseason, kiedy najlepszy podający NCAA wyraźnie nie radził sobie na parkiecie, głównie z powodu swoich dość słabych warunków fizycznych.
Trenerzy Suns z pewnością przez cały sezon będą pracować nad siłą playmakera, ale wydaje się, że sezon jako rezerwowa jedynka rozpocznie znający tajniki taktyki Alvina Gentry’ego Sebastian Telfair. 27-letni zawodnik imponował w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy otrzymywał więcej szans.
Na dwójce pewniakiem jest Jared Dudley. Rówieśnik Telfaira z roku na rok rozwija swoją grę, a sezon 2011/12 był najlepszym w jego karierze, notując średnio 12.6 punktów i 4.7 zbiórek. Dudley znany jest ze swojej pracowitości po obu stronach parkietu. Jest niezwykle pomocnym defensorem, a po w ofensywie dysponuje naprawdę dobrym rzutem z dystansu i to nawet pomimo tego, że w ostatnich rozgrywkach trafiał z najgorszą skutecznością od czterech lat (38.3%).
Rezerwowym rzucającym obrońcą – podobnie jak rok temu – będzie Shannon Brown, który w lecie podpisał nowy, dwuletni kontrakt z Suns. Mimo słabego rzutu (42%), daje drużynie sporo energii podczas kontrataków, ale Alvin Gentry pokłada w byłym zawodniku Los Angeles Lakers większe nadzieje i chciałby, aby odgrywał większą rolę w ataku pozycyjnym, głównie strasząc rzutem z dystansu.
Skrzydłowi
Suns potrzebują strzelca i wszystko wskazuje na to, że powinien nim zostać Michael Beasley. Skrzydłowy, który poprzednie dwa sezony spędził w Wolves ma dużą łatwość zdobywania punktów, ale zbyt dużo jego decyzji rzutowych jest nieprzemyślanych, co przekłada się na dość słabą – 45.5% skuteczność z gry w całej karierze. Gentry obdarzył Beasley’a dużym kredytem zaufania, mówiąc przed sezonem, że liczy na jego punktowanie zarówno zza łuku (37.6%), jak i spod kosza, gdzie może wykorzystywać swoje warunki fizyczne. W ramach zaufania, trener zgadza się nawet, aby Beasley grał sporo czasu z piłką w rękach i w miarę możliwości atakował kosz. Preseason należy traktować z dystansem, ale może okazać się właśnie zapowiedzią pozytywnej przemiany nowego skrzydłowego Suns, który trafiał 45.7% z gry i 52.9% za trzy.
Co ważne, B-Easy ma na trójce bardzo solidne zastępstwo w osobie byłego kolegi z Minny – Wesley’a Johnsona. Co prawda były czwarty numer Draftu nie spełnił dotychczas pokładanych w nim nadziei, ale ma szansę odbudować się w Phoenix, a z racji tego, że wszystkie światła skierowane będą na Beasley’a, Johnson może okazać się bardzo wartościowym zmiennikiem z cienia.
Walka o minuty na pozycji silnego skrzydłowego może być czymś najlepszym, co zdarzy się w Phoenix w tym sezonie. Zarówno Luis Scola, który będzie rozpoczynał mecze w piątce oraz Markieff Morris to bardzo solidni zawodnicy. Scola ma nad swoim klubowym kolegą przewagę wynikającą z doświadczenia na parkietach NBA. Morris to zeszłoroczny debiutant, który jednak okazał się jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń sezonu. Każde wejście 23-letniego zawodnika na parkiet dawało spory zastrzyk energii oraz siły defensywnej.
Scola młodszy już nie będzie, szybkość powoli ucieka, ale jeszcze wielu młodych koszykarzy może uczyć się od niego gry tyłem do kosza. Morris to z kolei połączenie twardej, nieustępliwej gry pod koszem i… naprawdę niezłego – jak na gracza podkoszowego – rzutu za trzy (34.7%). Takie połączenie młodości i doświadczenia na pozycji numer cztery jest wielkim handicapem Suns, a w takiej sytuacji nawet kontuzja Channinga Frye’a, który z powodu kłopotów z sercem opuści prawdopodobnie cały sezon, nie jest taka straszna.
Środkowi
Jak poradzi sobie Marcin Gortat bez Nasha? To pytanie zostało opracowane już chyba przez wszystkie portale w Polsce. Nasz jedynak na parkietach NBA stracił swoją prawą rękę, człowieka, który uczynił go niewątpliwie lepszym koszykarzem, ale paradoksalnie to właśnie szansa dla niego, aby potwierdzić, że jest klasowym środkowym. Już podczas tegorocznych eliminacji do Eurobasketu 2013 pokazał, że potrafi grać bez rozgrywającego w typie Nasha. Oczywiście, inny poziom, ale Gortat z każdej strony jest chwalony za swoją pracowitość, a w Phoenix wszyscy wierzą, że Polak nie tyle utrzyma swój poziom z poprzednich rozgrywek, ale podskoczy jeszcze wyżej.
Mniej gry pick&roll to wyzwanie dla polskiego środkowego, który stał się mistrzem tej specjalizacji. W sezonie 2012/13 będzie zmuszony więcej walczyć na tablicach oraz grać 1 na 1. Presja ciążąca na Gortacie jest spora, a przystępowanie do sezonu w roli lidera zespołu to dla niego zupełna nowość. Czy sobie poradzi? Śledząc jego dotychczasowe postępy w NBA, śmiem twierdzić, że odnajdzie się i w takiej sytuacji, a z każdym tygodniem współpraca z Dragicem będzie wyglądała coraz lepiej.
Teoretycznym zastępcą Gortata jest Jermaine O’Neal, a właściwie to to, co z niego zostało. 34-letni zawodnik rozpoczyna właśnie swój 17. sezon na parkietach najlepszej ligi świata, ale ciężko powiedzieć, czego możemy się po nim spodziewać. Przewiduję, że więcej minut na piątce spędzać będą Morris lub Scola, bo trudno oczekiwać stabilnej formy od kogoś, kto rozegrał w sumie 49 spotkań przez ostatnie dwa sezony.
Trener
Alvin Gentry pracuje w Suns od 2009 roku i, mimo że w ostatnich dwóch sezonach nie awansował do playoffs, jest niezwykle ceniony za swój wkład w rozwój zespołu. W ciągu tych lat, „Słońca” wygrały 145 z 261 meczów. Sezon 2012/13 będzie kolejnym testem dla 58-letniego szkoleniowca, który słynie ze świetnego kontaktu z zawodnikami. Pierwszy raz zmierzy się z rzeczywistością bez Steve’a Nasha. Brak kanadyjskiego rozgrywającego oznacza zupełną zmianę taktyki, a zwłaszcza ograniczenie gry pick&roll. Jak odnajdą się w zespole nowi zawodnicy? To właśnie w dużej mierze rola trenera. Jeśli Gentry będzie potrafił okiełznać charakter Bealsey’a i zaufać mu, aby był liderem drużyny – Suns mogą pozytywnie zaskoczyć.
Decydujące elementy
Utrzymanie poziomu przez Marcina Gortata. Polak jest jedynym prawdziwym i zdrowym centrem w zespole, a poza tym – w poprzednim sezonie postawił sobie wysoko poprzeczkę na tyle wysoko, że oczekiwania względem niego są bardzo duże.
Podobnie rzecz ma się w przypadku Gorana Dragica, który w końcówce sezonu grał wybornie, a teraz ma za zadanie zastąpić człowieka, którego nie da się zastąpić. Jeśli Słoweniec utrzyma ten poziom, to kibice w Phoenix może nie zapomną o Nashu, ale będzie im się łatwiej pogodzić z tą stratą.
Michael Bealsey musi przestać być dzieckiem, a przeistoczyć się w mężczyznę, który jest odpowiedzialny za zespół. Otrzymał od Gentry’ego kredyt, który ma szansę spłacić tylko i wyłącznie swoją dobrą grą.
Przewidywania
Suns przystępują do sezonu 2012/13 z pozycji tego słabszego, który nic nie musi. Znamy w sporcie wiele przypadków, w których zespoły z cienia sprawiają niespodzianki. Chyba żaden kibic NBA w Polsce nie obraziłby się, jeśli taką pozytywną niespodzianką rozpoczynających się rozgrywek zostały „Słońca”. Sukces Suns oznaczałby także sukces Marcina Gortata, który po odejściu Nasha jest liderem tej ekipy.
Patrząc jednak realnie na sytuację w Konferencji Zachodniej, zawodnicy Alvina Gentry’ego stoją na straconej pozycji. Wiele zależeć będzie od interakcji panujących wewnątrz drużyny, a zagadką jest dopasowanie do zespołu krnąbrnego Michaela Beasley’a. Suns potrzebują dobrej współpracy Gorana Dragica z Beasleyem i Gortatem, bo właśnie na tej trójce powinna opierać się gra ofensywna zespołu. Możemy być pewni, że zasiadając w nocy do oglądania spotkań Suns, nie oglądniemy w połowie akcji pick&rolli. Będzie więcej ułożonej, ustawianej koszykówki. Ekipa z Phoenix po raz kolejny powinna poprawić się w drużynowej grze defensywnej, aczkolwiek Gentry jeszcze nie raz zapłacze za Grantem Hillem, kiedy jego zespół będzie się mierzył z zespołem posiadającym dobrego strzelca.
Obiektywnie Suns stać na awans do playoffs, ale o taki wynik będzie niezwykle ciężko. Przewiduję podobną sytuację, jak rok wcześniej, czyli walkę do ostatniego spotkania o ósme miejsce za Zachodzie, zakończoną jednak niepowodzeniem.
chyba pomyliło się coś wam z wiekiem, Wesley Johnson, Kendall Marshall
chyba nie tylko z wiekiem, cała za tabelka skopana…
Zbyt krytycznie podchodzi się do Phoenix przed tym sezonem, moim zdaniem zaskoczą i podobnie jak w poprzednim sezonie do samego końca będą grać o czołową ósemkę. Jest 6 pewniaków na Play-offs na zachodzie: OKC, SAS, LAL, LAC, MEM, DEN. O dwa miejsca powalczą Utah, Phoenix, Golden State i Dallas.
A Minnesota? Phoenix jak dla mnie będzie za tymi ekipami co wymieniłeś + Portland i Minnesota
LAKERS ZESPÓŁ ZA 105 MILIONÓW A PHX 40 COŚ CO TO MA BYĆ ?