Gdy w końcówce pierwszej połowy Ray Allen szykował się do wejścia na boisko postanowił krótko przywitać się z Celtami. Poza uściskami dłoni ze sztabem szkoleniowym i klasycznym misiem z trenerem Riversem doszło także do „ciepłego” przywitania z Kevinem Garnettem. Ray zbliżył się do niego, ale widząc brak reakcji tylko klepnął go w ramię – KG nawet nie zareagował.
Wrzuta dnia: „Ciepłe” przywitanie Ray’a i KG
Komentarze do wpisu: “Wrzuta dnia: „Ciepłe” przywitanie Ray’a i KG”
Comments are closed.
Szczerze to nie chciałbym być częścią zespołu Miami. To chyba najbardziej znienawidzona ekipa w historii. Nawet Bad Boys z Detroit byli nielubiani za twardą grę, ale nigdy nie wchodziły w grę animozje w stylu Jamesa czy teraz Allena.
Ja wiem, że to jest tylko biznes, ale Celtowie jednak mieli swój charakter, bardzo zgranego zespołu. Gernett chyba łatwo się nie przełamie.
KG chyba zapomniał albo nie chce pamiętać jak przechodził z Minny do Bostonu i tworzył ówczesną big three z Rayem i Piercem :) duma teraz wygrała ale niech też pamięta że wiele sie od Raya pod tym względem nie rózni :) trade’y to normalna i nieodzowna cześc każdego sportu :)
ja jak najbardziej rozumiem Garnetta. wyobraźcie sobie, że któryś z waszych przyjaciół przechodzi na stronę twojego największego wroga i gra przeciwko tobie.
z drugiej strony dzisiejsze zachowanie Ray’a też należy ocenić pozytywnie, bo nie spękał i miał odwagę podejść.
A w ogóle nie rozumiem KG. Tak jak napisano w pierwszym poście trade’y to normalna sprawa a że Allen chce pierścienia to poszedł do Miami. Garnett zachował się jak małe obrażone dziecko.
taaaaaaa…. to teraz wyobraź sobie jak Ainge próbuje Cię wytransferować 2 razy ale mu się to nie udaje i do tego masz konflikt z jakimś gówniarzem z drużyny.
I teraz zastanów się drugi raz czy rozumiesz Garnetta. Ray Allen ma klase stary, PizdoGarnett jej nie ma – tyle w temacie.
Garnett kocha Boston i nie raz to powtarzał. Jak ktoś tu wcześniej
wspomniał atmosfera wewnątrz drużyny takiej jak Celtics jest szczególna
(nie żebym Zielonych wywyższał, choć im kibicuje), obaj pojawili się w
drużynie w tym samym momencie, obaj walczyli ramię w ramię o swój
pierwszy pierścień i w końcu go zdobyli. To nie była zwykła więź,
zresztą wystarczy popatrzeć jaki Garnett ma stosunek do kolegów z
zespołu, a jaki do rywali. Obaj również toczyli boje z Miami w
poprzednich dwóch sezonach, do tego boje nieudane (a przegrywać nikt nie
lubi) do tego atmosfera na linii Boston-Miami nigdy jakaś dobra nie
była, więc mnie ta reakcja nie dziwi. Taki jest styl Kevina, albo jesteś
moim przyjacielem albo spierdalaj, przez lata miał Raya za dobrego
kolegę, a tu nagle latem taka informacja. Przypomina mi to trochę
sytuacje na linii Petrovic-Divac, dwaj bracia, których nagle coś
poróżniło (choć tam powód był jednak bardziej znaczący) i powstała
niewidzialna ściana. Szczerze wątpię, aby tu już coś się zmieniło, The
Big Ticket wygląda na człowieka, który jak coś sobie postanowi to już
zdania nie zmienia. Taki był jego wybór i tego będzie się trzymał
Ps. Nazywanie „pizdą” gracza, który już
stał się legendą – to jest dopiero żałosne. Ray Allen faktycznie ma
klasę, choć przeszedł do Miami nadal go szanuję. Ale ty klasy nie masz
za grosz
Garnett to pi*da i tyle. lubiłem gościa gdy grał w MIN ale gdy po przejściu do BOS po kilku meczach zaczął całować koszulkę Celtów to zrozumiałem, że to zwykły pajac. Trzeba mieć klasę nawet jak przyjaciel odchodzi do innego zespołu. Klasy Garnett nie ma co wiadomo od dawna. Ciekawe czy zrobił coś żeby Allen został i próbował załagodzić jego spór z R? Wątpię.