Przed pierwszym gwizdkiem spotkania w Nowym Orleanie kibice zadawali sobie dwa pytania. Jak spiszą się debiutanci – Anthony Davis i Austin Rivers, a także czy młoda drużyna Monty’ego Williamsa jest w stanie się oprzeć wyjadaczom z San Antonio.
Po meczu wiemy już, że numer jeden draftu zdecydowanie ma przed sobą przyszłość w NBA. W 29 minut trafił 6/12 z gry i 9/9 z linii rzutów wolnych by uzbierać 21 punktów, a także 7 zbiórek, 1 przechwyt i 1 blok.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
San Antonio Spurs | 1-0 | 28 | 15 | 28 | 28 | 99 |
New Orleans Hornets | 0-1 | 31 | 19 | 21 | 24 | 95 |
W skrócie
Nieco gorzej wypadł Austin Rivers. Wybrany z dziesiątką obrońca nie mógł ustawić celownika i trafił zaledwie 1/9 z gry finiszując z 7 punktami, 2 asystami i 1 zbiórką.
Mecz lepiej zaczęli goście. Biorąc pod uwagę początkowe minuty wydawało się, że profesorowie z San Antonio bez problemów uporają się z młodziutką drużyną Hornets. Gospodarze nie zamierzali jednak tanio sprzedawać skóry.
Bardzo dobrze w pierwszej połowie prezentował się frontcourt NOH ze wspomnianym już Davisem, ale także Robinem Lopezem i Al-Farouqiem Aminu. Wspomniana trójka ograniczała poczynania Duncana i Leonarda, a ich dobra gra owocowała najpierw wyrównaniem stanu gry, a potem uzyskaniem przewagi przez Hornets.
Dobre zawody rozgrywał Greivis Vasquez. Kolejny po Lopezie gracz, którego niedoceniano w poprzedniej ekipie świetnie się spisywał w roli playmakera. Wczoraj rozdał 13 asyst, a także dołożył 8 punktów i 6 zbiórek.
Na koniec pochwał pod adresem Hornets muszę jeszcze wyróżnić Jasona Smitha, który był aktywny wchodząc z ławki i zanotował 12 punktów (5/6 z gry) i 6 zbiórek.
Wracając do samego spotkania – łatwo zdobywane przez miejscowych punkty frustrowały trenera Popovicha. Kończąc drugą kwartę z wynikiem 43-50 Spurs mogli się spodziewać ostrej bury w szatni. Chyba się nie rozczarowali bo od początku drugiej połowy zaczęli prezentować zupełnie inną koszykówkę.
Skuteczni na atakowanej połowie byli Boris Diaw i Tim Duncan. Wkrótce dobrą grę kontynuował Tony Parker (23 punkty, 6 asyst), a także włączył się Kawhi Leonard. Młody skrzydłowy był chyba najbardziej umotywowany bo wysiłkiem jaki wkładał w grę w obronie możnaby obdzielić resztę zespołu.
Na tak grających Spurs gospodarze nie mieli recepty i wkrótce tablica wskazywała już przewagę przyjezdnych. Do końca trzeciej kwarty trwała walka punkt za punkt, ale dzięki trafieniom Andersona, Smitha i Riversa przed ostatnią odsłoną mieliśmy remis.
W kilku momentach czwartej kwarty wydawało się, że Hornets są w stanie odnieść wygraną. Na niewiele poniżej 3 minuty do końca prowadzili nawet 91-87. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Tim Duncan. Weteran zdobył kolejne 7 punktów, ale dzielnie odpowiadał mu Davis (2 punkty z gry, 4/4 z wolnych w tym fragmencie).
Przy jednopunktowej przewadze NOH z dystansu (co jest rzadkością) trafił Parker i mieliśmy 97-95 dla Spurs. Dwa kolejne rzuty z dystansu (Vasques i Aminu) okazały się niecelne, a wynik meczu ustalił Duncan dwukrotnie trafiając z linii.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Spurs: Duncan 24, Diaw 4, Leonard 19, Parker 23, Green 9, a także Splitter 7, Bonner 3, Jackson 7, Mills 1, Neal 2
Hornets: Davis 21, Aminu 17, Lopez 8, Vasquez 8, Rivers 7, a także Smith 12, Anderson 11, Miller 3, Roberts 0, Mason Jr. 8
You must be logged in to post a comment.