Święta trochę pokrzyżowały mi plany w konsekwencji czego nowy raport ze zmagań debiutantów połączy spotkania z ostatnich dwóch dni. Jest o czym napisać, bo pierwsze kroki na parkietach NBA postawili Anthony Davis i Damian Lillard. Kroki, które odcisnęły duże piętno.
31 października
- Zaczynamy od Thomasa Robinsona – silnego skrzydłowego Sacramento Kings. Numer #5 draftu 2012 wszedł z ławki w meczu z Chicago Bulls i delikatnie mówiąc nie zachwycił. T-Rob, który problemy ze skutecznością miał już w Summer League trafił tylko 1 na 5 rzutów z gry (łącznie 3 punkty), a do tego zanotował aż 3 straty. Poza tym zebrał 3 piłki i zaliczył 1 przechwyt. Tym razem obyło się bez efektownego posteru jak w przedsezonowym meczu z Lakers (Dwight Howard).
- Z całej kolonii debiutantów Houston Rockets w środę nie zadebiutował zupełnie nikt. Po przeciwnej stronie zaprezentował się za to Andre Drummond (Detroit Pistons, #9) i dwóch innych jego kompanów. Młody center zagrał zaledwie niecałe 13 minut. Zanotował 2 punkty (FG 1-1), 2 zbiórki, 2 przechwyty, blok i 2 straty
- Lepiej zaprezentowali się jego wspomniani koledzy. Kyle Singler wybrany w drafcie 2011 (poprzedni sezon spędził w Realu Madryt) zdobył 10 punktów (4-5 z gry) i zebrał 2 piłki. Z kolei Kim English (#44) zdobył o dwa punkty mniej (3-6 z gry), rozdał 3 asysty i zaliczył 2 przechwyty.
- W starciu ze Spurs zadebiutował za to Anthony Davis. Numer 1 ostatniego naboru zdobył aż 21 punktów (6-12 z gry i 9-9 (!) z linii) do czego dołożył 7 zbiórek. Takim występem w debiucie skrzydłowy przynajmniej na chwilę uciszył tych, którzy wątpili w jego potencjalną produktywność na parkietach NBA.
- W tym samym meczu zagrało jeszcze 3 innych rookies. Wszyscy po stronie Hornets. Austin Rivers zagrał bardzo źle (7 punktów, 1-9 z gry), Darius Miller przez krótki pobyt na boisku (14 minut) zdążył raz trafić za 3 oraz odnotować po 2 asysty i przechwyty, a Brian Roberts pojawiając się na placu gry na 8 sekund został tylko oficjalnie odnotowany jako zawodnik NBA.
- Francuz z Denver – Evan Fournier zdobył w swoim debiucie 5 oczek. George Karl zaufał mu na tyle, że młodzian pozostał na placu gry w kluczowych momentach. Niestety popełnił bardzo kosztowną stratę w ostatniej minucie meczu, a chwilę wcześniej został zablokowany. Nuggets przegrali z 76ers, w barwach których 2 minuty i 30 sekund rozegrał niewydraftowany Maalik Wayns.
- Harrison Barnes z Warriors już w 1 meczu w karierze pojawił się w pierwszej piątce swojego zespołu. Były gwiazdor uniwersytetu North Carolina zagrał jednak tylko 13 minut. Przez ten czas rzucił 6 punktów i zebrał 3 piłki. Solidnie spisał się nigeryjski center Festus Ezeli, który spędził na parkiecie podobną do Barnesa liczbę minut i odnotował 3 punkty, 5 zbiórek i 3 przechwyty. Zadebiutował także Draymond Green.
- Damian Lillard był jednym z głównych autorów niespodziewanego zwycięstwa Blazers nad Lakers. Rozgrywający zapisał się w historii jako 3 gracz, który w debiucie odnotował co najmniej 20 punktów i 10 asyst (dokładnie 23 pkt, 11 ast, 3 zb oraz 6 strat). Jeśli point guard z Weber State utrzyma tak fantastyczną formę będzie jak zresztą przypuszczano jednym z murowanych kandydatów do nagrody Rookie of the Year. Jego kolega Meyers Leonard spędził na parkiecie niewiele ponad 20 minut. Zanotował 4 punkty i 3 zbiórki.
- Natomiast Jonas Valanciunas był pozytywnym bohaterem Toronto Raptors w starciu z Indianą. W przegranym w dramatycznych okolicznościach spotkaniu Litwin zachwycał kibiców w AirCanada Centre energią i wolą walki(12 punktów (6-15 z gry) i 10 zbiórek). Terrence Ross (#8) zagrał krótko i słabo.
- Jae Crowder po niezłym meczu z Lakers rozregulował celownik (3 na 11 z gry). Skrzydłowy Mavs zdobył 8 punktów do czego dołożył 3 zbiórki. 21 minut jakie otrzymał potwierdza, że Rick Carlisle będzie prawdopodobnie stawiał na swojego debiutanta. Przynajmniej do czasu powrotu Dirka Nowitzkiego. Bernard James także miał problemy ze skutecznością, ale rehabilitował się na linii (FG 1-5, FT 6-6) i na tablicach (6 zbiórek).
1 listopada
- We wczorajszym starciu Thunder ze Spurs nie zagrał niestety żaden z debiutantów. Perry Jones i Nando de Colo będą musieli jeszcze zaczekać na swoje pierwsze występy w NBA.