U siebie czy na wyjeździe? Dla tak grających New York Knicks nie ma to znaczenia. Wczoraj po kolejnym pokazie siły nie pozostawili złudzeń Philadelphia 76ers wygrywając drugi mecz back-to-back równie zdecydowanie jak w MSG.
Siedmiu graczy gości zdobyło minimum 10 punktów, a jednym z nich był pochodzący z okolic Filadelfii Rasheed Wallace.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
New York Knicks | 3-0 | 25 | 31 | 33 | 21 | 110 |
Philadelphia 76ers | 1-2 | 21 | 27 | 20 | 20 | 88 |
W skrócie
Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla miejscowych, którzy po 150 sekundach prowadzili 9-0. Pięć z tych punktów pochodziło od debiutujących w pierwszej piątce Dorella Wrighta i Kwame Browna, którzy zajęli miejsce odpowiednio Jasona Richardsona (na jego pozycję wskoczył Evan Turner) i Lavoy’a Allena.
Co ciekawe trener Woodson nie wziął czasu, ale zaufał swoim graczom. Jak się okazało taka taktyka (znana choćby z czasów Phila Jacksona) świetnie się sprawdziła. Knicks zacieśnili obronę i zaczęli trafiać by po dwóch trójkach (Feltona i Kidda) i wsadzie Chandlera osiągnąć remis.
Od tego momentu spotkanie zaczęło przypominać to rozgrywane w Madison Square Garden. Knicks świetnie dzielili się piłką i raz za razem wypracowali sobie otwartą pozycję rzutową.
Coraz lepiej w ich barwach prezentuje się Raymond Felton (wczoraj 16 punktów i 8 asyst). Wydaje się, że w tym miejscu już niewielu kibiców Knicks pamięta o Jeremym Linie. Bardzo dobre zawody zanotował także Ronnie Brewer (13 punktów, 10 zbiórek).
Drużyna z Nowego Jorku jest w niesamowitym gazie na starcie rozgrywek. Odniosła trzecie kolejne zwycięstwo, a za przeciwników miała przecież czołówkę Wschodu.
Jakby tego było mało – Knicks zanotowali wczoraj tylko 7 strat i trafili wszystkie 19 oddawanych rzutów wolnych. W tym drugim przypadku to ich najlepsze osiągnięcie od 2006 roku.
Goście prowadzili do przerwy 56-48, ale prawdziwą przewagę zbudowali w trzeciej kwarcie. To wtedy osiem ze swoich dziesięciu punktów zdobył Rasheed Wallace, a Knicks odjechali na dwadzieścia oczek. Trafienia Sheeda były głośno celebrowane przez fanów NYK, których sporo pojawiło się w Wells Fargo Center.
To zawsze dobrze być tutaj. Nigdy tak naprawdę nie opuściłem Philly i byłem tutaj kilka razy na meczach Sixers od kiedy przestałem grać. Wszyscy tutaj zawsze okazywali mi sympatię, którą i ja mam dla nich. – Rasheed Wallace
Poza Sheedem na ławce Knicks trzeba też wyróżnić Pablo Prigioniego (11 punktów, 6 asyt) i J. R. Smitha (17 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst).
W zespole gospodarzy znów najbardziej zawodziła defensywa. Brak Bynuma i kontuzjowanego w ostatnim spotkaniu Richardsona nie pomagał, a na domiar złego urazu nabawił się także Kwame Brown, którego status przed kolejnym spotkaniem jest niepewny.
Szybko o tym, że w Filadelfii nie jest lekko przekonał się Nick Young. Zaliczający kolejny tragiczny występ (4/15 z gry, po 5/19 w dwóch poprzednich) skrzydłowy usłyszał z trybun „Właśnie dlatego masz jednoroczną umowę„.
Jedynym jasnym punktem dwumeczu z Knicks był Jrue Holiday (wczoraj 17 punktów i 8 asyst), ale nie można pokonać tak grających rywali w pojedynkę.
Przed Dougiem Collinsem teraz sporo pracy. Oczekiwania w Philly są wysokie.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Knicks: Anthony 21, Chandler 14, Kidd 3, Felton 16, Brewer 13, a także Thomas 0, Wallace 10, Novak 0, Copeland 5, Prigioni 11, White 0, Smith 17
76ers: Wright 14, T. Young 14, Turner 11, Brown 4, Holiday 17, a także Allen 4, Moultrie 2, Hawes 2, Ivey 5, Wayns 0, Wilkins 3, N. Young 12
Knicksi w tym sezonie na powaznie moga walczyc o pierscienie.Jeszcze Shumpert jest kontuzjowany.A Camby tez cos nie gra.