Dzisiaj przed nami tylko 3 mecze. Thunder walczą o pokazanie, że dalej są jednym z faworytów do mistrzostwa, Magic o … najlepszy bilans w lidze, a Pistons i Nuggets o uniknięcie miana najgorszej drużyny na starcie sezonu
Mecz wieczoru: Toronto Raptors (1-2) – Oklahoma City Thunder (1-2) – godz. 2.00
Ciężko było się zdecydować, które spotkanie można dzisiejszej nocy uznać za najważniejsze, ale doszedłem do wniosku, że drobne kłopoty na starcie rozgrywek finalisty poprzedniego sezonu, są o wiele ciekawszym tematem do rozważenia, niż pozostałe spotkania.
Co tu dużo mówić. Thunder nie zachwycają. Toronto zresztą też, ale powiedzmy sobie szczerze nikt tego od nich nie wymaga. To drużyna, która dopiero się buduje, więc jakiekolwiek wygórowane oczekiwania są tutaj nie na miejscu. Zespół z Kanady ma jeszcze czas, żeby pokazać na co ją naprawdę stać, a pamiętajmy, że w składzie mają kilku nowych zawodników. Cieszyć może na pewno postawa Kyle’a Lowry’ego. Przynajmniej mnie, ponieważ jestem jego wielkim fanem i młody rozgrywający Raptors ma papiery na bycie jedną z lepszych jedynek w tej lidze.
Czasu nie mają za to gracze Oklahomy City Thunder. Ci muszą wygrywać tu i teraz, szczególnie po tym, jak podsycili apetyty swoich fanów w czerwcu, kiedy to w finale konferencji pokonali faworyzowanych przez wszystkich Spurs, a potem przegrali z późniejszymi mistrzami Heat. O końcowy sukces może być jednak graczom z Oklahomy co raz trudniej. Rywale się wzmacniają, Thunder jak na razie osłabili się oddając Jamesa Hardena. Ponadto nie grają na razie na poziomie, którego wymaga się tego od głównego faworyta do zwycięstwa na Zachodzie. Ibaka nie starszy blokami w pomalowanym, jak to miał miejsce w poprzednim sezonie. Westbrook pudłuje na potęgę (tylko 38 proc. z gry). Perkins tez nie wygląda na kogoś, kto miałby powstrzymać Dwighta Howarda. Jedynie Durant, który zbiera średnio 14,3 piłki na mecz (sic!) i Martin (trafił już 12 z 17 trójek) prezentują w miarę przyzwoity poziom. Na Toronto powinno wystarczyć, na zdecydowanie mocniejsze zespoły już niekoniecznie.
Pozostałe spotkania:
Orlando Magic (2-0) – Chicago Bulls (2-1) – godz. 2.00
Magic bez Howarda mają już na koncie dwa zwycięstwa, a Lakers z najlepszym centrem ligi bilans 1-3. Glen Davis wygląda jak lider zespołu, a J.J. Redick jak jeden z faworytów do nagrody dla najlepszego rezerwowego. A to wszystko bez Hedo Turkoglu i Jameera Nelsona, którzy leczą obecnie kontuzję.
Detroit Pistons (0-3) – Denver Nuggets (0-3) – godz. 3.00
Denver ostatni raz trzy porażki z rzędu na starcie zanotowali w sezonie 2006/07. Wtedy mieli jeszcze w koszulce Bryłek biegał Carmelo Anthony, Marcus Kamby, Kenyon Martin czy … Allen Iverson. Tamte czasy pamięta jeszcze występujący obecnie w zespole Andre Miller i miło ich na raczej nie wspomina. Jeśli Nuggets dziś przegrają zanotują najgorszy bilans na rozpoczęcie rozgrywek od sezonu 1998/99 kiedy to również przegrali cztery pierwsze mecze.