Jak donoszą źródła związane z Los Angeles Lakers, jeśli Mike’owi Brownowi powinie się noga w kolejnych spotkaniach Jeziorowców to klubowi sternicy są skłonni zaoferować posadę pierwszego trenera, legendarnemu Jerry’emu Sloanowi.
Ex coach Utah Jazz był tego lata na celowniku Orlando Magic i Charlotte Bobcats, ale żadna ze stron nie wyraziła większej chęci współpracy. Nie było też mocnego parcia na powrót do ligi doświadczonego head coacha. Co ciekawe szkoleniowiec, który wygrał w lidze 1221 spotkań jeszcze nigdy nie miał okazji cieszyć się z wyróżnienia „Trenera Roku”.
Być może szansa przed otrzymaniem tego zaszczytu otworzyłaby się na nowo przed Sloanem, gdyby rozpoczął pracę z jednym z największych ligowych potencjałów drużynowych: Kobem Bryantem, Stevem Nashem, Dwightem Howardem i Pauem Gasolem.
Dla przypomnienia kwartet ten przegrał wszystkie trzy pierwsze spotkania sezonu, testując nową taktykę znaną jako Princeton offense. Wejście do szatni Sloana na pewno zmieniłoby schematy ataku Lakers i mielibyśmy okazję oglądać więcej akcji pick’n’rollowych z Nashem, Howardem czy Gasolem w rolach głównych. W końcu wielki trener pracował w przeszłości z najsłynniejszym duetem John Stockton i Karl Malone, którzy tego typu zagrania opanowali do perfekcji.
Jerry Sloan miał okazję dwukrotnie gościć w finałach NBA, grając przeciwko Chicago Bulls, w latach 1997 i 1998. Na pewno dla 70-letniego szkoleniowca, praca w L.A. byłaby nie lada wyzwaniem. Nasuwa się jednak pytanie – czy na pewno poradzi on sobie w klimacie kalifornijskim, z plejadą gwiazd? W dodatku Sloan jest cholerykiem i na pewno jego charakter nie pomagałby w kontakcie z gwiazdami. Z drugiej strony, jestem przekonany, że o wiele większym autorytetem dla graczy byłby właśnie emerytowany trener, aniżeli obecny, Mike Brown.
Lakers już w przeszłości, po transferze do Miami Heat, Shaquilla O’Neala, próbowali odkurzyć słynne nazwisko trenerskie z małym powodzeniem. Przemeblowany skład drużyny z Lamarem Odomem, Caronem Butlerem i Brianem Grantem, próbował uporządkować Rudy Tomjanovich, mistrz NBA z Rockets (1994 i 1995) w 2002roku. Dopiero jednak powrót Phila Jacksona, dał Jeziorowcom szanse na kolejne tytułu.
Podsumowując: na razie poczekajmy na rozwój sytuacji z Mikem Brownem i całą informację potraktujmy z małym przymrużeniem oka.
Wątpię w to:) Sloan w Lakers?Jakoś nie chce mi się wierzyć, ale gdyby tak się stało to Jeziorowcy będą bliżej mistrzrostwa bo ten Brown to za dobrym trenerem nie jest.
Trener wszystkiemu jest winny ! Co z tego,ze Lakersi pozyskali wielu nowych zawodnikow.Tylko kibice naiwniacy wierzyli,ze odrazu gra Lakersow zaskoczy.
Niestety dojda do finalu.Nawet z tym 'fatalnym’ Brownem.