Po sześciu meczach sezonu sytuacja Nuggets już nie jest taka zła, jak jeszcze przed tygodniem, kiedy to porażce z Miami Heat mieli bilans 0-3. Od tamtego czasu trochę się zmieniło i wydaje się, że drużyna z Denver wraca na dobre tory
Mecz z Utah Jazz przez trzy kwarty był bardzo wyrównany, a o końcowym sukcesie Nuggets zadecydowała druga kwarta. Drużyna z Salt Lake City trafiła w tym czasie tylko 3 z 18 rzutów z gry, zdobywając jedynie 11 punktów.
Początek meczu nie wskazywał jednak, że mecz rozstrzygnie się tak szybko. W pierwszej kwarcie obie drużyny trafiły po jedenaście rzutów z gry, z czego większość punktów zostało zdobytych z pola 3 sekund. Żaden z zespołów nie potrafił jednak odskoczyć na więcej niż cztery oczka, a pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 27-26 dla Jazz.
W kolejnej odsłonie bardzo słabo dysponowani rzutowo byli gracze Jazz i po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 53 -38. Wiodącymi postaciami w tym czasie byli Kenneth Faried, Andre Iguodala i Kosta Koufos. Jazz nie mieli szczególnie odpowiedzi na tego pierwszego, który swoją energią i zaangażowaniem prowadził do gry gospodarzy zdobywając w pierwszej połowie 14 punktów i 8 zbiórek, z czego aż 4 na atakowanej tablicy.
Trzecia kwarta była równie wyrównana jak pierwsza, a zaliczka jaką wypracowali sobie Nuggets pozwoliła im kontrolować spotkanie. Jazz próbowali jeszcze dokonać jakiegoś zrywu, ale potrafili się zbliżyć jedynie na 12 punktów. Wtedy dwie szybkie trójki zdobył świetnie dysponowany tego dnia na dystansie Correy Brewer, który w całym meczu rzucił 20 punktów, z czego 15 po rzutach zza łuku i Nuggets ponownie odskoczyli wyraźnie słabszej tego dnia drużynie gości.
Jazz wprawdzie ponownie w czwartej kwarcie doszli na 12 punktów, ale jakiekolwiek nadzieje na marzenia o pokonanie Bryłek rozwiał ponownie Brewer. Kolejne dwa rzuty zza trzy i zespół z Salt Lake City czekał już tylko na zakończenie spotkania, a końcowe fragmenty meczu rozgrywali już rezerwowi.
Ostatecznie Nuggets pokonali drużynę przyjezdnych 104-84 dominując praktycznie w każdym aspekcie meczu. Rzucali z lepszą skutecznością, 43 proc. przy 36 proc. Utah. Zebrali więcej piłek (53-45), popełnili mniej strat (12-18) i rzucili więcej punktów z pomalowanego (46-38).
W drużynie gości zawieli przede wszystkim Mo Williams i Al Jefferson, którzy łącznie zdobyli 6 punktów, trafiając tylko 2 z 15 rzutów z gry. Gracze Jazz nie popisali się zwłaszcza w pierwszej połowie meczu. Zaczęli bardzo dobrze przez pierwsze 15 minut rzucając 12 z 24 rzutów, ale przez następne kolejnych 21 znaleźli drogę do kosza tylko 10 razy. Tego dnia byli także słabo dysponowani w rzutach z dystansu trafiając tylko 4 razy na 23 próby, a pierwsza trójkę trafił Gordon Hayward dopiero w połowie trzeciej kwarty. Obrońca Jazz w całym meczu zdobył 15 punktów i jako jeden z niewielu graczy gości może zaliczyć to spotkanie do udanych.
Obie drużyny koleje mecze rozegrają dziś w nocy. Jazz będą gościć u siebie podbudowanych zwycięstwem na Cavaliers Suns, natomiast Denver będą szukać czwartej wygranej w sptkaniu z Warriors na wyjeździe.
Utah Jazz – Denver Nuggets 84:104 (27:26, 11:27, 19:20, 27:31)
noo i pieknie, Brewer mnie zaskakuje z tymi 3p, musial chlop ostro je trenowac. Pamietam staty z tamtego sezonu to sporadycznie 1-4 mu siadlo.