9 spotkań. 18 drużyn. 1 Polak. Ale za to jaki.
Mecz wieczoru: Phoenix Suns (3-3) – Utah Jazz (2-4) – godz. 3.00
Dwa słowa. Marcin Gortat. To jest najlepszy zawodnik Suns na starcie rozgrywek. Żaden Beasley, Scola, Brown czy też Dragic. Tylko Polski Młot. I niestety dalej Gortat nie jest pierwszą opcją w ataku. Wiem, że powtarzam to jak mantrę i może już się to nudzić, ale nie rozumiem jak bardziej ważnymi graczami w ataku mogą być w drużynie z Arizony trzej wymienieni powyżej gracze.
Chcę oglądać Gortata dostającego podania po pick and rollach, grającego tyłem do kosza i skaczącego do alley oopów. Chcę oglądać Gortata jako najważniejszego gracza w rotacji Suns. Chcę oglądać Gortata rzucającego po minimum 20 punktów w meczu, zbierającego 10 piłek i blokującego po 4 rzuty. Chcę oglądać Gortata wchodzącego na jeszcze wyższy poziom koszykarski. Chcę takiego Gortata i jestem pewien, że i wy chcielibyście takiego go oglądać.
A jeśli nie tu i nie teraz, to już nigdy się coś takiego nie zdarzy, bo teraz w Phoenix nie ma żadnego franchise playera i prędko nie będzie. A nie czarujmy się, choćby nie wiem jak Gortat grał dobrze, nikt go tak postrzegać nie będzie. Ale teraz ma szansę na granie najlepszej koszykówki w życiu i właśnie teraz chcę to oglądać. Póki nie będzie za późno.
Pozostałe spotkania:
Philadelphia 76ers (3-2) – Toronto Raptors (1-4) – godz. 1.00
Bez Kyle’a Lowry’ego i Landry’ego Fieldsa zagrają dziś gracze Raptors. Powinno to ułatwić Sixers zadanie odniesienia trzeciego zwycięstwa z rzędu.
Washington Wizards (0-4) – Indiana Pacers (2-4) – godz. 1.00
Poprzedni sezon Czarodzieje rozpoczęli od ośmiu kolejnych porażek na starcie sezonu. Czy teraz będzie podobnie? Nie zdziwiłbym się, tym bardziej, że w składzie drużyny z Waszyngtonu dalej brakuje Johna Walla.
Dallas Mavericks (4-2) – Charlotte Bobcats (1-3) – godz. 1.30
Mavericks są jedynym zespołem, z którym Bobcats jeszcze w swojej krótkiej historii nigdy nie wygrali. Może w końcu przyjdzie czas na zakończenie tej niechlubnej serii , ale chyba jeszcze nie w tym spotkaniu.
Minnesota Timberwolves (4-1) – Chicago Bulls (3-2) – godz. 2.00
Dwie drużyny grające bez swoich dwóch najlepszych zawodników. Łatwiej o zwycięstwo może być Bykom bowiem oprócz Love’a dziś na pewno nie zagra też Rubio, J.J. Barea, a i występ Roy’a stoi pod znakiem zapytania.
Detroit Pistons (0-6) – Houston Rockets (2-3) – godz. 2.00
Rewanż za pierwszy mecz sezonu. Wtedy też po raz pierwszy przekonaliśmy na co stać Jamesa Hardena po transferze z Thunder. Brodacz rzucił wtedy 37 punktów, rozdał 12 asyst, zebrał 6 piłek i skradł 4 piłki. Od tamtego czasu trochę się zmieniło. Houston wprawdzie wygrali jeszcze, ale następnie zanotowali 3 porażki. Rockets nie mają jednak aż takich powodów do zmartwień jak Tłoki, które przegrały 5 kolejnych spotkań i są głównym kandydatem do miana czerwonej latarni ligi. Ciekawe czy Hardenowi uda się zbliżyć do tamtych statystyk?
Boston Celtics (2-3) – Milwaukee Bucks (3-1) – godz. 2.30
Boston będzie chciał się zrewanżować za porażkę z Kozłami przed tygodniem, a Rondo będzie kontynuował swoja fantastyczną serię z minimum 10 asystami na koncie. Pytanie do was: ile brakuje mu takich meczy, by doścignąć drugiego w tej klasyfikacji Johna Stocktona i pierwszego Magica Johnsona?
San Antonio Spurs (5-1) – Portland Trail Blazers (2-3) – godz. 4.00
San Antonio przegrało siedem ostatnich meczów w Rose Garden, a LaMarcus Aldridge w poprzednim sezonie w dwóch meczach przeciwko Timowi Duncanowi notuje 25 punktów i 7 zbiórek.
Denver Nuggets (3-3) – Golden State Warriors (3-3) – godz. 4.30
Denver wracają chyba na właściwy tor. Po trzech porażkach wczoraj odnieśli trzecie zwycięstwo i liczą na kolejne z drużyną Wojowników. W zeszłym sezonie w trzech meczach lepsi okazali się dzisiejsi gospodarze spotkania dwukrotnie wygrywając. Wcześniej jednak w 23 pojedynkach przegrali 18 razy.
Nie moge patrzec na gre Dragica, klapki na oczach zero podań, napierdala sam a o pick & roll’ach to juz zapomnieć mozna
nie jesteś sam;-) Nie raz w postach pisałem o nim w poprzednich latach : Goran „nie podam piłki do Marcina” Dragić.
Powiem Wam panowie że wczoraj obejrzałem cały mecz PHX. Dragić jest samolubem na maksa idzie kontra 2-1 a on layoup i tak co chwile i te wejścia pod kosz to samo same layoupy. Marcin to już czasem na niego dziwnie patrzył dobrze ze w 3 kwarcie pod koniec go Gentry na ławę wzioł
Rondo ma 29 więc potrzebuje jeszcze 15 meczyków by doścignąć Magica… Rondo gra 42 minuty na mecz więc nie będzie z tym problemu. Celtics muszą zacząć lepiej grać bez niego bo Rondo będzie 'zajechany’ na playoffs…
no po dzisiejszym meczu to sie nie ma co spodziewac, że Dragic zacznie podawac Gortatowi…Najsłabszy mecz Marcina w barwach PHX…
Marcin spierdalaj z Phoenix zmarnujesz sie tam chłopie! Chociaż dziś w meczu juz sięgnąłeś dna… Czekamy na dobre odbicie. No i więcej wsadów!!!