Dobry start sezonu Milwaukee Bucks wciąż trwa. Podopieczni Scotta Skilesa prowadzeni wczoraj przez Brandona Jenningsa uporali się z goszczącymi ich Philadelphia 76ers. Kozły są w tej chwili najlepszą drużyną Central Division.
Wspomniany rozgrywający gości był wczoraj nie do zatrzymania i zakończył wieczór z 33 punktami, 8 asystami, 5 zbiórkami i 4 przechwytami.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
Milwaukee Bucks | 4-2 | 34 | 28 | 21 | 22 | 105 |
Philadelphia 76ers | 4-3 | 26 | 24 | 33 | 13 | 93 |
W skrócie
Sixers kiepsko zaczęli spotkanie i od samego początku musieli gonić przyjezdnych. Szczególnie zawodziła obrona, która spowodowała, że Bucks do szatni schodzili z 62 punktami na koncie.
Mecz był spotkaniem zrywów. Podopieczni Douga Collinsa mieli dobry okres na przełomie pierwszej i drugiej kwarty, ale za każdym razem gdy dochodzili gości – ci sami zdobywali kolejne 6-8 punktów i odjeżdżali na bezpieczny dystans.
Trzecia kwarta przyniosła początkową poprawę gry gospodarzy, którzy jednak szybko roztrwonili to co zyskali i przegrywali nawet 15 punktami. Końcówka tej odsłony to jednak kapitalna szarża 76ers i doprowadzenie do remisu.
Gdy na początku kluczowych 12 minut, Philadelphia osiągnęłą prowadzenie wydawało się, że niesieni dopingiem kibiców w Wells Fargo Center wyrwą piątą wygraną w sezonie.
Nic bardziej mylnego. Po 33 oczkach w trzeciej, w czwartej kwarcie byli w stanie rzucić tylko 13. Poprawniona defensywa w połączeniu ze złymi rzutami nadaktywnego Nicka Younga spowodowała, że Bucks odzyskali grunt pod nogami.
To im wystarczyło – głównie dlatego, że mieli w składzie Jenningsa. Młody rozgrywający dwoił się i troił grając z drugim garniturem przyjezdnych, a gdy powrócił Ellis mógł uzyskać trochę więcej miejsca i zdobył punkty po niesamowitym rzucie z dystansu choć był wcześniej świetnie pilnowany przez Ivey’a. Po chwili goście prowadzili już pięcioma oczkami, a Sixers nie mieli sił na kolejny zryw.
Kolejne akcje umacniały pozycję Bucks i potwierdziły dobrą decyzję Skilesa, który kończył zawody nietypową piątką: Jennings – Ellis – Dunleavy -Daniels – Sanders. Podkreślić trzeba znaczenie zwłaszcza dwóch ostatnich, których wysiłki nie są koniecznie widoczne w boxscore, ale w dużej mierze to dzięki nim Sixers udało się ograniczyć ofensywne zapędy miejscowych.
Poza nimi, kluczowymi graczami byli Dunleavy i Harris, którzy odciążyli nieskutecznych Ellisa i Ilyasovę.
Kończąc opis spotkania muszę napisać, że naprawdę podoba mi się gra Bucks. Nie jestem fanem takiej koncentracji ofensywy na obwodzie, ale doceniam pracę Skilesa jaką włożył by poprawić obronę. Dzięki temu jego drużyna jest w stanie poradzić sobie z 8/20 Ellisa i brakiem skutecznego w ofensywie podkoszowego. W tej chwili Milwaukee ma zespół, który może zaskoczyć każdego i powinna bić się o ostatniej miejsca gwarantujące udział w playoff.
Sixers tymczasem po kolejnym przeniesieniu daty powrotu Bynuma nie mogą znaleźć regularnego wsparcia dla Jrue Holiday’a. Wczoraj ich drugim najlepszym graczem był powracający po kontuzji kostki Jason Richardson.
Brakło jednak punktów Turnera i Hawesa (w sumie 14 i 6/19 z gry). Zaskakujące może być także to, że w ostatnich meczach najbardziej regularnym skrzydłowym jest Dorell Wright.
Przed Collinsem jeszcze sporo pracy, by w styczniu móc walczyć o jak najwyższe rozstawienie po sezonie zasadniczym, a nie tylko o miejsca 6-8.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Bucks: Ilyasova 2, Harris 10, Dalembert 8, Ellis 18, Jennings 33, a także Udoh 7, Dunleavy 13, Sanders 2, Udrih 6, Daniels 6
76ers: Allen 0, T. Young 11, Turner 8, Holiday 25, Richardson 20, a także Wright 14, Hawes 6, Ivey 5, N. Young 7
You must be logged in to post a comment.