Bez kontuzjowanego Dwayne’a Wade’a przystąpili do meczu z Nuggets obrońcy mistrzowskiego tytułu, Miami Heat. Goszczący w Pepsi Center Żar chciał przezwyciężyć ostatnią niemoc w konfrontacji z zachodnimi drużynami – porażki z Clippers i Grizzlies – i wrócić na właściwe dla Mistrzów tory. Nie było wcale tak łatwo..
Heat bowiem nie wygrali w Kolorado od 10 spotkań, przegrywając mecz za meczem na trudnym terenie od stycznia 2002. Na szczęście Erik Spoelstra i jego zawodnicy mogli liczyć na Mike’a Millera oraz Shane’a Battiera, którzy mocniej włączyli się do ofensywy drużyny, skazanej w ostatnim czasie tylko na LeBrona Jamesa.
Ci dwaj wyżej wymienieni rozpoczęli mecz w Denver od trzypunktowych trafień. Ex skrzydłowy Grizzlies i Rockets – Battier – podczas pierwszych 6 minut oddał aż 3 celne rzuty zza łuku. Od stanu 18-11 dla gości mocniej do gry ofensywnej George’a Karla włączył się Danilo Gallinari (8 punktów w kolejnych akcjach). Wygraną 28-20 kwartę dla Heat zapewnili mocnymi wejściami z ławki Udonis Haslem i Norris Cole.
Druga odsłona to jeszcze więcej akcji rezerwowych obu drużyn. Oglądaliśmy efektowny wsad Javala McGee, kolejne trafienie Haslema oraz trójkę Rasharda Lewisa. Nuggets mogli liczyć też na swojego gracza tygodnia – Kennetha Farrieda – rozgrywającego kolejne wielkie zawody na poziomie 16pkt oraz rekordowych w karierze 20 zbiórek. Zaraz po akcjach czwórki Samorodków, ofensywę Heat wsparł LeBron James, czyli najlepszy gracz tygodnia na Wschodzie. Znów też obejrzeliśmy wymianę ognia przy trzy punktowych trafieniach, Millera po stronie Miami oraz Jordana Hamiltona z Denver (ten drugi trafił dwukrotnie). W samej końcówce pierwszej połowy hakiem trafił Chris Bosh, a pierwszą trójkę wrzucił Ray Allen. Mistrzowie imponowali skutecznością ataków, prowadząc 54-42.
Trzecia odsłona w swoim początku była bliźniaczo podobna do pierwszej kwarty, zważając na przestrzenne granie czy seryjne trafienia gości zza łuku. LeBron James popisywał się asystami, których uzbierał w tym spotkaniu aż 12, znajdując na łukach czy w rogach wolnych Battiera i Millera. Pierwsze dwie wrzucił Samorodkom Mike, kolejne dwie trafił Shane. Przewaga Heat urosła do 19 oczek, ale szybko odpowiedział podobnym rzutem Gallinari, po czym znów zza łuku uderzył Battier. Warto podkreślić ,że kompletnie z pola gry nie mógł wstrzelić się Ty Lawson, największy przegrany tego meczu (0-7 z gry , bez punktów w tym meczu). W tym wypadku , przy niedyspozycji swojego lidera, trener Karl dał więcej minut w grze Andre Millerowi, i to dzięki trafieniom weterana (7-9 z gry) Bryłki wróciły na dystans 12 oczek po 36 minutach gry (54-42).
Czwartą kwartę rozpoczęli dwójkowymi zagraniami Miller z McGee. Ich punkty rozbiły całkiem solidną defensywę Heat, niwelując straty do 4 oczek. Rozgrywający w krótkim czasie penetrował, trafiał po koźle czy na dalekim dystansie. McGee biegał do kontr i kończył akcje w pobliżu obręczy (hakiem lub dobitką). Po chwili znów za trzy przymierzył Andre Miller. W tym samym czasie lepsze i gorsze momenty w grze miewał LeBron James. Nie trafił za trzy, stracił piłkę niedokładnym podaniem, ale trafił też dwa rzuty z odejścia. Nuggets w krótkim okresie czasu wykonali zryw 17-4, mocno zaskakując defensywę Mistrzów. Na szczęście dla Erika Spoelstry, na 51 sek przed końcem meczu znów jego gracze znaleźli odpowiedź przy rzucie zza łuku. Drugoroczniak, Norris Cole trafił po podaniu Jamesa, przechylając losy spotkania na korzyść przyjezdnych. Po tym zagraniu Samorodki już tylko pudłowały i uciekały się do fauli na LBJ’u lub Ray Ray’u.
Podsumowując: Nuggets wrócili do gry, przede wszystkim dzięki skuteczności duetu A. Miller-McGee, oraz dominacji na deskach (48-29!). Heat wygrali spotkanie, gdyż znakomicie prezentowali się na dystansie (13-27), a wśród nich imponowali Battier (6-7!), M.Miller (4-8). Kolegów bardzo dobrze obsługiwał, jak zwykle wszechstronny James (27pkt-12as-7zb). Dzięki postawie swoich punktowych liderów Żar zwyciężył w Kolorado pierwszy raz od 2002 roku. Była to też druga wygrana graczy Erika Spoelstry nad ekipą George’a Karla w obecnych rozgrywkach.
Wynik: Denver Nuggets – Miami Heat 93:98 (20:28, 22:26, 24:25, 27:19)
Najlepsi strzelcy: A. Miller 19, J. McGee 18, K. Faried 16 (20 zb) oraz L. James 27 (12 as), S. Battier 18, C. Bosh i M. Miller po 14.
Nienawidzę LeBrona za to, że jest taki dobry… ;D
Denver mogliby być nawet mistrzami NBA ale za bardzo rozpiera ich entuzjazm.. Był moment w końcówce kiedy przegrywali jednym punktem, mieli posiadanie i Gallinari zamiast wchodzić pod kosz to rzuca za 3 w fastbreaku… George Karl mówił swoim zawodnikom podczas Time-out’u w pierwszej połowie, że mogą wygrać ale muszą więcej myśleć… no i jak zaczęli myśleć to nawet LeBron panikował, ale zabrakło koncentracji do końca.
Denver grają 17 z pierwszych 23 meczów na wyjazdach co oznacza 34/59 u siebie w późniejszym okresie. Jeśli zanotują bilans 50% do końca roku to jestem w pewny że potem zaczną miażdżyć…
Marzyłem i wierzyłem, że Faried będzie notował 15p/15reb na mecz w tym sezonie, ale kiedy to rzeczywiście się dzieje… WOW! Niech szybko wraca Kevin Love, ciekawe pojedynki się szykują ;D.
Ojj musza poprawic obrone tych trojek, a takze swoja skutecznosc ich wykonywania. Co mi sie rzucilo w oczy – wchodzi Brewer dostaje 3 razy pilke na wide open i nie trafia ani razu… co do obrony to o tempo wszedzie spozniona, gubienie krycia. Szkoda tez tej ostatniej akcji Hamiltona, bo trafil ta 3 i mecz trwalby nadal a tak to…