Rysie ciągle na fali wznoszącej! Niesamowity przebieg miała czwarta kwarta spotkania pomiędzy Charlotte i Milwaukee. Kozły, które w każdym z 3 poprzednich spotkań przekraczały do przerwy granicę 60 oczek, tym razem napotkały większy opór przeciwnika. Zaskakująco dobrze prezentujący się zespół Mike’a Dunlapa świetnie dzielił się piłką oraz przeważał podczas walki na tablicach, ostatecznie kusząc się o niespodziankę.
Rysie fantastycznie uderzyły w wygrywający 6 z ostatnich 8 potyczek zespół wykorzystując swoje obwodowe zalety. Kemba Walker, który ma w nogach swój najlepszy tydzień w rozgrywkach, tym razem zafundował gościom 10 oczek już podczas pierwszej kwarty meczu. Ponadto drugoroczniaka doskonale uzupełniali rezerwowi, Ramon Sessions i Ben Gordon, którzy dali miejscowym 7-punktowe prowadzenie – po pierwszych 12 minutach (30-23).
Druga kwarta to jednak demonstracja ofensywnych możliwości gości. Doron Lamb i John Henson rozwinęli atak Bucks, a w najlepsze trafiał Mike Dunleavy (ponadto zaliczył on rekordowe w sezonie 4 bloki). Po pięciu minutach drugiej ćwiartki to przyjezdni już prowadzili, 40-38. W dalszej części gry nie do zatrzymania był Dunleavy, który przed przerwą miał już na koncie 14 oczek. Swoje w ofensywnie dorzucał Monta Ellis (13pkt). Zryw Bobcats za sprawą trójkowej akcji Walkera, dwóch trafień Byrona Mullensa i celnego rzutu Brandana Haywooda pozwolił na powrót do gry zawodników z Charlotte (54-55).
W trzeciej odsłonie dalej przeważali gracze Scotta Skilesa a z niemocy otrząsnął się Brandon Jennings, notujący 5 celnych prób na 18 wykonywanych. Swoje zdobycze punktowe, dwoma z rzędu trafieniami podreperował Sam Dalembert. Miejscowi z kolei mogli liczyć na trójkowe trafienie Mullensa oraz serię punktów – 5 – Michaela Kidda-Gilchrista (MKG przebudził się tylko na chwilę i podobnie do Jenningsa raził nieskutecznością – 4/13).
Osobiste po znacznie większej liczbie fauli Bucks, były czymś co ratowało Bobcats w całym spotkaniu. Rysie trafiły 27 z 30 , natomiast Kozły na 11 prób wrzuciły do kosza 8. 100% skuteczność, przy 10 rzutach z linii zanotował Ramon Sessions, który okazał się bohaterem z ławki miejscowych. Ex obrońca Lakers trzymał wynik przy szarży rywali i kolejnych trafieniach rozpędzonego Ellisa (21 pkt po 3kw.).
Finałowe minut rozpoczęły się bardzo źle dla Rysiów. Najpierw starty, a następnie uraz kolana Bena Gordona. Obrońca gospodarzy nie dokończył już spotkania, podczas gdy Monta Ellis i Beno Udrih pchali ataki gości w najlepsze. Na niespełna 7 minut do końca potyczki Bucks wyszli na 11-punktowe prowadzenie i byli na najlepszej drodze do wygrania swojego 7 meczu (92-81).
Wówczas za efektywniejsze granie zabrali się Walker z Sessionsem. Podkręcone tempo, bardziej aktywna obrona na obwodzie i skutecznie wykonywane osobiste po faulach rywali topiły przewagę w niecałe 4 minuty. Trójką popisał się Ramon, a następnie MKG dał Rysiom prowadzenie 98-96. Zdobycze punktowe gości stanęły na 98 oczkach i nie drgnęły przez kolejne 100 sekund. Próby wejść na kosz i rzutów dystansowych Ellisa odbijały się od tablicy bądź obręczy.Jego pudła to również zasługa solidnej defensywy Jeffrey’a Taylora (10pkt). Natomiast Walker i znów Sessions przypieczętowali wygraną rzutami wolnymi. Dla Bobcats było to bardzo istotne zwycięstwo – numer 5 – bo pozwoliło im wyjść na plus (5-4).
Podsumowując: Zespół Mike’a Dunlapa zagrał bardzo skutecznie, wykorzystując każdą możliwość do zdobycia punktów w ataku. Wprawdzie nie najlepiej prezentował się ich najlepszy debiutant, ale cała reszta trzymała solidny poziom w rzutach z gry. O zespołowości dobitnie świadczy fakt, że aż 5 graczy gospodarzy przekroczyło 10 oczek, a sześciu licząc 11 zbiórek Haywooda osiągnęło double figures. Wśród Bucks tylko Ellis, Dunleavy i wyjątkowo nieskuteczny po udanych pierwszych tygodniach Jennings, przekroczyli 10 oczek. Miejscowi również opanowali tablice, wygrywając zbiórki 44-39. Jakby nie patrzeć zeszłosezonowi Bobcats już nie istnieją a zespół przechodzi pozytywną transformację.
Wynik: 102-98 dla Bobcats
Najlepsi strzelcy: Sessions 23, Mullens 19 (9zb), Walker 19, Kidd-Gilchrist 15 (9zb) i Taylor 10 oraz Ellis 31, Dunleavy 16 i Jennings 10.