Witam! To był bardzo gorący tydzień. Był niby jeden dzień wolny od meczów, ale pozostałe wyrobiły średnią emocji ponad normę. Mieliśmy prawdziwy wysyp dogrywek, a co za tym idzie, mnóstwo nerwowych końcówek. Dodatkowo nie brakowało innych ciekawych wydarzeń. Taki Paul George okazał się nowym rekordzistą trójek w jednym meczu jeśli chodzi o Pacers. Jestem miłośnikiem lat 90-tych i wszystko, co z tamtego czasu jest dla mnie święte. Przecież rzuty z obwodu to synonim Reggie’go Millera. On chyba trafiał za trzy już przebierając się w szatni przed meczem czy wyłączając budzik każdego ranka, a teraz został niespodziewanie zdetronizowany. Jestem w szoku i pełen podziwu dla George’a. Z kolei taki Kobe Bryant minionej nocy zanotował ciekawe triple-double: 40 punktów, 10 zbiórek i… 10 strat. Ten wyczyn nie przyniesie mu chwały. Dzisiejszy wybór do tej rubryki był naprawdę ciężki.
BOHATER TYGODNIA:
George Hill – ten obrońca Pacers okazał się prawdziwym katem Lakers. W przeciągu ostatnich kilkudziesięciu sekund zadał dwa mordercze uderzenia. Jego wejścia na kosz okazały się nie do powstrzymania. Niezbyt wysoki Hill dwukrotnie zapunktował nad wyciągniętym i bezradnym Howardem. Szczególnie ważny był decydujący rzut na 0.1 s przed końcową syreną. Hill ma za sobą całkiem udany tydzień.
ANTYBOHATER TYGODNIA:
Tom Thibodeau – jeszcze niedawno Chicago Bulls byli uważani za bardzo poważnego pretendenta do mistrzostwa. Bez swojego lidera popadli jednak w szarą przeciętność. Dobiciem w tej sytuacji był ostatni mecz z Milwaukee Bucks. „Byki” miały wypracowaną bardzo solidną przewagę punktową i spokojnie zmierzali do upragnionego triumfu. Wszystko jednak stracili i pozwolili rywalom wyrwać to zwycięstwo. Bucks stopniowo niwelowali stratę i ostatecznie okazali się lepsi. Ktoś w takiej sytuacji musi być winny. Najłatwiej wytypować do tej roli szkoleniowca. Thibodeau nie był w stanie opanować całej sytuacji. Musi się teraz sporo napracować, żeby na twarzach fanów Bulls znowu pojawił się uśmiech.
Thibodeau nie ma pomysłu na atak. Boi się grać rezerwami. Po co w zespole jest Butler, Belinelli czy Nazr?? Żeby ławę grzać?? Granie na siłę jedną piątką może się fatalnie skończyć.