„Koziołki” z Milwaukee pomimo fatalnego startu w spotkaniu przeciwko Celtics potrafili podnieść się z kolan i wygrać mecz po emocjonującej końcówce 91:88. A zaczęło się od 0:17 w pierwszej kwarcie, kiedy fani miejscowych powoli zaczynali myśleć o ty, czy przypadkiem nie mają czegoś ciekawszego do roboty aniżeli siedzenie w hali BMO Bradley Center i oglądanie klęski swoich pupili.
Na szczęście Ellis (17pkt/7as) wzięli się ostro do pracy i zaczęli odrabiać straty by na początku trzeciej kwarty wyjść nawet na prowadzenie w meczu. Bardzo dobrze spisywał się Larry Sanders, który rozegrał swój najlepszy mecz w krótkiej karierze NBA. Czyniący ciągły postęp w grze skrzydłowy miał na swoim koncie dzisiaj 18pkt/16zb i 6blk co może robić wrażenie.
Moi koledzy wykonali dzisiaj kawał świetnej roboty szukając mnie na wolnych pozycjach, a ja starałem się to wykorzystywać pod koszem i wokół niego – powiedział po meczu zadowolony Sanders, który po niecelnym rzucie Terry’ego na 12 sekund przed końcem meczu zebrał bardzo ważną piłkę i w następstwie faulu na nim wykorzystał jeden rzut wolny dający im prowadznie 91:88. Wcześniej po pięknie rozrzuconej zespołowej akcji Bucks wyszli na prowadzenie 90:88 po „trójce” Jenningsa.
Celtics mieli jeszcze szansę na odwócenie losów meczu, jednak znów pomylił się Terry oraz Pierce. Pierwszy z nich godnie zastąpił dzisiaj zawieszonego Rondo notując 15 punktów i 11 asyst, będąc jednak równie nieskutecznym graczem jak pierwszy playmakar Celtics. Kapitan Bostonu zakończył mecz z dorobkiem 19 „oczek”, 5zb i 6as, a Kevin Garnett miał 17pkt i 7zb. Jeff Green dołożył z ławki 18 punktów, co jednak nie dało kolejnego zwycięstwa Celtom, którzy z bilansem 9:8 są dopiero na ósmej pozycji na Wschodzie.
Wynik: Milwaukee Bucks – Boston Celtics 91:88 (11:27,36:21,22:21,22:19)
Bucks: Sanders 18, Ellis 17, Ilyasova 15 Celtics: Pierce 19, Green 18, Garnett 17