1. MVP miesiąca
Mateusz Babiarz: Tim Duncan – konkurencja była spora, bo docenić musimy też Jamesa, Randolpha czy Anthony’ego, ale Timmy moim zdaniem był absolutnie niesamowity w listopadzie. 36 lat na karku, a statystyki na poziomie 18.9 ppg, 10.1 rpg i 2.4 bpg. W rankingu PER Hollingera jest na trzecim miejscu tylko za LBJ i Bryantem. Dodatkowo Spurs mają trzeci bilans w lidze. To mój MVP.
Dawid Ciepliński: LeBron James – najlepszy zawodnik ligi. Jest najlepszym strzelcem, zbierającym i podającym Heat, którzy pod jego wodzą mają najlepszy, obok Memphis Grizzlies, bilans w lidze. Rzuca na najwyższej skuteczności w karierze (53,3 proc.) i najwyższej za trzy (43,8 proc.). Ponadto jest jedynym zawodnikiem w lidze, który zdobył we wszystkich spotkaniach od początku sezonu minimum 20 punktów w każdym meczu, trzykrotnie osiągając granicę 30 punktów. Innego wyboru być nie mogło.
Paweł Panasiuk: LeBron James – LeBron wcale nie osiadł na laurach po ostatnim sezonie. W ciągu pierwszego miesiąca jest w Top20 jeśli chodzi o punkty, zbiórki i asysty i poprowadził drużynę do bilansu 12-3. Mimo tego, że w tym roku może sobie pozwolić na przegranie 2 spotkań z rzędu (hejterzy ucichli), to wcale nie zamierza zwalniać. Ray-Ray na pewno dalej będzie trafiał trójki na zwycięstwo po podaniach LBJ, a jemu w to graj!
Woy: Carmelo Anthony – nie byłoby wspaniałego startu w rozgrywkach Knicks (12-4 i jedna porażka więcej niż Heat), gdyby nie metamorfoza ich lidera. 28 latek z 9 letnim stażem w lidze zdobywa średnio 26,6 pkt na mecz, zbiera 6,9 piłki z tablic oraz trafia z 43% skutecznością zza łuku. Co najważniejsze, po raz pierwszy od dłuższego czasu w swojej karierze zabrał się za defensywę i radzi sobie coraz lepiej, dając doskonały przykład kolegom. Na sam koniec trzeba jeszcze dodać, że gra bliżej kosza na pozycji numer 4.
2. Trener miesiąca
Mateusz Babiarz: Mike Woodson – poskładał Knicks i wpoił im zasady obrony. Mało tego, nakłonił do bardziej zespołowej gry Carmelo Anthony’ego i wyciąga ile się da z dostępnych weteranów. Dodatkowe wyróżnienia dla Lionela Hollinsa (bardzo, bardzo niedoceniony) i Gregga Popovicha (Sub-Gate).
Dawid Ciepliński: Greg Popovich – na wyróżnienie zasługują również Mike Woodson, za to jak świetnie prowadzi Knicks do tej pory oraz Lionel Hollins, pod wodzą którego Grizzlies mają najlepszy bilans w lidze. Decyduję się jednak na wybór Popovicha, ponieważ któryś już sezon z kolei świetnie rotuje zespołem, wprowadza do gry nowych zawodników, rozkłada siły drużyny na cały sezon nie bojąc się odpuszczać niektórych spotkań i dzięki niemu Spurs co roku są w gronie zespołów liczących się w walce o mistrzostwo. I może też za to, że nieźle wkurzył Davida Sterna swoją decyzją od wysłaniu do domu Tima Duncana, Tony’ego Parkera, Manu Ginobiliego i Danny’ego Greena przed prestiżowym pojedynkiem z Miami Heat.
Paweł Panasiuk: Greg Popovich – nie wiem jak on to robi ale znowu zaczyna sezon z przysłowiowej „grubej rury” i już na starcie wygrywa z dobrymi drużynami, osiągając bilans 14-4. Świetnie wykorzystuje większość zawodników w taki sposób, żeby najstarsi…tzn. najlepsi, odpoczęli kiedy istnieje takowa możliwość. Nie boi się nawet Sterna, który ukarał Spurs 250 tys. dolarów, za to.
Woy: Lionell Hollins – biję się w pierś, gdyż byłem jednym z tych, którzy myśleli, że ten trener dużo więcej nie wyciągnie z grupy weteranów. Zwłaszcza gdy zespół opuścił mu OJ Mayo. Na dziś to pierwszy team NBA w obronie potrafiący radzić sobie z czołowymi drużynami NBA jak Heat oraz Knicks. Wszystkie te wygrane to również zasługa ogromnego wysiłku wkładanego w rozpracowanie rywali przez byłego trenera od obrony w Suns. I tylko żal patrzeć – w polskim aspekcie – że to nie on a Alvin Gentry prowadzi zespół z Phoenix i Marcina Gortata. Hollins przede wszystkim stale trzyma się grania swoimi wieżami a ponadto daje sporo swobody Rudy’emu Gay’owi. Korzysta też najlepiej ze swoich rezerwowych i to wszystko sprawia, że wygrał ostatnie 12 z 13 gier.
3. Rookie miesiąca
Mateusz Babiarz: Damian Lillard – zarówno on jak i jego Portland Trail Blazers grają chyba lepiej niż oczekiwano. 18.8 ppg, 6.2 apg, 3.3 rpg są rewelacyjne jak na debiutującego PG przy tak dużej rywalizacji na tej pozycji w lidze. Anthony Davis będzie się musiał spinać, by dostać nagrodę ROY.
Dawid Ciepliński: Damian Lillard – Średnie 18,8 punktów, 6,2 asyst i 3,3 zbiórki na mecz mówią same za siebie. Poza tym Lillard zanotował już 10 spotkań z minimum 20 punktami na koncie. To jedyny taki wynik spośród wszystkich rozgrywających w całej lidze. Nieźle jak na pierwszoroczniaka. Lillard mógłby tylko poprawić skuteczność z gry. Za trzy rzuca bardzo dobre 41 proc., ale już sumując wszystkie rzuty jest to tylko 43 proc. Faworyt numer 1 do nagrody Rookie of the Year.
Paweł Panasiuk: Damian Lillard – Nie ukrywam, że po pierwszym miesiącu jest to mój kandydat do ROY. Świetnie odnajduje się w zespole, razem z Matthewsem tworzą całkiem niezłe duo. Lillard w ostatnich kilku spotkaniach pokazał, że nie boi się oddawać rzutów przesądzających o zwycięstwie, nawet jeśli okażą się niecelne. Anthonemu Davisowi zostało jeszcze ponad 2 tygodnie siedzenia na ławce. Jeśli chodzi o rookies to narazie jest Lillard i długo nic.
Woy: Bezkonkurencyjny wskutek kontuzji Anthony’ego Davisa – Damian Lillard. 22-latek gra niczym mały profesor zdobywając w ostatnich 10 spotkaniach przeszło 19pkt i 6as, zostawiając Blazers szansę na poważne myślenie o play offs. Zdecydowanie największe wzmocnienie Portland tego lata, które z każdą kolejną grą zyskuje kolejnych fanów.
4. Piątka miesiąca
Mateusz Babiarz: Damian Lillard – LeBron James – Carmelo Anthony – Zach Randolph – Tim Duncan
Dawid Ciepliński: Tony Parker – Kevin Durant – LeBron James – Carmelo Anthony – Marc Gasol
Paweł Panasiuk: Tony Parker – Kobe Bryant – LeBron James – Carmelo Anthony – Tim Duncan
Woy: Tony Parker – Kevin Durant – LeBron James – Carmelo Anthony – Marc Gasol
5. Drużyna miesiąca
Mateusz Babiarz: Memphis Grizzlies – po cichu na Zachodzie wyrosła drużyna, której mogą się obawiać wszyscy faworyci ligi. Bardzo wysoka, atletyczna i zdeterminowana ekipa Hollinsa ma wraz z Miami Heat najlepszy bilans w lidze. W listopadzie ograli Heat, Thunder, Knicks i Lakers – należy im się duży szacunek.
Dawid Ciepliński: Memphis Grizzlies – dlaczego nie legitymujący się takim samym bilansem Miami Heat? Ponieważ Memphis gra w trudniejszej Konferencji Zachodniej, miało trudniejszy terminarz od obecnych mistrzów NBA, no i dość zdecydowanie pokonali Heat w spotkaniu pomiędzy tymi dwoma drużynami.
Paweł Panasiuk: San Antonio Spurs – tak jak już wcześniej wspomniałem przy Popovichu, nie wiem jak te staruszki to robią. Plus Danny Green, który w Cleveland był niewiele znaczącą postacią, tutaj okazał się naprawdę solidnym zawodnikiem. Pop nawet go wyróżnił dając mu wolne wraz z Big 3 :) Timmy wygląda jak z okresu 2002-2003. Grają naprawdę solidnie, mam tylko obawy jak to będzie w playoffach. Wiem, że jeszcze za wcześnie by o tym mówić i wiem, że ten rok jest parzysty. Niemniej jednak, Spurs to drużyna, na którą zdecydowanie należy zwrócić uwagę.
Woy: Miami Heat za swoją efektowną i przestrzenną grę z wykorzystaniem wszechstronności LeBrona Jamesa, grania bliżej kosza Chrisa Bosha, niesamowitych trójkowych akcji Ray’a Allena czy ostatniej serii 6 wygranych spotkań. Niepokonani u siebie Mistrzowie to druga ofensywa ligi na dziś nie mająca równych po wschodniej stronie NBA. Mistrzowie są w gazie i ciężko znaleźć dziś przeciwnika, który jest w stanie stoczyć z nimi wyrównany bój w serii best-of-seven.
Trener: Avery Johnson, bo ma do poukładania puzzle których nie mogą ułożyć w LA i idzie mu to coraz lepiej.
A najlepszymi środkowymi byli Brook Lopez i Varejao a nie Marc Gasol jak to dwóch panów uznało..
MVP: Carmelo, LeBron, KD – i pewnie tak będzie do końca sezonu.
Marc Gasol na dziś: 15,9pkt, 7,1zb, 4as (!), 1,4 blk i 50% skuteczności i jego team jest w czubie (12 z 13 wygranych spotkań), a on świetnie znajduje się w dwójkowych zagraniach z Randolphem i graniu inside-outside. Młodszy Gasol w manewrach podkoszowych i dograniach do partnerów coraz bardziej przypomina brata.
Anderson Varejao naprawdę imponuje bez Irvinga; 15zb na mecz przy 15pkt (0,4 blk) ,ale wątpię czy to jest gracz kalibru All Star (a takim w poprzednim sezonie był już Gasol) – raczej solidny i doceniany wyrobnik, walczak. 53% z pola. Minusem jego jest fakt, że nie grał ostatnio w mocnej drużyny i ciekawe czy doczeka się takiej ekipy w Cleveland?
Co do Lopeza to jest wg mnie na razie poza konkurencją dla Hiszpana i Brazylijczyka ze względu na najgorszą z nich defensywę (zwłaszcza jeden na jeden). 18,5 pkt to najwyższa średnia punktowa, jednak najsłabiej z nich wypada w zbiórkach (6,8). 53% z pola. Teraz zobaczymy jeszcze czy uraz jego jest poważny i jak wpłynie na dalszą grę gracza, który notorycznie borykał się z urazami (?)
Ja wiem że się czepiam, ale LBJ ma na imię LeBron, a nie Lebron. „Le” jest przedrostkiem zaczerpniętym z francuskiego, w pewnym sensie odpowiednik „Mc”. I tak jak mamy „McDonalds” zamiast „Mcdonalds”, tak też jest „LeBron” zamiast „Lebron”.
Masz racje, Bobrzy. Prawidlowa pisownia to LeBron, w Polsce i w wielu innych krajach przyjelo sie pisanie Lebron. Taka sama sytuacja jest z Amar’e, ktore powinnismy pisac wlasnie tak, a piszemy Amare. Kwestia przyzwyczajenia, niemniej jednak, postaram sie je pisac poprawnie. Sam nie chcialbym, zeby pisali moje imie Paweu albo Paveu :)
Wszyscy się podniecają Jamesem i Anthonym, a moim zdaniem znów nie docenia się Duranta. Owszem LeBron znów ma świetny sezon, Anthony również, ale mam wrażenie, że wszyscy patrzą na nich przez pryzmat metamorfozy, jaką przeszli w ostatnim czasie. James gra podobnie jak w poprzednich latach, ale po zdobyciu mistrzowskiego tytułu nie jest już tak krytykowany na każdym kroku, jak to miało miejsce wcześniej. Z kolei Anthony znacznie poprawił swą grę i dzięki niemu Knicks lepiej się spisują, ale dopiero dzięki lepszym wynikom swej drużyny stał się bardziej widocznym graczem (choć akurat ta zasada zawsze miała takie zastosowanie.
A Durant – ciągle bardzo młody gracz – według mnie z każdym rokiem jest co raz lepszy.