Bez wciąż kontuzjowanego Rubio, narzekającego na bóle pleców Kirilenki i ze słabo grającym (przeziębionym) Kevinem Love (2/10 z gry) Timberwolves zniszczyli goszczących ich 76ers. Takie mecze pokazują jak dobrym trenerem jest Rick Adelman.
Co ciekawe Rick mógł być w tej chwili trenerem… Lakers gdyby nie veto Jima Bussa podczas ostatnich poszukiwań gdy postawiono na Mike’a Browna.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
Minnesota Timberwolves | 8-8 | 34 | 31 | 22 | 18 | 105 |
Philadelphia 76ers | 10-8 | 21 | 26 | 20 | 21 | 88 |
W skrócie
Timberwolves bardzo agresywnie rozpoczęli spoktanie. Po kilku minutach mieli już na koncie dwucyfrową przewagę. Co ciekawe, nie przewodzili im mający przewagi wzrostu i siły pod koszem Pekovic i Love, a gracze obwodowi.
Podobać się mogli zwłaszcza Ridnour (skuteczny w ataku, dobrze kreujący pozycje partnerom i aktywny w obronie), Howard i Shved.
Ostatnia dwójka dała zespołowi Adelmana w sumie 33 punkty. Howard zaliczył swój najlepszy (pod względem ilości zdobytych punktów) występ od 22 lutego, gdy jeszcze jako gracz Utah Jazz zdobył 19 oczek przeciwko… Timberwolves.
Shved był tymczasem przywódcą zmienników. Po świetnej asyście i kolejnej trafionej trójce w drugiej kwarcie poczuł się tak dobrze, że spróbował nawet podania za plecami, które chyba ostatni raz widział na Mixtapie And1 na YouTube jeszcze w Rosji.
Na szczęście dla miejscowych kibiców kanonada Minnesoty zakończyła się na trzy minuty przed końcem drugiej kwarty. Do tego czasu T’wolves mieli na koncie 63 punkty, by przez kolejne 27 min. uzbierać już tylko 42 oczka.
Druga połowa rozpoczęła się od ostrzejszej gry Sixers. Jednak gdy wydawało się, że mogą jeszcze powalczyć w tym meczu – goście trafili kolejne dwie trójki, a przewaga wróciła w okolice 20 punktów. Do końca meczu obraz gry się nie zmienił, T’wolves kontrolowali przebieg meczu, a wprowadzani przez Collinsa zmiennicy nie wnosili nic wartościowego do gry.
Statystyką spotkania była skuteczność rzutów z dystansu. Goście trafili 13 z 25 prób (52%) przy 5/20 (25%) drużyny z Filadelfii. W samych punktach po tych rzutach Timberwolves mieli 24 punkty przewagi. Jeżeli do tego dołożymy 13/23 z linii rzutów wolnych Sixers to widzimy skąd wzięła się tak duża różnica w końcówym wyniku.
Podopieczni Douga Collinsa zupełnie nie mieli pomysłu na grę. W ofensywie ich gra opierała się praktycznie wyłącznie na indywidualnych umiejętnościach zawodników (Turner, Holiday, T. Young). Brakowało gry bez piłki i podań, które pozwoliłyby na rozbijanie obrony Timberwolves. Zamiast tego, kibice w Wells Fargo Center często oglądali jedno podanie i rzut z wyskoku przy blisko 2/3 dostępnego czasu na akcję.
Niesamowity spadek produktywności zalicza Spencer Hawes. Tak potrzebny Sixers podkoszowy z dobrym rzutem jest całkowicie zagubiony. Wczorajszy mecz był już jego ósmym z rzędu gdy nie jest w stanie choćby osiągnąć granicę 10 zdobytych punktów. Co gorsze, zaledwie dwa razy w tym sezonie miał dwucyfrową liczbę zbiórek. Mówimy tutaj o nominalnym środkowym, który mierzy 216 cm i gra średnio 20 minut na mecz.
Dobrym podsumowaniem występu gospodarzy były w pełni zasłużone gwizdy kibiców opuszczających Wells Fargo Center.
Ciekawostki:
- Ricky Rubio powrócił już do treningów z zespołem i podróżuje nawet na mecze wyjazdowe.
- Wygrana 17 punktami jest największą jaką osiągnęli w tym sezonie T’wolves.
- Na ławce Sixers widzieliśmy wczoraj dwa wielkie afra (mam nadzieję, że tak to się odmienia). Do kontuzjowanego Bynuma dołączył borykający się z urazem palca Nick Young.
- Josh Howard zaliczył swoje pierwsze double-double od 10 kwietnia 2009, gdy jeszcze reprezentował barwy Dallas Mavericks.
- Sixers ponoć rozważają odesłanie Arnetta Moultrie do D-League.
- Zespół z Filadelfii przegrał walkę na desce w 9 z 12 spotkań w tym sezonie.
- 13 celnych rzutów z dystansu to nowy najlepszy wynik T’wolves w bieżących rozgrywkach.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Timberwolves: Love 6, Howard 16, Pekovic 6, Ridnour 10, Lee 10, a także Williams 10, Cunningham 13, Amundson 0, Stiemsma 6, Shved 17, Barea 11
76ers: Allen 6, Young 13, Turner 19, Holiday 13, Richardson 14, a także Moultrie 4, Wright 6, Hawes 6, Brown 1, Wayns 2, Ivey 0, Wilkins 4
Nie wiem co się stało w tym sezonie z Hawesem, ale jak dla mnie on gra jakoś 100 razy gorzej niż w poprzednim sezonie. Może potrzebna mu zmiana otoczenia. Koleś kreowany na all-star gra na poziomie polskiej ligi albo jeszcze gorzej. Co nie wejdzie na parkiet to robi rekordowe +/- w krótkim czasie. W zasadzie tylko na Denver grał dobrze. Reszta meczy (nawet tych wygranych) totalnie mu nie idzie. Najbardziej dobitnie pokazał to w meczu z Phoenix, gdzie Gortat niczym dominator zdobywał obok bezradnego Spencera łatwe punkty (w tym 2+1).
fruzyra Bynuma ;)