Patrząc na rekordy obu drużyn w tych rozgrywkach mogłoby się wydawać, że Spurs nie będą mieli większych problemów z uporaniem się z rywalem. Nic bardziej mylnego. Tegoroczni Bucks są naprawdę dobrzy.
Najlepsi na boisku wczorajszego wieczoru byli Monta Ellis: 21 punktów, 7 zbiórek, 11 asyst, 3 przechwyty i Tony Parker 22 punkty, 4 zbiórki, 10 asyst (ale też 7 strat).
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
Milwaukee Bucks | 8-9 | 32 | 26 | 18 | 23 | 99 |
San Antonio Spurs | 15-4 | 29 | 23 | 24 | 34 | 110 |
W skrócie
Zawody lepiej rozpoczęli goście, którzy po paru minutach osiągnęli kilkupunktowe prowadzenie. Spurs tymczasem mieli bardzo duże problemy ze skutecznością. Trafili dopiero 12 rzut z gry, ale trzeba zauważyć że większość z pudeł było dobitkami po ofensywnych zbiórkach w tłoku obrońców.
Bucks prowadził wprowadzony z ławki Ersan Ilyasova. Turek po tym jak otrzymał nowy, bardzo wysoki kontrakt nie jest tym samy zawodnikiem, który błyszczał w statystykach w zeszłym sezonie. Wczoraj jednak zdecydowanie poprawił punktową średnią z tego sezonu (6.9 ppg) i zakończył wieczór z 17 oczkami w zaledwie 12 rzutach.
W kolejny raz zmienionej podstawowej piątce Skillesa podobać mógł się także Marquis Daniels, którego gry może nie widać w boxscore, ale robi bardzo wiele drobnych rzeczy, które wpływają na wyniki meczu.
Zupełnie zagubieni byli za to podkoszowi. Silni i skoczni Sanders i Udoh w sumie mieli tyle zbiórek co… Matt Bonner. Jakkolwiek doceniam to, że Red Rocket ściągnął z tablicy 12 piłek (w tym 3 w ataku), to ta statystyka nie przynosi chluby Ekpe i Larry’emu.
Przy słabej grze wymienionego duetu i niewiele lepszej zmienników (Dalembert i Henson, który na parkiecie spędził tylko 2 minuty) goście zdecydowanie przegrywali walkę na desce. Wielokrotnie krytykowani za brak atletycznych podkoszowych Spurs mieli aż o 17 zbiórek (53-36) więcej od przyjezdnych. Jakby tego było mało, zdobyli o 20 punktów więcej w pomalowanym.
Wciąż pozbawieni kontuzjowanych Leonarda i Jacksona, a także Danny’ego Greena od trzeciej kwarty zmienili rotację i zaczęło to procentować. DeJuana Blaira w S5 zastąpił James Anderson, któremu łatwiej było nadążać za szybszymi rywalami.
Zdecydowanie bardziej skuteczny był Gary Neal, który podobnie jak cała ekipa Spurs wolno wchodził w spotkanie (spudłował pierwsze 6 rzutów). Obrónca, razem z Tonym Parkerem dobrze wymuszał przewinienia rywali i w sumie stanęli na linii rzutów wolnych aż 18 razy.
Przy słabiutkiej grze Jenningsa, który praktycznie każdy rzut próbował oddawać z jednej nogi, rolę lidera przejął Ellis. 27-latek wykorzystywał swoją szybkość zarówno do kreowania pozycji rzutowych sobie (w tym wymuszania fauli) jak i kolegom.
Wchodząc w czwartą kwartę przy remisie i widząc złość wypisaną na twarzy Popovicha można było być pewnym, że Spurs są dobrze zmotywowani. Co ciekawe, graczami którzy przechylili szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy byli nominalni zmiennicy. Biorąc pod uwagę, że normalnie starterami są tylko Parker i Diaw, to w ostatnich 12 minutach zmiennicy (wśród nich Neal) zdobyli w sumie 28 punktów. W tym miejscu można się zastanowić, czy nie jest to w jakimś stopniu następstwo świetnego meczu przeciwko Heat.
W każdym bądź razie Bucks nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na zagrania Splittera, de Colo i Neala. Siła ławki San Antonio wciąż jest bardzo duża i nie zmienią tego kary Sterna.
Ciekawostki:
- W pierszej połowie Bucks rzucili 58 punkty, w drugiej tylko 41.
- Ławka Spurs w sumie zgromadziła 40 pkt, 25 zb i 13 ast.
- Cory Joseph i Nando de Colo jeszcze w poniedziałek grali w meczu D-League partnerskiego klubu Spurs – Austin Toros.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Bucks: Udoh 7, Sanders 4, Ellis 21, Jennings 14, Daniels 12, a także Henson 0, Mbah a Moute 10, Harris 2, Ilyasova 17, Dalembert 8, Lamb 4
Spurs: Duncan 17, Blair 5, Diaw 4, Parker 22, Neal 22, a także Splitter 15, Bonner 5, Joseph 2, de Colo 7, Anderson 0, Ginobili 11
Na moje oko to Bucks muszą jasno określić, kto tam jest starterem, a kto nie. Niedawno Skiles twierdził, że będzie stawiał na Hensona, a teraz rookie prawie nie gra. Ilyasova też niedawno zaliczył DNP, a teraz sporo minut (choć nie rozumiem, czemu w 2. połowie nie był wykorzystywany, do przerwy miał bodaj 7/10 FG i był naprawdę hot), Sanders też się chyba nawet sam prosił, że woli wchodzić z ławki. Chyba tylko jeden Gooden wie, że minut nie dostanie (choć w sumie to też dziwne).
Za dużo mają Bucks tych możliwości, żonglują co nie miara, a koniec końców ich „atomowe myszy” wolą i tak grać same
Mogę się podpisać pod Twoim komentarzem. Mało tego, Skiles powinien dostać go wydrukowanego, bo nie rozumiem co ma na celu ta ciągła żonglerka.
ATOMOWE MYSZY, LOL;-)
co do Skilesa to nie raz mnie już jego eksperymenty w Phoenix i Chicago dziwiły i wydaje mi się, że to jego ostatni sezon z Bucks.
Ja od początku sezonu śledzę poczynania ekipy z Milwaukee i również jestem zdziwiony tą żonglerką s5. O ile decyzja o przesunięciu Ilyasovy na ławke byla wedlug mnie dobra (Ersan w końcu wziął się za siebie i z lawki prezentuje się na razie o niebo lepiej) to o tyle żonglowanie na pozycjach SF i C nie jest dobrym pomysłem. Powinni zaczynać takim s5: Brandon, Ellis, Harris, Henson, Dalembert. A co do Skilesa: zgadzam sie z wypowiedziom Woya że to prawdopodobnie jego ostatni sezon z Bucks