Każdy zawodnik potrzebuje innego typu pocieszenia się w gorszych momentach. Jedni doznają motywacji po rozmowie z rodziną czy przyjaciółmi, inni oglądając swoje najlepsze akcje, a LeBrona Jamesa motywuje 20-puntkowa przegrana z Knicks.
Z Heat nie jest najlepiej, bo przed ostatni mecz przegrali z Wizards, którzy do tego czasu mieli tylko jedno zwycięstwo w sezonie, a pokonali mistrzów NBA. Dzisiejszy mecz z Knicks, którzy co prawda są znacznie lepsi od Waszyngtonu, przegrali różnicą dwudziestu punktów. LeBron mówi „… to musi się skończyć”.
Potencjalny MVP obecnego sezonu – James starał się robić wszystko co w jego mocy, by dogonić New York i wygrać ten mecz, ale mimo, że zdobył prawie triple-double (31 punktów, 10 zbiórek, 9 asyst) to się nie udało.
Nie jest codziennością, że po meczu, w którym zawodnik grał blisko 40 minut, zaraz po konferencji prasowej idzie na parkiet i trenuje rzuty. Taki przypadek miał miejsce rok temu, gdy Kobe Bryant, po porażce z Heat poszedł na boisko Miami i odbył pełny trening w otoczeniu reporterów i pracowników porządkujących halę. James zrobił dzisiaj podobnie.
Trening LeBrona był może nieco skromniejszy, ale przesłanie było takie samo. LBJ zrobi wszystko, by pomóc swojej drużynie wygrywać kolejne mecze. Oby tylko koledzy z drużyny też tak myśleli o pracy nad sobą, bo jeden zawodnik meczu nie wygra. Niby to dopiero dwie porażki z rzędu, a tylko 5 w sezonie, ale Miami zapowiadało, że będą lepsi i chcą tacy być.
Dobrze, że Lebron ciężko pracuje, ale to nie on jest problemem Heat, tylko zdecydowanie ich najjaśniejszym punktem…
a potem nie mial go kto podrzucic i zobaczcie jak skonczyl….
http://whatdoumeme.com/meme/kpya3k