Po zaciętej końcówce Phoenix Suns przegrali po raz piąty z rzędu. Tym razem z Dallas Mavericks. Bardzo słabo zaprezentował się Marcin Gortat, który zdobył tylko trzy punkty i zebrał sześć piłek
Gracze Phoenix bardzo dobrze zaczęli spotkanie prowadząc po trzech minutach już 11-1, a pierwsze punkty w meczy zdobył Marcin Gortat. Polak dostał piłkę na alley oop od Michaela Beasley’a i zadunkował nad próbującym przechwycić podanie O.J. Mayo. No i to by było na tyle, jeśli chodzi o dobrą grę naszego rodaka w tym spotkaniu.
Gortat nie trafił później kolejnych siedmiu rzutów z gry i całe spotkanie zakończył ze skutecznością 12,5 proc, zaliczając do tego najgorszy wskaźnik +/- w drużynie, który ostatecznie wyniósł minus 12.
Po okresie początkowej dominacji Mavs zaczęli powoli odrabiać straty i ostatecznie pierwsza kwarta skończyła się remisem po 23.
Druga kwarta była bardzo wyrównana, a ataki obu drużyn bardzo zbilansowane. Po stronie Dallas tylko Mayo miał dwucyfrową liczbę punktów i punkty zdobyło aż ośmiu zawodników z dziesięciu, którzy pojawili się na parkiecie. Na liście strzelców nie zapisali się tylko Danthay Jones i Jae Crowder.
Natomiast w szeregach gospodarzy punktowało dziewięciu zawodników z dziesięciu, którzy wyszli na parkiet, a na swoim koncie zerowy dorobek po pierwszej połowie miał tylko Sebastian Telfair.
Co ciekawe gracze z Phoenix grali bardzo dobrze w defensywie pozwalając zdobyć Mavs tylko 40 punktów, na 42 proc. skuteczności, w tym 29 proc. za trzy. Postawa zawodników Suns była niemałym zaskoczeniem, bowiem we wcześniejszych 19 spotkaniach przeciwnicy zdobywali średnio 51,9 punktów w pierwszej połowie, rzucając z 47 proc. skutecznością, w tym aż 44 proc. zza łuku.
Jak w pierwszych 24 minutach gospodarze radzili sobie przyzwoicie, tak postawa w trzeciej kwarcie to prawdziwa katastrofa. Suns przez pierwsze 9 minut drugiej połowy trafili tylko raz na czternaście oddanych rzutów z gry i Mavs prowadzili już nawet 15 punktami, a ich ofensywę ciągnęli przede wszystkim Mayo, Chris Kaman i Darren Collison, a każdy z nich zdobył po 6 punktów dla gości w trzeciej kwarcie.
Gospodarze nie złożyli jednak broni i za sprawą runu 10-2 zmniejszyli stratę do 7 punktów i przed decydującą częścią meczu na tablicy wyników widniał rezultat 69-62 dla Dallas.
W czwartej kwarcie zawodnicy Mavs próbowali odskoczyć gospodarzom i ostatecznie przypieczętować swoje zwycięstwo, momentami osiągając nawet przewagę 10 punktów, ale zaangażowanie zawodników Suns pozwalało im nie dopuścić do zbytniej ucieczki ze strony gości.
W decydujących momentach spotkania nie mogliśmy niestety oglądać na parkiecie Gortata i to nawet pomimo urazu oka jakiego doznał Jermaine O’Neal, ponieważ trener Alvin Getry zdecydował się grać niższą piątką z Luisem Scolą i Markieffem Morrisem pod koszem.
Na dwie i pół minuty do końca Suns udało się zmniejszyć stratę do 3 punktów, po krótkiej wymianie ciosów i po trójce świetnie dysponowanego tego dnia Morrisa i dwóch wolnych Shanona Bronwa udało się doprowadzić do remisu po 87, i trener Rick Carlisle zmuszony był poprosić o czas.
Po krótkiej przerwie piłkę po lewej stronie dostał wychodzący zza zasłony Mayo, ale nie mógł od razu rzucać, ponieważ świetnie bronił go Telfair. Obrońcy Mavs udało się jednak oddać daleki rzut z szóstego metra i wyprowadzić gości na 2 punktowe prowadzenie. O czas poprosił trener Gentry i w następnej akcji piłkę dostał Goran Dragic, który minął Mayo, ale nie trafił prostego rzutu spod kosza. Piłkę zebrał Carter, odegrał ją od razu do Collisona i gracze Suns musieli faulować, by pozostać jeszcze w grze. Rozgrywający Dallas trafił oba wolne, a gospodarze nie mieli już możliwości wzięcia czasu i musieli zaczynać akcję od kosza. Po serii rzutów wolnych z jednej i z drugiej strony Mavs prowadzili już 4 punktami, ale na 4 sekundy do końca zza łuku przymierzył Brown zmniejszając starty do punktu. Dwa wolne pewnie wykorzystał Collison, a desperacki rzut z połowy boiska Browna nie trafił nawet w obręcz i Mavs mogli się cieszyć ze zwycięstwa, natomiast Suns ponieśli tym samym piątą porażkę z rzędu i jest to najdłuższa taka seria w lidze. Podobną zaliczają jeszcze tylko Charlotte Bobcats.
Po stronie gości najlepszym strzelcem zespołu po raz kolejny był Mayo, który rzucił 23 punkty, w tym trzykrotnie za trzy, a wspierali go Collison i Brandan Wright. Każdy z nich zapisał na swoim koncie 16 oczek. Świetne zawody rozgrywał też Kaman, który rzucił 15 punktów i zebrał 7 piłek, ale niestety musiał opuścić parkiet w czwartej kwarcie ze względu na kontuzję kostki.
W szeregach Suns najlepszy był Morris – 15 punktów i 17 zbiórek (rekord kariery). 15 miał też Dragic, ale trafił tylko 5 z 14 rzutów, 13 rzucił Scola, a po 11 Jared Dudley i Brown.
Kolejny mecz Suns zagrają na wyjeździe z Los Angeles Clippers, natomiast Mavs pojadą do Houston na spotkanie z tamtejszymi Rockets.
Dallas Mavericks – Phoenix Suns 97:94 (23:23, 17:21, 29:18, 28:32)
Ej Gorti weź się chłopie do roboty bo to żal oglądać. Agresja kurwa, agresja i na kosz :)Bo tak to wkrótce w PLK Cię zobaczymy….
i przy okazji zebrał gwizdy od fanów ;-(
fatalnie zagralo cale Suns, ale niestety tam gdzie byla szansa zdominowac mecz, kompletnie zawiedli. Liczylem na naszego jedynaka. Kaman gra parodie jesli chodzi o obrone. Sam nie potrafi czesto zlapac pilki. Mimo to jakos Gortat niespecjalnie sobie radzil z nim. O ile w ataku Chris jest graczem swietnym, to dziwne byla biernosc Marcina przy zbiorkach. Bench blizej, watpie by jakis inny team chcial widziec u siebie takiego Gortata.
Dziwi mnie trochę, że ludzie tak narzekają na grę suns. Moim zdaniem grają oni na mniej więcej takim poziome, którego można było oczekiwać od nich przed sezonem. Rozumiem, że jest wielu fanów Gortata, którzy oczekiwaliby spektakularnej gry jego drużyny, ale trzeźwo patrząc, nie jest zaskoczeniem, że jedyne o co walczyć będą suns w tym sezonie to wysoki numer w drafcie.
Uważam, że słabsza gra Gortata wynika z frustracji spowodowanej pomijaniem go w ataku. Powrót do Suns Dragica to moim zdaniem pomyłka.
To egoista. Przede wszystkim sam chce zdobywać punkty. Dobro drużyny się nie liczy. Beasley to gra już totalna padlinę. Poza tym, jakby nie patrzeć to ten skład jest bardzo zmieniony. Jak na tak przeciętną drużynę to radzą sobie całkiem przyzwoicie.