Alvin Gentry przed meczem w Staples Center zapowiadał kolejne roszady w wyjściowym składzie, a my zastanawialiśmy się czy head coach usadzi na ławce Polskiego Młota. Ostatecznie do wyjściowej piątki wrócił Jared Dudley, natomiast na ławkę trafił Michael Beasley. Dla tego ostatniego zimny prysznic z trenerskiej ręki Gentry’ego przydał się, bowiem w pierwszej połowie meczu z Clippers, skrzydłowy imponował skutecznością i chęcią gry. Były numer 2 draftu był najmocniejszym ogniwem Słońc, trafiając 6 z 8 rzutów, trzykrotnie celnie przymierzając zza łuku i do przerwy gromadząc 18 oczek.
Niestety pierwsze dwie kwarty spotkania w L.A. to ’nic specjalnego’ w wykonaniu Marcina Gortata. Nasz rodak nie istniał w walce na tablicach, kończąc połowę z zerowym dorobkiem zbiórek. Ponadto znów był pomijany w ataku Suns, a kiedy piłka już do niego leciała, to on obrywał nią po plecach, nie spodziewając się asysty ze strony partnerów.
Suns momentami razili nieporadnością w ataku, gdyż już w pierwszej części meczu zapisali na swoim koncie 14 strat. Dla porównania, gracze Del Negro, stracili tylko 5 piłek. Słońca zostawały w grze dzięki Beasley’owi oraz jego skutecznym rzutom zza łuku (3/4).
Z drugiej strony formą imponowali liderzy Clippers. Akcje swojego zespołu świetnie napędzał Chris Paul, notujący w ciągu 18 minut aż 8 asyst. Większość podań trafiała do rąk Blake’a Griffina, zaliczającego 18 punktów do przerwy, oraz imponującego skutecznością w grze (8-12 z pola oraz 6zb i 4przech.). 63-57 dla gospodarzy meczu wydawało się i tak niedużą zaliczką, kiedy weźmiemy pod uwagę nie najwyższą skuteczność z rzutów wolnych (2-6 Griffina, 0-2 Turiafa i 2-4 Jordana).
W trzeciej kwarcie goście przebudzili się w ataku za sprawą pojedynczych akcji Shannona Browna oraz dwójkowych i trójkowych zdobyczy punktowych Markieffa Morrisa. Alvin Gentry dość szybko zauważył też, że wyjątkowo na rozegraniu nie radził sobie przeciwko CP-3, Goran Dragić (5 strat). Bardziej dynamiczny tego wieczoru oraz lepiej dryblujący Sebastian Telfair pojawił się na parkiecie po 5 minutach 3 odsłony, skuteczniej dogrywając piłkę kolegom.
Clippers z kolei konsekwentnie starali się izolować akcje dla Blake’a Griffina. Jego 'pompki’ i serie zwodów na trzecim od kosza metrze zmuszały do częstych rotacji wśród wysokich Alvina Gentry. Po kolejnych faulach Gortata i Morrisa znów na parkiecie zagościli Louis Scola oraz Jermaine O’Neal. Sposób gry Clippers znakomicie odzwierciedlała statystyka punktów w pomalowanym obszarze : 44-15 na koniec odsłony numer 3.
O wyniku decydowało finałowe 12 minut, na które z dwu punktowym prowadzeniem wychodzili gospodarze (85-83). W tym czasie popis swoich możliwości strzeleckich zaprezentował nam główny kandydat do nagrody Najlepszy Rezerwowy, Jamal Crawford. Były obrońca Smug był nie do powstrzymania dla obrońców rywali, seryjnie punktując czy to zza łuku, czy to po penetracji. Jedną z jego asyst efektownym wsadem wykończył również Ronny Turiaf. Z drugiej strony zawodziła skuteczność, a wiele rzutów z czystych, trzy punktowych pozycji kolejno przestrzeliwali Telfair, Brown, a nawet Wesley Johnson. Przewaga Clippers rosła z każdą kolejną minutą i najpierw wzrosła do 9 oczek, następnie po trafieniach Crawforda i dwóch przewinieniach technicznych Jermaine’a O’Neala urosła do 13, by na 4 minuty przed końcem meczu wyniosła 17pkt. Jamal Crawford zdobył w 12 kluczowych minutach aż 13 oczek.
Na efektowną wygraną gospodarzy złożyli się w dużym stopniu rezerwowi Vinny’ego Del Negro a zwłaszcza byli gracze Lakers: Ronny Turiaf, Lamar Odom, Matt Barnes i Caron Butler. Wszyscy ci podkoszowi i skrzydłowi wybierali piłki w obronie, atakowali deskę po obu stronach parkietu i świetnie wywiązywali się ze swoich zadań stwarzając nieustającą presję na przeciwniku. Efekt ich gry to deklasacja rywala w finałowych 12 minutach, stosunkiem 32-16. Ex Jeziorowcy Del Negro zebrali 26 piłek z 41 zespołu Clippers.
Marcin Gortat zakończył mecz z 6 punktami (2-3 z gry i 2-2 z osobistych) oraz 3 zbiórkami i 1 blokiem. LAC wygrali 5 mecz z rzędu, natomiast Suns przegrali po raz 6 w serii. Suns popełnili 20 strat, co Clippers zamienili w 30 punktów.
Wynik: 117-99 dla L.A. Clippers.
Najlepsi strzelcy: 24pkt i 8zb Blake Griffin, 21pkt Jamal Crawford, 16pkt i 11as Chris Paul, 13pkt i 8zb Matt Barnes, 10pkt Eric Bledsoe oraz 21pkt Michael Beasley, 19pkt Shannon Brown, 18pkt i 10zb Louis Scola, 13pkt Markieff Morris.
Gortat w I połowie nie miał ani jednej zbiórki! Miotał się gdzieś tam pod koszem pilnując co prawda Jordana, ale widać u niego już brak chęci do łatania dziur po Morrisie, który puszczał Griffina czy innych swoich „mistrzów” obrony na obwodzie. Wydaje mi się, że Gortat chyba rozpoczął „swoją” grę w drużynie pt: secesja i będzie dawał do zrozumienia poprzez grę w tym przypadkowym towarzystwie, że chce opuścić Suns, póki jest na to szansa i zainteresowanie innych drużyn. A zainteresowanie jest i będzie, bo co Gortat potrafi to już w lidze wiedzą. Jest młody, sprawny, omijają go kontuzje, dba o siebie, więc kilka zespołów może pokusić się o wyrwanie MG4 z tego chaosu jaki teraz mamy w Suns. Ich się nie da już oglądać. Takiego bałaganu jaki tam jest to ja nie widziałem od lat, a oglądam ich od lat 5-6. Chyba Gentry poleci niedługo, bo zadanie sklejenia ze sobą tych przypadkowych elementów, wyraźnie go przerasta.
99% racji. wg mnie również szykuje się coś większego. zobaczymy tylko czy poleci trener czy zawodnicy, ale szczerze mówiąc pachnie zwolnieniem trenera, bo coraz mniej chęci widać u liderów na swoich pozycji: Gortata i Dragića.