Mnóstwo już było nieprawdopodobnych comebacków w ostatnich minutach. Pamiętamy przecież pierwszy mecz serii Grizzlies – Clippers z tegorocznych play-offów. Drużyna z Los Angeles przegrywała na 8 minut przed końcem meczu 95-71, żeby ostatecznie wygrać 99-98.
Ale czy da radę odrobić 10 punktów straty w niecałą minutę, zakładając zdobycie po wolnych kolejnych 6 oczek rywali? Tracy McGrady i Rockets pokazali, że się da.
Był to jeden z pierwszych meczy T-Maca w Houston. Przed sezonem 2004/05 został sprowadzony do Rakiet w wymianie. Na jej mocy do Orlando, za McGrady’ego, powędrował min. Steve Francis. Przejdźmy jednak do samego meczu.
9 grudnia 2004, Houston. Równe 8 lat temu. Rockets grają ze Spurs. Miunta do końca. Drużyna z San Antonio prowadzi 74-64. Przy piłce McGrady, który podaje od tablicy do Yao Minga, a ten zdobywa łatwe punkty. Po chwili, przy wyprowadzaniu piłki z linii końcowej przez Spurs, Rockets notują przechwyt i mamy 74-68 na 47 sekund przed końcem meczu. Strata do odrobienia pod warunkiem nietrafiania przez „Ostrogi” osobistych, lub częstych przechwytów.
Jednak po szybkim faulu Spurs trafiają 2/2 za 1pkt. Ktoś musi przejąć mecz dla Rakiet, jeśli mają one jeszcze wygrać. Odpowiedzialność bierze na siebie T-Mac i trafia trójkę na 35 sekund przed końcem. Kolejne 2/2 z osobistych dla San Antonio. 78-71 na 30 sekund przed końcem meczu. Musi zdarzyć się cud, żeby Rockets to wygrali.
Po chwili McGrady korzysta z zasłony postawionej przez Yao i trafia za trzy z faulem! T-Mac wykorzystuje osobistego. Ale wciąż mamy 3 punkty różnicy, które zwiększają się do 5, po kolejnych celnych wolnych. 80-75 na 16 sekund przed końcem, wydaje się, że Spurs mogą być o zwycięstwo spokojni, utrzymując taką skuteczność za 1pkt. Rockets szybko wyprowadzają piłkę z autu i McGrady wlepia trójkę w twarz Bowenowi!
To niby 2 punkty różnicy, ale wszyscy spodziewają się szybkiego faulu po stronie gospodarzy. Nie mają oni już time-outów. Szybkie wznowienia gry, po trafionych osobistych już nic nie dadzą, za duży dystans do przebiegnięcia. Time-out dla Spurs na 11 sekund przed końcem.
San Antonio zaczyna z linii bocznej, piłka wędruje do Devina Browna. Brown kozłuje w stronę kosza, ale traci piłkę! Poślizgnął się! Piłkę szybko przejmuje McGrady i rusza z nią na kosz Spurs, po czym wlepia trójkę w twarz Brentowi Barry’emu! 1.7 sekundy do końca, Spurs nie mają time-outów, szybko wznawiają, ale Parker nie trafia z połowy. Rockets dokonują niemożliwego!
T-Mac miał tamtego dnia 33 punkty, z czego 13 w ostatnie 35 sekund meczu. Skuteczności trochę brakowało – 12-29 z gry. Ale ważniejsze było, że McGrady był clutch. W samej końcówce trafił 4-4 za trzy i 1-1 z osobistych. Do tego miał kluczowy przechwyt.
Została jeszcze jedna kwestia sporna. W ile sekund Tracy zdobył 13 punktów? Niektórzy twierdzą, że w 33 sekundy. Inni, że w 35. Według mnie, należy to liczyć od momentu zdobycia pierwszych punktów z tych 13-stu do momentu rzucenia game-winnera. Czyli od 35 sekundy do 1.7 sekundy. Wychodzi zatem, że McGrady zdobył swoje 13 punktów w 33.3 sekundy. Jeśli chodzi o wersję z 35 sekundami to można powiedzieć, że T-Mac swój świetny performance zanotował w ostatnie 35 sekund meczu. Ale już mniejsza o to. Patrzcie i delektujcie się tym genialnym występem.
T-Mac kozak.
Coś niesamowitego, w nba 2k13 nie da się tak zagrać w końcówce a co dopiero w prawdziwej grze na parkiecie
da się :D
Na novice i slidersach casual grając bullsami z 96′ przeciwko orlando :D
Nie prawda,jeśli masz extra wyczuty rzut np Kobe,Melo czy nawet Allena to można robić niezłe cuda :]
Szkoda, że chłopaka tak zjadły te kontuzje.
No i śmiem twierdzić że to najlepszy, a nie jeden z najlepszych comebacków.
Nieprawdopodobne!