Damian Lillard nie przestaje zaskakiwać. Wczoraj ustanowił nowy punktowy rekord swojej kariery i wraz z LaMarcusem Aldridgem i kluczowym w końcówce Nicolasem Batum spowodował drugą z rzędu porażkę San Antonio Spurs.
Skromny debiutant dodał po meczu:
Wydaje mi się, że miałem lepsze spotkania mimo tego, że w tym zdobyłem najwięcej punktów. To jednak najlepszy występ gdy tego naprawdę potrzebowaliśmy.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
San Antonio Spurs | 18-6 | 21 | 24 | 24 | 21 | 90 |
Portland Trail Blazers | 10-12 | 23 | 26 | 27 | 22 | 98 |
Kluczowy moment
Ostatnie trzy minuty meczu, w których mieliśmy prawdziwy roller coaster. Po trafieniu Hicksona przy 2:35 na zegarze gospodarze prowadzili 85-91, ale było jasne że doświadczona ekipa Popovicha zbierze się na jeszcze przynajmniej jeden zryw.
Tak też było, a rozrysowana przez trenera po czasie akcja zaowocowała celną trójką Danny’ego Greena. W tym momencie można było pomyśleć, że młokosy z Portland spanikują. Nic z tych rzeczy. Najpierw zapunktował rewelacyjny tego wieczoru Lillard, a po chwili (i po punktach Duncana) rzut meczu oddał Nicolas Batum.
Mający problemy ze skutecznością przez całe spotkanie Francuz trafił tylko jeden celny rzut z dystansu, ale za to jaki! Po zasłonie i podaniu Lillarda Batum miał minimalną ilość miejsca by oddać trudny rzut po obrocie z ręką Ginobili’ego na twarzy. Trafił, a po chwili jeszcze zablokował layup Parkera by po dwóch niecelnych trójkach Greena i parze skutecznych rzutów wolnych przypieczętować zasłużoną wygraną PTB.
Damian Lillard będzie Rookie of The Year
Jasne, mamy za sobą dopiero niewiele ponad 1/4 sezonu, ale to co wyprawia 22-latek z Weber State przekracza wszystkie oczekiwania. Z miejsca stał się liderem zespołu i tak potrzebnym Aldridge’owi partnerem, który odciąża go w grze ofensywnej.
Wczoraj grając przeciwko doświadczonemu Parkerowi i solidnej obronie Spurs wykręcił niesamowite 29 punktów (11/22 z gry), 7 zbiórek, 6 asyst i zaledwie 2 straty.
Mało tego, nie boi się odpowiedzialności w kluczowych momentach i nie forsuje własnych rzutów rozumiejąc wartość gry zespołowej.
Jestem pod jego olbrzymim wrażeniem i w tej chwili można już powiedzieć, że kradnąc go z szóstką w drafcie Trail Blazers zrobili świetny ruch.
Spurs są uzależnieni od rzutów z dystansu
Barkley zawsze powtarza – „You don’t live by threes, you die by threes„. Patrząc na grę San Antonio w ostatnich spotkaniach można zrozumieć dlaczego tak się dzieje.
Gdy „siedzi” im rzut z dystansu to od razu otwierają im się inne opcje w ofensywie. Więcej miejsca na operowanie w pomalowanym mają Duncan i penetrujący Parker z Ginobilim. Od razu poprawia się spacing, a także przez dobre przemieszczanie piłki po obwodzie obrońcy mocno się męczą co chwilę rotując.
Problem pojawia się w takich meczach jak wczoraj, gdy na 19 oddanych rzutów wpada zaledwie 6. O ile jeszcze przy braku skuteczności z dystansu Tony i Manu potrafią się ratować wymuszaniem fauli i wchodzeniem pod kosz, o tyle Neal i Green zaczynają mieć poważny problem.
Tymczasem bez ich punktów i przy wciąż kontuzjowanych Leonardzie i Jacksonie ofensywa Spurs staje się bardzo przewidywalna i stąd też się wzięła wczorajsza, druga porażka z rzędu.
Pozostałe notatki
Patty Mills otrzymał 12 minut w meczu przeciwko swojemu poprzedniemu klubowi. Australijczyk trafił połowę z oddanych rzutów (3/6) i zakończył wieczór z 7 punktami i 1 asystą.
Trail Blazers w drugim meczu z rzędu musieli sobie radzić bez Wesley’a Matthewsa. Kontuzjowany obrońca cztery dni temu przerwał imponującą serię 250 spotkań z rzędu w których wystąpił od kiedy trafił do NBA (długa najdłuższa aktywna seria za wciąż śrubującym wynik Russellem Westbrookiem).
Cytat spotkania
Myślę, że jest wspaniałym graczem. Jego umiejętności są oczywiste, ale równie podoba mi się jego nastawienie. Daje z siebie wszystko, nie boi się kontaktu i rozumie jak wykorzystać swoje umiejętności w różnych sytuacjach. – Gregg Popovich o Lillardzie
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Spurs: Duncan 16, Blair 2, Parker 21, Neal 6, Green 5, a także Bonner 0, Splitter 12, Diaw 7, Joseph 0, Mills 7, de Colo 2, Ginobili 12
Trail Blazers: Aldridge 22, Batum 11, Claver 0, Hickson 12, Lillard 29, a także Babbitt 12, Leonard 2, Smith 2, Barton 2, Pavlovic 6
Gospodarze prowadzili 91-85 – tak moim zdaniem bardziej czytelne. Niby pierdoła ale tak jakoś mi się rzuca.
Portland przed Lakers w tabeli – tego to nawet ja się nie spodziewałem. Choć szkoda że oba zespoły słabo się spisują w tym sezonie ( w sensie bilans poza 8 ).
Portland przy lepszej grze batuma i choć trochę lepszej grze ławki o to 8 może powalczą choć będzie ciężko.
czemu zawsze sie czepiasz pojedynczych zdan? poki ktos nie robi super bledu to jest to przyswajalne.
A co do Portland i PO to widac, ze maja jednego z lepszych trenerow w NBA na dzien dzisiejszy. Moze zabrzmie rasistowsko, ale widac ze koles nie jest murzynem, ktory nie kontaktuje co sie dzieje na boisku (Casey, Johnson). Wczoraj niesamowicie bronili, calkowicie inaczej niz w game1, Batum jeszcze pod forma i brak Matthewsa. U siebie jestem spokojny o nich. Na wyjazdach moze byc kiepsko.
Robię to specjalnie by zachować format gość@gospodarz – gdy w tekście wynik meczu się często zmienia to łatwiej zachować spójność pisząc cały czas w tej samej kolejności, a nie co chwile pisząc goście prowadzili 12-10, gospodarze wyszli na prowadzenie 14-12 itd.
W sumie masz rację, ale jednak przyzwyczajenie robi swoje- stąd ma sugestia.
Druga sugestia to częstsze relacje z meczy Warriors- Portland. Jak będę mieć regularny dostęp do neta to spróbuje swoich sił i podeśle na maila relację z meczy którejś z tych ekip.