Denver Nuggets pokonali u siebie Memphis Grizzlies 99:94, a sam mecz był zaciętym widowiskiem. Żadna z drużyn nie osiągnęła w meczu większej przewagi niż 10 punktów.
„Wszędobylski” był Andre Iguodala, który prócz 20 punktów i 7 asyst robił swoje w obronie dodając 5 przechwytów i 2 bloki. Skutecznie też uprzykrzał życie w decydujących fragmentach gry Rudy Gay’owi, który nie miał szczęścia w swoich ostatecznych rzutach.
Swoje pokazał także Andre Miller, który pojawia się wtedy, gdy zespół potrzebuje go najbardziej. Rezerwowy obrońca Nuggets wszystkie ze swoich 18 punktów uzyskał w drugiej połowie.
Nie wygralibyśmy tego meczu bez Andre. On wie co ma robić i robi to po prostu dobrze – powiedział po meczu George Karl.
To tylko jeden z takich meczów, kiedy trafiasz proste kosze. Nie ma w tym nic szczególnego – powiedział skromnie Miller.
Za jedną z przyczyn niepowodzenia Grizzies można też uznać zatrzymanie ich podkoszowych – Zach i Marc tym razem uzyskali ledwie 20 punktów (7-22 z gry). Pierwszemu z nich odechciało się chyba wszystkiego, gdy jego rzut dosłownie złapał w powietrzu JaVale McGee (9pkt/6zb/4blk). Swoje z cienia dołożył do tego także Kosta Koufos (6pkt/7zb/4blk).
Nuggets też wyjątkowo trafiali wolne (23/26 w meczu), a są na ostatnim miejscu w lidze w tym względzie. Jerryd Bayless dokonał ciekawej sztuki w tym spotkaniu. Miał 11 asyst, ale nie zdobył ani jednego punktu.
Przed meczem minutą ciszy uczczono ofiary wczorajszej strzelaniny w Newtown.
Wynik: 99-94 dla Nuggets
Najlepsi strzelcy: Iguodala 20, Miller 18, Gallinari 14, Lawson 13 oraz Gay 21, Speights 14, Conley 14 Ellington 11.
ten blok Javala – miazga :D
Iguodala dunk z lini rzutów wolnych w końcówce ;D
Kocham Nuggets grających u siebie, nie do zatrzymania. Od Stycznia serie meczów u siebie, powinni sporo podskoczyć w klasyfikacji.