Mecz zapowiadany jako rewanż za ubiegłoroczne finały był apogeum świątecznej uczty zafundowanej nam przez NBA i trzeba przyznać, że nie zawiódł kibiców.
Mieliśmy wszystko. Efektowne akcje, długie punktowe serie obu zespołów, zmiany prowadzenia, pojedynek supergwiazd ligi – Kevin Durant (33 punkty, 7 zbiórek, 3 asysty) i LeBron James (29 punktów, 8 zbiórek, 9 asyst) – a także emocje do ostatnich minut.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
Oklahoma City Thunder | 21-6 | 24 | 24 | 24 | 25 | 97 |
Miami Heat | 19-6 | 27 | 27 | 20 | 29 | 103 |
Przebieg spotkania
Heat bardzo zdecydowanie rozpoczęli zawody i już po niewiele ponad 4 minutach gry na tablicy widniał wynik 3-15. W tym czasie goście zdołali już zaliczyć 4 straty i kibice ekipy trenera Brooksa mogli czuć się poważnie zaniepokojeni. Po czasie Thunder się jednak przegrupowali, poprawili w ataku i zaczęli wymuszać sporo przewinień by zmniejszać przewagę przy zatrzymanym zegarze. Ostatecznie po 9 punktach z rzędu (7 z linii) po syrenie wynik wskazywał 24-27 dla miejscowych.
Co ciekawe ich największą zmorą w pierwszej kwarcie był Mario Chalmers, który najwidoczniej bardzo lubi się mierzyć z Wesbrookiem. Rozgrywający Miami miał przed drugą odsłoną na koncie już 12 punktów podczas gdy jego średnią w sezonie było niecałe 7 punktów na mecz.
Druga kwarta znów rozpoczęła się lepiej dla Heat. Po dwóch szybkich trójkach Mike’a Millera przewaga zbliżyła się do dziesięciu punktów (26-35). Teraz grę gości prowadził duet Durant – Martin. Po ich 13 punktach znów mieliśmy remis – po 39. Końcówka odsłony należała jednak do Miami, którzy za sprawą LeBrona Jamesa, a także sfrustrowanego Duranta (był ofiarą kilku kontrowersyjnych gwizdków) prowadzili przed przerwą 48-54.
Trzecia kwarta dała pierwsze w meczu prowadzenie Thunder (57-56 po punkach KD). Po chwili przewaga wynosiła już cztery punkty i Heat byli w opałach. Tym razem to oni zaczęli się kierować w kierunku linii rzutów wolnych i w ten sposób wyrównali stan gry przed decydującą odsłoną.
Iskrą znów okazał się Chalmers, którego dwa rzuty dały gospodarzom prowadzenie 79-86. To jednak nie był koniec emocji. Po stracie Wade’a i wsadzie Duranta na 44 sekund do końca mieliśmy tylko 95-96. Kluczowe dla zwycięstwa okazały się punkty Chrisa Bosha (wsad po błędzie Perkinsa i świetny podaniu Jamesa i dwa celne rzuty wolne), a także opanowanie Ray’a Allena (trzy wolne). Thunder mieli duże pretensje o nieodgwizdany faul przy ostatnim rzucie z dystansu Wesbrooka – Waszym zdaniem słusznie?
To było już 19 zwycięstwo w sezonie Miami, którzy wykorzystali też potknięcie Knicks by się umocnić na prowadzeniu w Konferencji Wschodniej.
Thunder muszą się uporać ze stratami
Jeżeli można wskazać w tej chwili jeden problem OKC to będą nim bez wątpienia straty. Drużyna Scotta Brooksa bardzo często niechlujnie obchodzi się z piłką przez co pozwala rywalom złapać rytm.
Dokładnie tak było wczoraj, gdy musieli pracować trzy kwarty by wyjść na pierwsze prowadzenie. To zużywa bardzo dużo energii, która można by było spożytkować w lepszy sposób.
To nie jest uwaga tylko do Wesbrooka (wczoraj 5 strat), ale i do Duranta (4), Perkinsa (4), Martina (2) i Ibaki (0). Każdy z nich musi zrozumieć, że czasami najlepszymi zagraniami są te najprostsze. Dobrze to widać po tegorocznych Knicks, którzy rzadko decydują się ryzykowane podania w gąszczu obrońców stawiając raczej na bezpieczne zagrania i bazowanie na inteligencji takich graczy jak Kidd czy Prigioni.
To jest zadanie na ten sezon dla trenera Brooksa.
LeBron James jest najlepszy
Sam poruszałem już w tym sezonie temat MVP ligi i choć bardzo lubimy gdy nagrodę w kolejnym sezonie otrzymują inni gracze co jest niejako docenieniem ich progresu, tak wydaje mi się że nagroda dla kogoś innego niż LeBron James byłaby w tym momencie nieporozumieniem.
James jest po prostu w tej chwili na innym poziomie niż rywale. Przypomina to trochę czasy Jordana, gdy w lidze było przecież tak wielu niesamowitych graczy, ale za każdym razem gdy Mike chciał mógł podkręcić tempo i wtedy był po prostu nieosiągalny.
Durant i Paul prowadzą najlepsze ekipy na Zachodzie grając fantastyczny basket. Anthony przywrócił wielką koszykówkę do Nowego Jorku. Bryant szaleje w Los Angeles. Wszystko to widzę, ale jeśli chodzi o najbardziej wartościowego gracza ligi to może nim być w tej chwili tylko i wyłącznie James.
Podoba mi się nowe, biznesowe podejście gwiazd do gry
Po tym jak w kilku poprzednich sezonach za gwiazdy ligi uznawani byli zawodnicy którzy przede wszystkim bardzo dobrze punktują, w tym wydaje się, że każdy z nich mocno zmienił swoje nastawienie.
Teraz nie chodzi już tylko o to jakie statystyki wykręcają, teraz liczy się tylko sukces zespołu. Taka motywacja sprawia, że niesamowicie zawodnicy jak LeBron James, Kevin Durant, Carmelo Anthony czy Kobe Bryant wciąż się rozwijają.
O Jamesie pisałem już wyżej. Dla Duranta ten sezon jest w tej chwili rekordowy jeżeli chodzi o średnie zbiórek, asyst, bloków, przechwytów, a także skuteczności z gry, dystansu i rzutów wolnych (w tym ostatnim elemencie wyrównanie 90% z sezonu 2009/2012).
Carmelo Anthony był już obiektem naszych wpisów. Jeden z najlepszych punktujących nie pokazuje tego w statystykach, ale zanotował ogromny progres w tym sezonie. Widać po nim wielki wpływ weteranów, którzy wytłumaczyli mu na czym polega gra zespołowa i jakie korzyści może dawać zarówno jemu jak i Knicks.
Bryant w końcu mimo już 16 lat w lidze wciąż nie zamierza odpuszczać młodszej konkurencji. By to zrobić cofnął czas o dekadę i gra na poziomie z sezonu 2002/2003.
To absolutnie niesamowite i bardzo korzystne zarówno dla nas, samych zawodników jak i ligi.
Pozostałe notatki
Wielokrotnie krytykowany w tym sezonie Dwyane Wade ma najwyższą skuteczność rzutów z gry w karierze – 51.2%.
Po twardych faulach Shane’a Battiera i reakcji na nie fanów i rywali widać jak bardzo liga się zmieniła. Kiedyś ostry atak na piłkę w kontrze byłby traktowany jako coś zupełnie naturalnego. Teraz zwykle kończy się na faulach niesportowych, buczeniu i sprzeczkach.
Heat trafili wszystkie 19 rzutów wolnych w meczu.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Thunder: Ibaka 15, Durant 33, Perkins 4, Westbrook 21, Sefolosha 0, a także Collison 6, Jackson 3, Martin 15
Heat: Haslem 2, James 29, Bosh 16, Chalmers 20, Wade 21, a także Miller 6, Battier 0, Anthony 2, Cole 0, Allen 7
Sedziowie pomogli Heat i to zdecydowanie.Rozumiem,ze to prezent pod choinke dla Lebrona i spolki.Wystarczy skrot.
w końcówce, gdy Westbrook rzucał nie było faulu Miami, gdyż po wypuszczeniu piłki z rąk Westbrook zmienił pozycję w locie i wyrzucił swoją lewą nogę w kierunku zawodnika Miami, a w tym sezonie takie faule się gwiżdże, ale jako ofensywne zawodnika, dobrze wszystko widać na skrócie, pozdro
Tak jakby to była jedyna kontrowersja… 2 faule Battiera przy kontrach, gdzie nie myslał o piłce tylko o zawodniku, przy drugiem nawet komentator z canal+ wyśmiał sędziów, bo spodziewał się niesportowego, a oni nagrodzili Ibake daszkiem. Poza tym w końcówce rzekoma szarża Russela na Allenie… Jeśli RayRay tam miał zajętą pozycję to ja idę ide na księdza… Mecz był dobry, energiczny, ale sędziowanie było słabe.
zgadzam sie z niemal kazdym zdaniem a po 'słabe sedziowanie’ dopisalbym i ewidetnie pod gospodarzy.Nawet Lakersom wczoraj mniej sedziowie pomogli.
Sędziowanie słabe. Bardzo kontrowersyje faule odgwizdane na korzyść Heat. Westbrook nadal pozostaje jeźdzcem bez głowy. Powinien brać jakieś leki zmniejszajace pobudzenie. W najważniejszych momentach głowa mu się „pali”. Z Perkinsem powinni sie pożegnać. Zgadzam się co do LBJ’a. Świetna selekcja rzutów,wie kiedy przyśpieszyc grę, wejść na kosz, odegrać. Najbardziejc jednak imponuje mi ta jego pewność w grze.
To widać w akcjach zwłaszcza 1na1, jakby chciał powiedzieć: „jestem najlepszy i tak mnie nie zatrzymasz”.
Naprawde szacun. Bardzo dojrzał.
Co do MVP to ciężko jeszcze wyrokować, Durant potrafi grać jak James ale gra tylko w 4 kwarcie tak. W miami szukają w 90% akcji Lebrona , a przez pierwsze trzy kwarty Westbrook cegli.
Po tym meczu stwierdziłem że OKC mistrzostwa nie zdobędzie to będzie typ blisko ALL Star ale jednak zawsze w serii z lepszymi rywalami zagra 2-3 mecze które nie pozwolą wygrać ekipy, doda 1 mecz super ale to tyle. Do tego kiedy on i Martin są na boisku w obronie jest biednie. Wade robił go jak chciał- czasami tylko przesadzał i wpadał na 2-3 obrońcę ale Westbrooka mijał w każdej akcji kiedy szukał gry 1 na 1
Myślę, że Dutant trochę traci w wyścigu po MVP przez swoją słabą obronę. Jeśli nawet Mike Miller łapie go na pump fake, to już jest źle.